piątek, 31 lipca 2015

66cz.opowiadania



Dziewczyny zostały same na odludnej stacji benzynowej. Miko weszła do środka, by sprawdzić czy ktoś oprócz nich znajduje się na tej parceli. Mia została na zewnątrz. Była jeszcze trochę wstrząśnięta ostatnimi zdarzeniami i musiała trochę odpocząć. Postanowiła się przejść po okolicy. Stacja znajdowała się przy drodze jednak nie miała wielu klientów. Dziewczyny od czasu przebywania tutaj nie zobaczyły żadnego samochodu. Wokół panowała cisza z tego wynikało, że w okolicy nikt nie mieszka. Mia poczuła wibracje z kieszeni spodni. Wyciągnęła telefon i spojrzała na ekran. Miała mnóstwo nieodebranych połączeń i parę wiadomości od mamy. Zaczęła wszystkie czytać. Pierwsze były o tym że się niepokoi i przeprasza za awanturę, ale czym nowsze pojawiały się pytania : Jak zawody ? Czy jesteś już na miejscu ? Kiedy wrócisz ? Mia była spokojna, że już się o nią nie martwi. Teraz jednak musiała jej w końcu odpisać. Postanowiła napisać jak najkrócej i zwięźle. W końcu po zanalizowaniu SMS - a czy nie wydaje się podejrzany i wysłała go. Następnie włożyła telefon ponownie do kieszeni i odwróciła się w stronę stacji. Wątpiła czy Miko znajdzie tam kogoś. Budynek wyglądał bardzo staro i zaniedbanie. Nie wiedziała jednak gdzie się znajdują. Miała racje po chwili ze stacji wyszła Miko. Jej mina nie wskazywała na to, że ma dobrze wiadomości. - Nikogo nie ma. - skrzyżowała ręce - nie rozumiem po co Balk nas tu zostawił. Teraz nie mamy jak się stąd zabrać. - usiadła na krawężniku. Mia podeszła do niej i zrobiła to samo. - Mam telefon, ale pewnie i tak w niczym nam nie pomoże. - dziewczyna wyciągnęła smartphone i zaczęła szukać czegoś co może pomóc. Nie była pewna czy coś takiego znajdzie, ale zawsze jest szansa. - Nie ja też mam, ale nie wiem czy... - zerknęła na wyświetlacz komórki Mi - Co to jest ? - Nie pamiętam bym wcześniej to widziała. - Daj na chwile.. - Miko wzięła jej telefon i przyglądnęła mu bardziej. Po chwili oddała go właścicielce. - Zaryzykujmy.. - Mia wzięła do ręki smartphona nacisnęła po czym przyłożyła go do ucha. Po chwili ktoś się odezwał. 

 - Mia ? - Dziewczyna odsunęła komórkę od głowy i popatrzyła się zakłopotana na Miko. Ta jednak wzruszyła ramionami.

- Knock Out ? - powiedziała to instynktownie, bo ten głos kojarzył się jej z tym imieniem.

- Gdzie jesteś ? Jak się czujesz?

- Wszystko ok, ale ja.. - Mia postanowiła na razie nie mówić o tym, że nie zna go. Popatrzała na Miko, a ona zachęcała ją by powiedziała mu o aktualnej sytuacji. - Ja i Miko utknęłyśmy na stacji benzynowej gdzieś na odludziu, możesz nam powiedzieć chociaż gdzie jesteśmy? - nastała chwila ciszy.

- Niech to rdza. Macie się nie ruszać z tego miejsca.

- Ale.. - rozłonczył się. Mia odłożyła telefon do kieszeni.

- Co powiedział ? To był Knock Out ? - Miko miała dużo pytań. Bardzo chciała się stąd wydostać.

- Powiedział, że nie możemy się stąd ruszać, ale nie wiem dlaczego.

- A więc trzeba to sprawdzić - Mia też była ciekawa tego co się dzieje, ale nie powinny ruszać się z tego miejsca tak jak powiedział Knock Out. - No dobra to ja pójdę w tamtą stronę, a ty w drugą. Przynajmniej będziemy mieć co robić. - Miko odeszła w przeciwną stronę do stacji.

- Miko ! - Mia krzyknęła do niej, ale już nic nie usłyszała. Szła dalej przed siebie. Dziewczyna została sama i nie wiedziała co ma zrobić. Postanowiła pójść jednak w stronę wyznaczoną przez Miko. Szła chwile prosto, ale zapomniała w ogóle o tym jak potem się z Miko znajdą. Nagle usłyszała huk, a pod sobą zobaczyła duży cień czegoś co nad nią przeleciało. Teraz już ciekawość wzięła nad nią góre. Zaczęła szybko biec za tym czymś. Zaraz jednak znikło jej z oczu. Podążała jeszcze chwile w stronę w którą widziała, że znikła latająca maszyna. Obszar był pustynny więc wszystko dla niej wyglądało tak samo. W końcu zmęczona zwolniła i rozglądnęła się dokładnie. Postanowiła się cofnąć. Jednak nie pamiętała drogi powrotnej. Wystarczył jeden błąd i jej dar wpadania w kłopoty. Wyszła zza dużej skały i zobaczyła dwa duże roboty stojące na przeciw siebie. Jeden z nich był robot który nie miał twarzy, ale za to długie ręce. Drugi na tomiast był cały srebrny z czerwonymi oczami. Obaj wyglądali jak by szykowali się do walki. Stojący po prawej stronie robot zaczął strzelać z działa znajdującego się na jego ramieniu, równocześnie biegnąc w stronę przeciwnika. Ten stojący na przeciw niego umiejętnie unikał każdego strzału. Mia przyglądała się temu z ciekawością. Domyśliła się dlaczego miały nie ruszać się z tamtego miejsca. Teraz jednak zamierzała po cichu stać tutaj na miejscu. Bardzo ciekawił ją robot bez twarzy. Nagle roboty znalazły się blisko siebie i zaczęła się walka wręcz. Choć jak na razie atakował tylko jeden z walczących. Drugi natomiast unikał i bronił się. Nagle od tyłu nadleciał mały dron i zaczął ostrzał w kierunku przeciwnika bota ninja - jak nazwała go Mia, której jego styl walki przypominał jej filmy z wojownikami ninja. Kiedy drugi bot skierował swoją uwagę na mały obiekt latający, ten zaatakował jedną ze swoich "macek" które wyciągnął w międzyczasie. Mia postanowiła przyjżeć się dokładniej drugiemu botowi , który cofną się lekko po wpływem ciosu. Przypomniała jej się rozmowa z kimś kto opisywał jej wygląd pasujący do tego robota.

- ... ma srebrną zbroje, symbol na piersi, czerwone oczy i działo naramienne.. - próbowała sobie przypomnieć jak nazwał bota pasującego do opisu. -* Megatron* - to imię nagle wróciło do niej. Była pewna, że należy ono do walczącego. Potyczka trwała dalej. Widać było, że z upływem czasu szala zwycięstwa przechylała się coraz bardziej w stronę bota ninja. Jego przeciwnik zmęczył się ciągłym atakiem i teraz nie miał sił się bronić. Bot który według Mi nazywał się Megatron przegrywał. Tym czasem jej faworyt radził sobie bardzo dobrze. Właśnie użył swoich macek by porazić przeciwnika. Jednak ten nie dawał za wygraną, strzelił. Nie trafił w cale w bota z którym walczył, ale też nie spudłował. Dron jeszcze chwile utrzymał się w powietrzu, odleciał od walczących po czym runął na ziemie niedaleko Mi.

- I co teraz zrobisz bez swojego pupila?! - powiedział Megatron. Jego przeciwnik popatrzał w stronę swojego drona i zaatakował ponownie. Tym razem wyglądało, że chciał już jak najszybciej zakończyć potyczkę. Megatron odparł atak, a następnie sam strzelił w przeciwnika. Bot ninja pierwszy raz w tej walce oberwał. Jednak wykorzystał radość przeciwnika i wyprowadził ostateczny cios blasterem sonicznym. Megatron przegrał. Mia nie wiedziała co ma teraz robić. W czasie kiedy zwycięzca zakańczał walkę, ona postanowiła podejść do zranionego drona. Miał on zranione skrzydło, ale nic po za tym. Na jego "plecach" znajdował się fioletowy symbol. Mia była bardzo ciekawa co on oznacza.




Soundwave stwierdził iż zakończył walkę. Po tej potyczce był pewien, że nie walczył z prawdziwym Megatronem. Prawdziwy lord Deceptikonów nie dał by się tak łatwo pokonać, ale jednak zranił go. Oberwał lekko w ramie. Teraz jedyne co chciał zrobić to sprawdzić co stało się jego Laserbeak'owi. Wysłał sygnał by znaleźć rannego drona. Ujrzał przy nim człowieka. Nie zwracał on nigdy uwagi na ludzkich mieszkańców tej planety, ale z tym kojarzył mu się jeden z rozkazów Megatrona.

Mia też miała skojarzenia z dronem, ale nie miała pojęcia z kąt. Nagle zobaczyła przed sobą wielkiego robota.

- Czczcz..eść - pomachała ręką w jego stronę. On pokazał na ekranie jej zdjęcie. Tak naprawdę była tam ona i dwa roboty. Czerwony i szary. Nie wiedziała o co mu chodzi, ale była jednego pewna. Tam była ona. - Tak to ja. Z kąt ty to masz ? Kim jesteś ? - robot jednak nadal milczał. Teraz jednak zwrócił swoją uwagę na drona na którym stała. Zeszła szybko z niego, a w jej kkieszeni ponownie zaczęła "odzywać się" jej komórka. Kiedy bot zajął się nim, Mia wyciągnęła telefon i odebrała połączenie.

- Halo ??

- Gdzie ty jesteś ? Miko jest ze mną. Mia gdzie się podziewasz ? - był to znajomy głos należący do Knock Out'a.

- Poszłam na przedzke i...

- Przecież mówiłem byście się nie ruszały z miejsca. Gdzie jesteś ?

- Tak naprawdę nie mam zielonego pojęcia, ale spokojnie nic mi nie jest.

- Czekaj zaraz cię namierzę zostań tam gdzie stoisz i tym razem posłuchaj się. - rozłonczył się. Mia spojrzała się na bota. Nie miał już w swoich rękach drona którego podniósł, ale dziewczyna zauważyła fragment popsutego skrzydła na jego klatce piersiowej. Wyglądało na to, że nie miał zamiaru czekać tutaj. Popatrzył w stronę swojego pokonanego przeciwnika. Megatron podnosił się. Nie miał jednak ochoty na rewanż. Uciekł. Mia patrzyła jak odlatuje. Teraz jednak jej uwagę zwrócił portal który pojawił się z nikąt. Milczący bot bez słowa przeszedł przez niego i zniknął. Dziewczyna znowu została sama, ale nie na długo. Zaraz usłyszała warkot silnika. Czerwony samochód jechał po piasku w jej strone. Zatrzymał się zaraz obok niej i otworzył drzwi.

- Przez te twoje spacery cały się zakurzyłem. Wsiadaj dalej jedziemy stąd. - Mia wsiadła do Astona Martina. W środku na tylnym siedzeniu siedziała Miko. Cała się ożywiła widząc koleżankę.

- I co Mia znalazłaś coś ? - Dziewczyna sama nie wiedziała co jej powiedzieć..

- Nie.. tylko zabłądziłam.

- No właśnie i po co wam było włóczyć się ? No nic jedziemy do bazy - Knock Out wtrącił się im do rozmowy.

- Hej a co z Balkhad'em ?!

- Balkhead ? No właśnie dlaczego was tu zostawił ? - w tym momencie zadzwoniła komórka Miko.

- O wilku mowa.. - dziewczyna odebrała. - Jestem z Knock Out'em... - chwile rozmawiała po czym odłożyła komórkę. - Blaszaku zawieź mnie do domu. Balkhead został wezwany przez Prima.

- Dobra i mów do mnie po imieniu ! Ale Mii ja nie mogę odwieźć przecież do domu...

- Ona nie może do końca tygodnia tam się pojawiać. A z resztą wytłumaczą ci to boty. - wjechali do miasta. - Tu mnie zostaw. Dojdę sama. Pa Mia - pomachała jej na pożegnanie i wyszła z samochodu. Knock Out ruszył w przeciwną stronę. Nastała cisza.

- No więc co robimy do końca tygodnia ? - Mia nic nie odpowiadała zamyśliła się i nie zwracała uwagi na niego. - No dobra jedziemy do bazy. - nagle przed nimi pojawił się taki sam portal w jakim zniknął tamten robot. - Mia co jest ?

- Nic nic... Tylko pamiętasz jak opowiadałeś mi o botach - Mia zaryzykowała, bo nie była pewna czy to on jej o nich opowiadał.

- Taak Czy zapowiada się kolejny zestaw pytań. - Dziewczyna nie czuła się wobec niego fer. Nic mu nie mówiąc o swojej amnezji. Jednak nie ufała nikomu w obecnej sytuacji, oprócz Miko. Musiała się dowiedzieć czegoś od niego..

- Opisze ci jednego, a ty mi powiesz kto to ok ? - ...ale wolała użyć podstępu.

- No dobra zaczynaj.- wjeżdżali powoli do bazy.

- Taka granatowo-fioletowa zbroja, długie ręce, nie ma twarzy...

- Chodzi ci o Soundwava ! - wykrzyknął zadowolony z wygranej.

- Soundwave.... - dziewczyna ponownie zamyśliła się. W końcu wyjechali z portalu.

- Nie wiem o co ci chodzi tym razem, ale wyłaź muszę rozprostować nogi i sprawdzić czy przez ganianie ciebie po pustyni nie zadrapałem lakieru. - Mia wyszła z samochodu i rozglądnęła się. Znała skądś to miejsce. Ten widok przypomniał jej pierwszą wizytę tutaj. Poznała w tedy fembotke Arce. Jednak nic więcej nie potrafiła sobie przypomnieć. Odwróciła się przed nią stał duży czerwony robot.

- Knock Out... - przed oczami stanęło jej zdjęcie które pokazał jej bot ninja - Soundwave. Już wiedziała, że jednym z botów był Knock Out, ale nadal musiała dowiedzieć się kim był drugi.

- Masz szczęście nie ma rysy, ale powinienem pojechać do myjni nie sądzisz ? - powiedział chcąc ją sprowokować do droczenia się z nim. Dziewczyna jednak stała i patrzała na niego zamyślona. Czerwony bot ukląkł i spojrzał się też na nią. W tedy ocknęła się.

- Sorry nie słuchałam. Mówiłeś coś ? - wyglądała na nieobecną, więc Knock Out nie zasypywał jej pytaniami.

- Dobra zostań tu ja idę sprawdzić czy Optimus się nie odzywał. - machnął ręką i wyszedł z pomieszczenia. Mia nie zamierzała się go posłuchać. Wyszła za nim, po czym następnie skręciła w przeciwną stronę. Przeglądała każde otwarte pomieszczenie. Niestety nic w nich ciekawego nie znalazła. Gdy wychodziła z ostatniego ze sprawdzanych pokoi ponownie zobaczyła jego. Soundwave, bot bez twarzy stał na korytarzu.

środa, 29 lipca 2015

65cz. opowiadania



Mia była cała w skowronkach gdy wychodziła ze szpitala. Miko szła razem z nią.

- To co teraz robimy ? - powiedziała gdy przekroczyły próg budynku.

- Sama nie wiem. Mama twierdzi, że do końca tygodnia jestem na turnieju. - dziewczyna lekko posmutniała mówiąc to. - Choć nie wiem dlaczego czuje, że mam jakieś miejsce, gdzie mam szanse się zatrzymać na ten czas.. To dziwne ? - spojrzała zakłoptana na koleżankę idącą obok.

- Nie.. Ja chyba też wiem. Hej może będę ci towarzyszyć ! No dobra teraz pospieszmy się. Balk na nas czeka - Miko przyśpieszyła i pociągnęła Mie za sobą.

- Hej Miko czekaj bo znów się wywale. - biegły dalej przed siebie. W końcu dotarły na parking. Stanęły przed zielonym, terenowym samochodem. Mia zastanawiała się co Miko teraz zrobi. Nagle drzwi się otworzyły. W samochodzie nikogo nie było. Miko wsiadła do środka.

- No dalej wchodź. Jeśli coś pamiętasz to wiesz, że nic ci się nie stanie. - Mia wachała się. Jednak coś jej mówiło, że to najlepsze wyjście, bezpieczne. Wsiadła powoli do środka, drzwi zatrzasnęły się za nią. Wystraszyła się. Miko już chciała ją uspokoić..

- Spokojnie. Nie boje się... - odwróciła się w strone koleżanki siedzącej teraz na siedzeniu pasażera z przodu pojazdu. - Dziwnie się czuje.. Tak jak bym kiedyś tu już siedziałam. Boje się trochę spytać.. Ale kto to Balk ?

- Ja - nagle odezwał się głos jak by z radia. Co było dziwne Mia w cale się nie wystraszyła. Jak by spodziewała się tego. - Mam na imię Balkhead, ale ty to chyba powinnaś wiedzieć Mia.

- Dobra przedstawiłeś się Balk, ale nie gadaj tyle. Ona ma amnzje po tamtym wypadku - Miko patrzała na dziewczynę i widzaiła lekkie przerażenie w jej oczach. Owe uczucie jednak nie było wywołane "gadającym autem". Mia bała się tych dziwnych uczuć, podobnych do de jaw, ale bardziej żeczywiste? Balkhead ruszył z pod szpitala. Dalsza część jazdy minęła im w ciszy, nawet Miko nie chcąc drażnić Mi nie prosiła o włączenie radia. Po 30 minutach ciągłej jazdy Miko zaczęła się niepokoić.

- Hej czemu jeszcze nie jesteśmy w bazie ?

- Spokojnie Miko. W bazie nie ma Ratchet'a...

- Ale ktoś musiał zostać !

- Masz racje... Musze to sprawdzić - Balkhead skręcił na pierwszą lepszą stacje benzynową, zatrzymał się i otworzył drzwi. - Poczekajcie tutaj musze coś sprawdzić - Miko już chciała coś powiedzieć.. - Nie Miko, Nie tym razem. Poczekaj tutaj z Mią.



W aktualnej sytuacji w bazie nie można się dziwić dla czego nikt nie otworzył mostu. Soundwave nie odstępował Knock Out'a na krok. Od skączenia operacji Megatron zniknął. Nie mówił jednak gdzie. Knock Out nie wiedział co ma robić. Jedynym jego pomysłem było dostać się do pomieszczenia kontroli mostu



Tym czasem Megatron leciał już w strone Nemezis. Soundwave dał mu współrzędne statku Deceptikonów. Miał zamiar przemknąć się niepostrzeżenie. Starcream już kiedyś to zrobił, więc dlaczegu mu nie miało się udać. Megatron wleciał wraz z Vechiconami do środka. Znów nieświadomie powtóżył wyczyn Starcream'a. Następnie dał się ponieść wspomnieniom. Z szleństwa ocknął się dopiero przed magazynem energonu. Przed nim leżały nieaktywne już Vechicony. Nie wiedział jak to się stało, ale nie miał zamiaru kraść z własnego statku. Miał teraz kłopoty. Coraz bardziej denerwowała go ta cała sytuacja. Nawet jeśli się stawia to nie potrafi nie dać się ponieść emocją Starcream'a. Nagle kroki z jednego z korytarzy. Szybko usunął się z miejsca zdarzenia i podążył w strone labolatorium. Na szczęście bez przeszkud tam dotarł. Powoli wszedł do pomieszczenia. Shockwave stał na drugim końcu labolatorium, ale był tak zajęty swoimi badaniami, że nie zwrócił uwagi. Megatron szybko znalazł to czego szukał i tułem wycofał się z pokoju. Jednooki doktor nie zauważył go, ale po wyjściu uderzył w coś. Odwrócił się i ujrzał swoje ciało. Nie wiedział co w takiej sytuacji ma zrobić, ale nic dobrego nie mogło się wydarzyć kiedy osoba stojąca przed nim zobaczyła co zabrał.

- Co tym razem kombinujesz Starcream ?! - to co usłyszał tylko bardziej go rozśwcieczyła i upewniła go, że dobrze zrobi. Wystrzelił pocisk w Starcream'a i zerwał się do ucieczki. Walczył jednak z samym sobą by tam zostać. - Ja Megatron mam uciekać?! - mówił sam do siebie. Popatrzył tylko na reakcje, zdawał mu się jak by widział samego siebie. - Zabić zdrajce ! - miał już na ogonie armie Vechiconów. Szybko wyleciał ze statku. Leciał pod ostrzałem, ale manewrowanie szło mu dobrze. Niestety nie mógł zgubić ich, aż w końcu stracił cierpliwość.

- Soundwave wyślij most ! - już zaraz przelatywał przez portal. Stransformował się wlatując do bazy. Znalazł się w pomieszczeniu z mostem ziemnym Autoboptów. Zobaczył przed sobą Soundwava i Knock Out'a którego milczący Deceptikon trzymał by nie mógł się ruszyć. - Kombinował ?? - bot skinął na panel kontroli mostu. - Knock Out, Knock Out nie znałem cię od tej strony... - Megatron spojrzał się na niego. - Soundwave puść go. Potrzebuje jego pomocy. Ty na razie nie będziesz potrzebny. - ruszył powoli w kierunku pomieszczenia medycznego. Knock Out podążył za nim. Megatron stanął przy stole operacyjnym i oparł się o niego. Czerwony bot przyszedł za nim i stanął mu na przeciw. Deceptikon pokazał w końcu co trzyma w ręce.

- Mroczny energon ?! - Knock Out był zaskoczony. Megatron podniósł wyżej fioletowy kryształ tak jak by chciał mu się lepiej przyjżeć. Następnie wbił sobie go prosto w komore iskry. Czerwony bot patrzył się na niego i obserwował. Deceptikon oparł się jedną ręką o stół, a drugą chwycił za głowe.

- Co ty chcesz tym osiągnąć ? - spytał Knock Out.

- Ty nie wiesz jak to jest gdy tracisz kontole nad tym co robisz ! Jak to codziennie walczyć by nie stać się kimś kogo nienawidzisz ! Mroczny energon tego potrzebuje. - fioletowy kryształ wchłanił się powoli, aż w końcu zniknął w piersi Deceptikona. Jego oczy przyjeły ten sam kolor co sybstacja którą wchłoną. Megatron o jednym zapomniał. Starcream wcześniej też miał kontakt z mrocznym energonem. Teraz w jego umyśle toczyła się walka pomiędzy wspomnieniami właściciela ciała, a osobowością która je aktualnie zajmuje. Knock Out podejrzewał co się dzieje, jednak nawet gdy by chciał nie mógł mu pomóc. Zrobił to co mógł ruszył na niego i przypioł go do stołu.



Soundwave tym czasem dostał wezwanie na Nemezis. Choć na statku rządził Starscream tylko wyglądający jak Megatron, on musiał się go słuchać jak kazał jego prawdziwy dowódca. Niestety na statku nie czekało go miłe spotkanie. Z raportu Vechiconów wynikało, że zdrajca zniknął w moście, a Soundwava nie było w tedy na miejscu. Starcream nie miał świadomości i zachowywał się jak Megatron jednak niektóre swoje cechy i poglądy. Gdy by był na prawdę tym na kogo wygląda nie podejrzewał by zaufanego asa wywiadu. Niestety zachowując swoje niektóre myśli od razu pomyślał o nim. Soundwave dotarł na statek i wszedł na mostek oficerski. Długo tam nie przebywał. Starcream wygnał go z frakcji, ale co dziwne nie zgasił go. Soundwave nie przejmował się bardzo tym "opieprzem". Wiedział, że to Starcream. Tą informacje potwierdziła "kara" dla niego przewidziana. Miał zmierzyć się z fałszywym dowódcą. Nie przejmował się tym zbytnio, ale najpierw złoży raport prawdziwemu Megatronowi. Jednak woli w pierwszej kolejności uprzedzić o przybyciu. Wyleciał ze statku i spróbował kontaktu. Niestety nie oddzywał się nikt. W końcu Soundwave usłyszał znajomy głos.

- Twój pan Soundwave, nie jest teraz w pełni władz umysłowych. Jednak jeśli chcesz się z nim zobaczyć masz jeszcze czas. - Deceptikonowi tylko wystarczyła ta informacja i już zaraz przelatywał przez most. Znalazł się idealnie przed Knock Out'em. Czerwony bot wskazał na leżącego na stole srebrnego bota. Był przytomny, ale gadał nie od rzeczy.

Nagle zwrócił swój wzrok na nowego przybysza.

- Soundwave raport ! - wyglądał jak by nagle zaczął wiedzieć co się dzieje. Milczący Deceptikon odtworzył nagranie mowy Starscream'a, który mówił o zdradzie i pojedynku. Meagtron zaśmiał się. - Przyjmij wyzwanie , będzie na co patrzeć..

poniedziałek, 27 lipca 2015

64cz. Opowiadania

Przepraszam kolejny raz za cisze, ale będę teraz pisać co drugi dzień. Może dzięki temu będzie więcej.
Miłego czytania.
Nati

Knock Out nie mógł zrozumieć tego co przed chwilą się stało. - Że to jest na prawdę Megatron !- mówił do siebie. Liczył bardzo na to , że nie udało mu się zgadnąć. Niestety ostatnie słowa drugiego rozmówcy wskazywały na jedno. Przed nim stał Megatron wyglądający jak Starscream. Teraz miał przed sobą dwuch z najważniejszych Deceptikonów. Do tego on niedawno zdradził ową frakcje. Musiał jak najbardziej przeciągnąć rozmowę.

- Co teraz zamierzasz ze mną zrobić ? Jeśli zabić to twój komandor cię prawie wyprzedził.

- Gdy bym chciał dawno leżał byś już martwy. - powiedział Megatron. Soundwave stał obok niego. Dla Knock Out'a był on jednym z dowodów prawdomówności Deceptikona stojącego przed nim.

- W takim razie co chcesz o de mnie ? I po co jesteś tu ?

- Masz szczęście, że postanowiłeś mnie uratować. Właśnie dlatego jeszcze żyjesz. Pomożesz mi

- A jeśli nie zechce ?

- Mam inny powód by wyrwać ci iskrę. Może wiesz dlaczego tak wyglądam.. - Knock Out nie odzywał się. - pomogę ci.. łącze korowo-hipokampowe.. - bot nadal milczał. Chciał przekonać się ile Megatron wie. - Nie rób ze mnie idioty !! Wiem, że to ty przy nim grzebałeś ! - powiedział srebrny Deceptikon po czym stracił równowagę. Soundwave momentalnie podszedł do niego.
Megatron jednak nie wstawał. Nie powinien mówić tej kwestii. Przed oczyma stanęła mu scena w kopalni. W której miał zamiar zlikwidować Staracream'a. Musi unikać sytuacji nawiązujących do przeszłości właściciela ciała. Teraz nie może się poddać w walce. Musi dokończyć zaczętą rozmowe. Spróbował wstać, powoli ponownie stanął na nogach.
Knock Out'a bardzo interesowało jego zachowanie. *Na pewno nie jest to skutek obrażeń jakich doznał* Miał swoje podejrzenia, ale teraz musi nadal go zagadywać do póki Autoboty nie wrócą. Przy okazji spróbuje dowiedzieć się więcej. Postanowił się przyznać .

- Tak to ja grzebałem przy łączu. Nie trzeba było mnie zostawiać samego - spojrzał się na Soundwava. Spróbował na niego przenieść winę. Niestety Megatron nie zmienił swojego nastawienia.

  - Będziesz mi pomagać i utrzymasz moją prawdziwą tożsamość w tajemnicy jak długo będę ci kazać. Żadnych pytań, albo możemy zakończyć tę rozmowę w niezbyt przyjemny sposób. Znam parę sztuczek Starscream'a. - Megatron postukał szponami w jego lakier. Po czym chwycił się za głowę i cofną się czekając na odpowiedź. Knock Out nie miał nad czym myśleć. Nie miał innego wyjścia jak..

- Zgadzam się - znów wpadł w pułapkę Deceptikońskiego lorda. Może nie był w pełni sił, ale nadal dowodził dlaczego to on rządzi frakcją.

- A i przyspawasz mi skrzydło doktorze - ton jakim powiedział to zdanie dało Knock Out'owi trochę do myślenia. Wydawało mu się jak by usłyszał Starscream'a. Tym czasem Megatron stał w miejscu patrząc się na niego. Nagle otrząsnął się jak by z transu. - No dalej pośpiesz się... Soundwave wypuść go i uważaj co robi. W razie czego zareaguj. - fioletowy bot. Wypuścił Knock Out'a po czym stanął niedaleko niego. Megatron położył się na stole, a czerwony bot podniusł do ręki kawałek urwanego skrzydła. Podszedł do leżącego Deceptikona i zaczął naprawiać.

sobota, 25 lipca 2015

63cz. Opowiadania

Megatronowi udało się skontaktować z Soundwav'em. Rozkazał mu jak najszybciej przybyć do niego. Zdobył lokalizacje bazy Autobotów. Jednak zakazał Soundwav'owi zapisywania jej gdziekolwiek z wyjątkiem swoich dysków. Megatron nie miał zamiaru pozwolić by to Starscream najechał tym razem bazę Autobotów. Miał zamiar sam to zrobić kiedy już wróci do siebie. Tym czasem potrzebował kogoś kto mu pomoże z Knock Out'em. Widać, że Prime mu zaufał, więc będzie dobrym kandydatem by mi pomóc - myślał. Uświadomi dawnego Deceptikona o tym kim tak naprawdę jest. Będzie wiedział z kim ma do czynienia. Po jakimś czasie w bazie otworzył się portal przez który wszedł fioletowy Deceptikon.
- Soundwave. - powiedział do niego Megatron. - Musisz mi w czymś pomóc, ale najpierw. Co Starscream robi w tym momencie ? - lord Deceptikonów znał na tyle swojego asa wywiadu, że podejrzewał iż zorientował już się w aktualnej sytuacji. Miał racje Soundwave pokazał na swoim ekranie Starscream'a w jego ciele siedzącego w laboratorium Shockwava. Megatron stwierdził, że jak na razie ma spokój z tym idiotom. Następnie zaczął prowadzić swojego sprzymieżeńca w kierunku pomieszczenia medycznego. - Mam nadzieje, że ten dureń nie niszczy mojego wizerunku - mówił dalej. - Co on tym razem knuje ? - Soundwave szedł obok niego pokazując obrazy, plany i różne informacje zebrane na służbie przy fałszywym dowódcy. Megatron analizując te plany wywnioskował jedno. Starscream nie radził sobie z wpływem jaki wywierały na nim wspomnienia właściciela ciała. Jego decyzje zmieniały się często drastycznie. W końcu dotarli na miejsce. Knock Out jednak nie leżał w miejscu w który pozostawił go Megatron. Deceptikon rozkazał Soundwav'owi czekać. Sam wszedł do pomieszczenia.
- Starscream co ty kombinujesz ?! - Knock Out stał w rogu pokoju. - Prima może udało ci się przekonać, ale ja cię za długo znam. - Megatron powoli zbliżał się w jego strone i szykował pocisk by wystrzelić. W tym momencie czerwony bot pokazał co trzyma w ręce. Było to skrzydło. - Nawet nie próbuj
- Knock Out nie zamierzam tobie nic zrobić.. Odłuż to , a wszystko wytłumacze - Megatron mówił to tylko po to by zyskać na czasie. Choć na skrzydle też mu zależało bez niego nie może latać. Była tylko jedne wyjście z sytuacji. Megatron dał znak Soundwav'owi by wkroczył. Deceptikon wysłał swojego drona. Na twarzy Knock Out'a malowało się zaskoczenie.
- Laserbeak ?! - bot skierował całą swoją uwagę na drona . Właśnie na to czekał Soundwave. Stanął obok Megatrona i wyciągnął swoje "macki".
Knock Out zaraz został przeniesiony i przypięty do stołu operacyjnego. Laserbeak wrócił do właścieliela, a czerwony bot przypatrywał się temu zdumiony. Nawet nie zauważył, że upuścił oderwane skrzydło. Soundwave odsunął się, a zza niego wyszedł Starscream.
- No to teraz inaczej pogadamy. Jak widzisz mam asy w rękawie. - Knock Out nie mógł uwierzyć w to co widzi. Ich dwuch współpracujących nigdy się nie spodziewał.
- O co ci chodzi Starscream ?!
- Nie nazywaj mnie tak ! - czerwonego bota zdziwiła reakcja Deceptikona. Jednak postanowił sprawdzić jak zareaguje na..
- A to może lordzie Starscream ?
- Knock Out ! Mam ci przypomnieć, że dostałeś już ostrzeżenie gdy ostatnio wypowiedziałeś ten zwrot ! - Knock Out zdziwiło zachowanie swojego rozmówcy. Starscream nigdy nie zachował by się podobnie.
- Ty nie jesteś Starscream'em...
- Trafne spostrzeżenie. Nie nie jestem.
- W takim razie kim ?
- Może ty mi powiesz ? - Deceptikon uśmiechnął się szyderczo - Mała podpowiedź... Zauważyłem, że pozbyłeś się prezentu o de mnie . - teraz Knock Out'owi wszystko wydało się jasne.
- Megatron..
- Owszem. Witam ponownie zdrajcę
Miko i Jack siedzieli w pokoju szpitalnym Mi. Chłopak postanowił dotrzymać dziewczymom towarzystwa. Po paru godzinach gadania nie kończyły się im tematy. Każdy praktycznie powiedział o sobie tyle ile mógł. Mia polubiła nowego kolegę. Dowiedziała się też kim była owa pani która zaczepiała Miko. Matka Jacka pracowała w tym szpitalu jako doktor i miała od teraz zajmować się Mią. Pani Derby była wtajemniczona, więc bez problemu wypisze ją ze szpitala bez odbioru rodziców. Właśnie co było najlepszą informacją dla Mi ? Jutro po południu zostanie wypuszczona ze szpitala!
- Czyli kolejna osoba pakoująca się w kłopoty. Miko będziesz mieć konkurencje

- Jack uśmiechnął się.
- Hej mnie nikt nie pobije ! - oboje zaczeli się śmiać. - Właśnie Jack dawno cię w bazie nie było. Bez ciebie rozniesiemy tamto miejsce.
- Przeprowadzka. Mame przenieśli i tak wyszło. Arce o tym wie, nic nie mówiła ?
- Nie pytałam. - W tym momencie do pokoju weszła mama Jacka.
- Widze, że już się poznaliście. A co do ciebie Mio uważaj następnym razem gdy pakujesz się w kłopoty. Masz szczęście, że udało mi się przejąć nad tobą opiekę. Niech no zobaczmy co ci jest - wzięła do ręki wyniki badać z teczki. - Doktor stwierdził u ciebie wstrząsienie mózgu. Morzesz mieć zaniki pamięci, ale powikłań nie masz. Może nawet jutro z rana cię wypisze, a teraz musisz trochę odpocząć. - odwróciła się do Jacka i Miko - poczekajcie na korytarzu. Zaraz do was przyjdę.
- Pani doktor czy ja przypomne sobie to co zapomniałam ? - spytała Mia wychodzącą już lekarkę.
- Wszystko w swoim czasie, a teraz odpoczywaj.

czwartek, 23 lipca 2015

62 cz. Opowiadania

Sorka za tą dwudniową ciszę.  Miałam problem z namysłem nad fragmentem z Soundwave.  Jednak postanowiłam go użyć i mam nadzieje,  że nie zepsułam tego.  Miłego czytania.
Pozdrawiam
Nati

Soundwave od rozmowy z Megatronem wyglądającym jak Starscream posłusznie wykonywał polecenie jakie mu dał przed opuszczeniem statku.  Był pewien,  że rozpoznał swojego dowódcę. Poznali się jeszcze na arenach Kaonu, Starscream nie wiedział by aż tak dużo. Teraz musiał jednak lokalnie wykonywać zadania od fałszywego Megatrona. Nie wiedział do końca o co tutaj chodzi.  Jego pan nie poinformował go przed wylotem.  Znalazł trochę informacji szukając na własną rękę. Jednak gdy od tamtego czasu nie znalazł śladu sygnału Starscream'a ( w ciele którego znajdował się Megatron)  zaczął szukać dokładniej.  Posunął się nawet do pytania aktualnego dowódcy na statku co się stało z Starscream'em. On jednak nie odpowiadał,  zawsze w jakiś sposób uniknął odpowiedzi. Wydawało się jak by on także nie posiadał na ten temat informacji. Dziwne też było,  że porzucił on chęć znalezienia zdrajcy Knock Out'a. Soundwave po spędzeniu takiego czasu w jego towarzystwie miał swoje podejrzenia.  Czuł jak by cofnął się czasem do momentu przejęcia kontroli nad frakcją przez Starscream'a.  Nie zmieniało to jednak nic. Nadal musiał znaleść prawowoitego dowódcę.  Miał na razie jedną hipotezę.  Jeśli nie mógł namierzyć sygnału Deceptikona jest opcja,  że jego pan znajduje się w bazie wroga.  Soundwave nie zamierzał nic jednak robić.  Polecenie jakie dostał od Megatrona było jasne. Miał czekać na rozkazy.

Starscream zauważył ciekawość Soundwave.  Zachodził w głowę czym mógł się wydać. Miał plany jak zrobić to czego Megatron nie potrafił. Musiał pokazać,  że on bardziej zasługuje na miano lorda Deceptikonów.  Jednak przeszkadzał mu trochę fakt,  że będąc w ciele Megatrona przypiszą jego zasługi temu na kogo wygląda. Planował opracować jak tego uniknąć.  Niestety coraz częściej zachowywał się dziwnie. Dziwnie jak na niego.  Przez mroczny energon nie czuł,  że w pełni kontroluje to ciało i to co robi. Z każdym dniem mrocznego odpowiednika ubywało z jego przewodów.  Starscream myślał,  że dzięki temu będzie mu lepiej.  Niestety Megatron uzależnił się od niego.  Przez co było mu coraz gorzej. Musiał opuścić mostek oficerski i udać się do Shockwava. Laboratorium było niezbyt daleko, ale nie doszedł na własnych siłach. Deceptikoński doktor pomógł mu dojść na miejsce.
-  Lordzie Megatronie twoje postępowanie jest przeciwne logice. Już wczoraj powinieś zdarzyć dawkę mrocznego energonu. Wiesz przecież o tym -  jednooki bot wziął urządzenie w którym mieściła się fioletowa ciecz i wbił je w ramię Starscream'a.  Deceptikon czuł jak przepełnia go energia tej substancji. Miłe dla niego było uczucie tej mocy. Niestety Starscream nigdy nie miał kontaktu z tak wielką dawką mrocznego energonu,  więc już po chwili stracił świadomość.

Tym czasem Mia wraz z Miko siedziały w kącie pomieszczenia na podłodze. Nie znalazły żadnego wolnego miejsca,  więc nie miały wyjścia. W końcu jadły tylko śniadanie. Jakieś tosty, jajko sadzone nie potrzeba było im stołu. Przy najmniej mogły pogadać i nie martwić się,  że ktoś je podsłucha.
-  A więc dokładnie nie wiesz kto to Knock Out?  -  Miko zadawała dużo pytań. Chciała się dowiedzieć na ile Mi trzeba przypominać ostatnie wydarzenia.
-  Wiem,  że znam tą osobę i wiem,  że spędziłam z nią dużo czasu, ale nie pamiętam jak wygląda.
-  No to przekonasz się o tym w najbliższym czasie. Chce widzieć twoją minę -  Miko zaśmiała się. Gadały już chyba z pół godziny.  Mia na szczęście przypomniała sobie,  że to o czym mówią jest tajemnicą.  Nie wiedziała jeszcze dokładnie z jakiego powodu, ale najważniejsze, że jest jakiś postęp.
-  Miko, a lekarz wypytywał się o moich rodziców?  Bo jeśli moja mama tu..
-  Spoko wszystko załatwione.  Twoja mama myśli,  że wyjechałaś na turniej siatkówki, a w zmyleniu doktora pomogła reszta. -  siatkówka była dobrym alibi. Mama wiedziała,  że jest w tym dobra. Tylko kto ją przekonał,  że tam pojechała?
-  Ale jak? Kto pomógł?
-  Agent Folver pomógł. Przedstawię ci go kiedy indziej. Lubi się wydzierać na Prima czasami -  Miko się uśmiechnęła.  Dla niej było to śmieszne,  ale Mia najwyraźniej nic nie rozumiała.  -  A tam.  Najważniejsze,  że już jutro albo pojutrze cię wypuszczą.  No dobra ja skończyłam idę odnieść wezmę twoje też,  a ty poczekaj. Zaraz wracam -  powiedziała po czym wstała zabrała tace i poszła w kierunku drugiego końca pomieszczenia. Kiedy wracała zaczelił ją dosyć wysoki chłopak o ciemnych włosach. Razem szli w jej kierunku.
-  Jack,  musisz poznać Mie -  powiedziała do niego i wskazała na Mie.
-  Cześć jestem Jack. Jack Darby,  a ty to Mia? Miko mi trochę mówiła o tobie.
-  Cześć. Miło Cię poznać
-  No dobra jeśli zapoznanie mamy za sobą to teraz jest nas więcej. Im więcej tym weselej. -  powiedziała Miko po czym poszła po wózek.  -  Wsiadaj Mia jedziemy z powrotem.

wtorek, 21 lipca 2015

61cz. Opowiadania

Dzisiaj trochę mało,  ale jutro postaram się napisać więcej. Miłego czytania
Nati

Mi i Miko szalejąc z wózkiem inwalidzkim obudziły już chyba cały szpital. Dziewczyny świetnie się bawiły w drodze na stołówkę. Oczywiście paru lekarzy i pielęgniarek próbowało je uspokoić,  ale niezbyt się to im udawało. Mijały labirynty korytarzy,  aż w końcu dotarły na dużą sale. Nie różniła się ona zbytnio kolorystykom z szpitalnym korytarzami. Po prawej stronie od wyjścia znajdował się bufet,  a resztę pomieszczenia zajmowały krzesła i stoliki. Mia postanowiła wstać. Czuła się już lepiej. Miko odstawiła wózek pod ścianę i razem poszły do kolejki przy bufecie.
-  Mia ty lepiej pójdź już usiąść. Bo coraz mniej jest wolnych miejsc. Zajmij nam jakieś.  -  dziewczyna rozglądnęła się. Miko miała rację sala była pełna osób ubranych w białe szaty i pielęgniarek które pomagały niektórym pacjentom zanieść coś do stolików. W końcu jednak udało się jej znaleźć wolny stolik. Usiadła więc i zaczęła czekać na Miko. Dziewczyna szła już z ich śniadaniem w jej kierunku. Gdy minęła kartkę stojącą na sztaludze, zaczepiła ją  jedna z kobiet w białych kitlach siedzących przy stoliku obok. Mia nie słyszała tej rozmowy,  ale widać było po Miko,  że zna tą osobę. W końcu gdy skończyły gadać dziewczyna zachęciła ją ruchem dłoni by wstała i podeszła do niej.  -  Mia tu nie możemy. Tylko dla personelu. - przewróciła oczami i wskazała na kartkę na sztaludze.  Miała rację było tam napisane,  że ta część stołówki przeznaczona jest dla lekarzy i pracowników szpitala. Wcześniej Mia nie zwróciła na to uwagi. -  Choć poszukamy innego miejsca.
-  Hej a co chciała od ciebie tamta?  -  spytała spoglądając w stronę w którą odeszła nieznajoma.
-  Wytłumaczę ci to potem.  Najpierw znajdźy miejsce do siedzenia... -  rozejrzała się -  Co będzie trudne

Tym czasem w bazie Autobotów Megatron realizował swój plan. Miał zamiar unieruchomić na jakiś czas Knock Out'a. Tym razem on wpadnie w pułapkę przez nieuwagę.
-  Starscream?  -  czerwony bot wszedł do pomieszczenia. Chwilę później leżał nieprzytomny na podłodze.  Megatron musiał teraz sobie jakoś poradzić by przenieść go na stół operacyjny. Najpierw jednak ma zamiar skontaktować się z Soundwav'em.

poniedziałek, 20 lipca 2015

60cz. Opowiadania



Knock Out tęsknił za ściąganiem się i teraz gdy miał na to czas całkowicie się temu oddał. Miał być tako jeden wyścig, a on stracił rachubę przy piątym. Robił to co lubił i zapomniał o otaczającym go świecie. - Ciekawe czy Scream znów się wkurzy - ta myśl wyrwała go z tego wyścigowego szaleństwa. Słońce wschodziło kiedy jechał w drogę powrotną do szpitala. Całą noc spędził na ściganiu się. Był na siebie zły, że tak łatwo dał się ponieść swojemu hobby.
- Knock Out gdzie ty się podziewasz!? Miałeś stać i pilnować Miko! - Balkhead odezwał się w komunikatorze.
- Zaraz tam będę.. - próbował się wytłumaczyć - Byłem zajęty.. Musiałem coś załatwić.
- Miałeś odwieźć Miko do domu! Dobra teraz nie mam czasu. Optimus chce się z tobą widzieć przyjechałem cię zmienić. - rozłączył się. Knock Out skręcił w drogę wyjezdną z miasta i przyśpieszył. Nie wiedział co Optimus znów chce od niego, ale nie wzywał go bez powodu.

Knock Out miał rację. Optimus potrzebował go w bazie. Ostatnio wzrosła aktywność działalności Deceptikonów i cały zespół został porozsyłany po całym globie. Niestety z racji, że ktoś musiał pilnować Starscream'a Prime został w bazie. Sytuacja na razie nie wymagała jego interwencji, ale jakiś czas temu Ratchet który został wysłany by pomóc Wheeljack'owi stracił z nim kontakt. Potrzebny więc był ktoś kto przypilnuje Starscream'a. Jedynym wyjściem był Knock Out. Optimus postanowił mu zaufać i powierzyć mu to zadanie. Starscream zdawał się zachowywać spokojnie jak na niego. Narzekał tylko od czasu do czasu. Nawet Arce wczoraj nie dokuczał co było dość dziwne.
- Optimusie możesz wysłać most do mojej lokalizacji. - powiedział Knock Out, a już za chwilę w przejeżdżał przez portal.
Bot wjechał do pomieszczenia i stransformował się. Przed nim stał Starscream. Knock Out od razu chciał na niego ruszyć. Powstrzymał go Optimus, który zastąpił mu drogę.
- Knock Out spokojnie. - po tych słowach Prime wytłumaczył mu całą tą sytuację. Knock Out nie rozumiał jak oni mogli zaufać Starscream'owi. Jednak nie przerywał Optimusowi. Dziwiło go bardziej zachowanie Deceptikona, który milczał. Milczący Starscream!!?? - bot podejrzewa, że to jeden z podstępów zdradzieckiego komandora.
- ... Knock Out zajmij się naszym gościem. Ja niestety nie mogę już zwlekać - powiedział Optimus, otworzył ponownie most i transformując się w ciężarówkę wjechał do niego. Do Knock Out'a ostatnie słowa nowego dowódcy nie chciały dotrzeć. On ma zostać sam z Starscream'em w bazie gdzie w każdym momencie może powtórzyć się sytuacja z przed kilku dni!? Kiedy to czerwony bot został zaatakowany przez srebrnego Deceptikona. Jednak tym razem nie będzie medyka który go uratuje. Na szczęście winowajca nie odleci. Starscream'owi nadal brakowało lewego skrzydła. Obaj milczeli , aż w końcu postanowił zaprowadzić Deceptikona do pomieszczenia medycznego. Nie miał zamiaru uganiać się za nim po całej bazie. Jednak jemu się to nie podobało.
- Jeśli sądzisz, że możesz mi rozkazywać to jesteś w błędzie. - powiedział po czym ruszył w przeciwną stronę. Knock Out nie miał wyboru. Musiał iść za nim. Przy okazji cofnął się wspomnieniami do poprzedniego dnia. Źle się czuł z tym, że zostawił Mie w szpitalu pod opieką innego bota. On powinien tam stać, w końcu to przez niego tam trafiła. Gdy by najpierw o niej pomyślał, a nie o powstrzymanie Starscream'a. Przy okazji przypomniał sobie coś na co nie zwrócił wcześniej uwagi. Starscream coś krzyczał on jednak do końca nie zrozumiał co. Jedyną osobą która na pewno to zrozumiała jest Mia.
Megatron postanowił wykorzystać moment w zamyślenia Knock Out'a. Zawrócił w kierunku pomieszczenia medycznego. Wiedział, że nie ma jednego ze skrzydeł, ale podejrzewał już gdzie je znajdzie. Sam go sobie jednak nie przyspawa. Musi wymyślić jakiś podstęp, ale taki by się nie wydać. W tym zorientował się. Został sam z Knock Out'em. Został sam z zdrajcą, którego chciał ukarać. Co gorsza od Soundwave dowiedział się, że Knock Out przebywał w laboratorium Shockwava, gdy nikogo tam nie było. - Przecież tam na pewno leżało łącze! - Megatron właśnie połączył fakty. Były Deceptikon znał dobrze zastosowania tego wynalazku. - Pierwszy raz przeceniłem Starscream'a. On nie zna się na tym.. - szedł dalej w kierunku pomieszczenia medycznego. Czerwony bot nadal nie kopnął się gdzie idą, a Megatron miał już pomysł co dalej zrobi...

Mia obudziła się gdy słońce dawno już wzeszło. Spojrzała na okno umieszczone po lewej stronie jej łóżka. Widziała wysokie budynki i mnóstwo samochodów. Jeden z nich wydawał się dla niej charakterystyczny. Ciemnozielone auto stało na parkingu szpitala. Wczoraj gdy lekarze skończyli już robić jej te dziwne badania było już dosyć późno. Miko nigdzie nie widziała tamtego dnia. Jednak teraz gdy się obudziła i spojrzała na fotel wystraszyła się bo jej koleżanka spała na nim. - Miło z jej strony, że tu została- pomyślała Mia i postanowiła być cicho by jej nie zbudzić. Była głodna, a czuła się już dobrze więc postanowiła wyjść po cichu z łóżka i pójść na śniadanie. Jednak gdy wstała po całym dniu leżenia nie złapała równowagi i z powrotem usiadła. Mebel lekko zaskrzypiał.
- Ja w cale nie śpię - powiedziała Miko zaspanym tonem i przyciągając się otworzyła oczy. - Hej a ty gdzie się wybierasz?
- Chciałam iść coś zjeść tylko.
- No dobra jak już ja się obudziłam to pójdziemy razem. Przy okazji do kończymy rozmowę. - Miko wstała i podeszła do stojącego obok wózka inwalidzkiego - Chcesz się przejechać? - wskazała na niego. Mia zgodziła się. - Będzie niezła zabawa - pomyślała.

niedziela, 19 lipca 2015

59cz. Opowaidania



Mie przed chwilą pielęgniarka odstawiła z powrotem do sali w której wcześniej leżała. W tedy jednak dziewczyna nie zwróciła uwagi na wygląd pokoju, ale teraz kiedy się już lepiej czuła postanowiła się rozejrzeć. Oprócz łóżka szpitalnego na którym leżała w pomieszczeniu znajdował się jeszcze stoliczek nocny i fotel stojący w rogu pomieszczenia. Chociaż Mi dokuczał jeszcze trochę ból głowy to bardzo chciała zobaczyć się z Miko. Nie wiedziała co tak naprawdę się stało, więc planowała dopytać się.
- Doktorze czy może do mnie wejść koleżanka. - Mia postanowiła się spytać lekarza, gdy tylko wszedł do niej.
- Dobrze, ale tylko na chwilę. Potem musimy cię zabrać na kolejne badania. - powiedział po czym wyszedł. Za chwilę drzwi ponownie się otworzyły i weszła Miko.
- Cześć Mia! Jak się czujesz? - powiedziała po czym usiadła na fotelu. Mia ucieszyła się na jej widok.
- Lepiej. Ale Miko co tak w ogóle się stało? - dziewczyna zdziwiła się.
- To ty nic nie pamiętasz? No dobra nie ma co się dziwić. W końcu mocno przywaliłaś głową. Przynajmniej tak słyszałam
- To ciebie tam nie było? To jak ja się tu znalazłam? I co się stało, że się uderzyłam?
- Ło serio się mocno walnęłaś! W innych okolicznościach pomyślała bym, że żartujesz sobie ze mnie. No dobra wytłumaczę ci tak jak mi Balk. Czyli po prostu będę odpowiadała na twoje pytania. - Mia cieszyła się, że w końcu się czegoś dowie. - A więc. Tak. Mnie nie było przy tym. Przywiózł cię tu Knock Out. - dziewczyna czekała na reakcję Mi. - Mam nadzieje, że go chociaż pamiętasz? - niestety dla niej to imię było bardzo znajome, ale kim był ten kto się tak nazywał już dokładnie nie pamiętała. Miko uderzyła się ręką w głowę. - Widać tak kończy się rozmowa z Conem.
- I kto to mówi! - Mia nie była pewna ile pamięta z tego co powinna, ale wiedziała jedno Miko zawsze uczestniczyła w tym co niebezpieczne.
- No dobra, dobra. Kontynuujemy. - Ciekawe czy pamięta sprawcę jej wypadku. Pomyślała Miko. - Z tego co wiem Starscream cię trzymał kiedy upadał i przez to uderzyłaś się w głowę. Imię S t a r s c r e a m coś ci mówi? - dziewczyna dla zabawy przeliterowała imię. Mia w tym czasie próbowała sobie coś przypomnieć. Niestety podobnie jak wcześniej udało jej się odtworzyć wspomnienia z tą osobą, ale nie miała pojęcia jak wygląda, albo kim jest.
- Sama nie wiem. Coś kojarzę. Miko, ale lekarz mówił też o wypadku w poczekalni.
- A.. Tak. - Miko wydawała się lekko podenerwowana. - To akurat moja wina. Prowadząc cię tu myślałam, że jesteś już przytomna i zostawiłam cię na chwile samą i tak się stało, że zanim wróciłam tobą się już lekarze zajęli. Nie musiałam nawet wymyślać historii jak to się stało, że jesteś w takiej sytuacji.
- Historii? A dlaczego nie chciałaś powiedzieć prawdy?
- Ty nawet tego nie pamiętasz!? Spróbuj sobie przypomnieć... - do pokoju weszła pielęgniarka by zabrać ją.
- Panienka powinna już wyjść. Mie bierzemy na badania. Potem będzie mogła pani odwiedzić ją jeszcze raz. - Miko wyszła z pokoju, a pani w niebieskim stroju poprosiła Mie by usiadła na wózku inwalidzkim.

W bazie Autobotów, zapadała decyzja co ze Starscream'em. Po naradzie zespołu Prime. Optimus postanowił dać Starscream'owi szanse na odkupienie swoich win. Jednak był by naiwny gdy by pozwolił byłemu, a może aktualnemu komandorowi Deceptikonów chodzić po ich bazie. Postanowił dać mu schronienie, ale na ich warunkach. Będzie w każdej chwili obserwowany i do odwołania nie opuści bazy. Autoboty nie były zadowolone z decyzji Optimusa, ale udało im się wynegocjować coś. Mianowicie "gość" narazi się im chociaż raz, albo zrani istotę ludzką lub Autobota, momentalnie wyleci stąd. Po naradzie Optimus poszedł do więźnia. Tym czasem Autoboty" zabezpieczały"bazę. Starscream może i będzie pod stałym nadzorem, ale nie powinien dowiadywać się żadnych tajnych informacji.

Megatron był pewien, że udało mu się okłamać Prima. Optimus nigdy by nie pozwolił by ktoś był narażony na śmierć, kiedy on miał na to wpływ. Miał rację. Po jakimś czasie przyszedł do niego Prime z dobrą dla niego wiadomością. Przynajmniej tak mu się wydawało.
- Starscream dostaniesz swoją drugą szansę. Zostaniesz w bazie. Jednak funkcjonować będziesz tu na naszych warunkach. - Megatron nie był zbytnio zadowolony tą informacją. Musi się przyzwyczaić do nazywania go przez wszystkich Starscream'em. Bo nie był pewien czy gdy by wiedzieli o jego prawdziwej tożsamości traktowali by go tak samo. Optimus nacisnął guzik na konsoli uwolnił go. W tym momencie Megatron zwątpił w swój plan. Co on chce w ogóle zrobić? Wstał z stołu operacyjnego. - Będziesz dzisiaj pilnowany przez Arce. - powiedział Optimus po czym wyszedł z pomieszczenia. W tedy Megatron nareszcie poczuł, że jest wolny. No może nie do końca, ale może zrobić więcej niż kiedy leżał bezczynnie. Najpierw znajdzie Knock Out'a , a potem pomyśli co dalej...

sobota, 18 lipca 2015

58 cz. Opowiadania

Mia ocknęła się. Nie wiedziała gdzie się znajduje. Nic nie pamiętał od momentu upadku. Głowa ją mocno bolała. Spróbowała się podnieść. Musi dowiedzieć się gdzie jest. W tej chwili podeszła do niej kobieta w niebieskim stroju.
- Proszę leżeć i odpoczywać. Lekarz zaraz do pani przyjdzie. - Mia nic nie rozumiała. Trafiła do szpitala? Ale jak!? Co jej się w ogóle stało, że tu trafiła. Spróbowała sięgnąć pamięcią do wydarzeń które pamięta. Nie pomagało to. Nadal nic nie pamiętała. Do tego była senna. Nie wiedziała która godzina. Jej mama może się martwić. Mia trzymała kciuki by jednak nie pojawiała się tutaj. Teraz czekała na lekarza który podobno zaraz miał się zjawić. W końcu po paru minutach zjawił się młody mężczyzna w białym kitlu. Za nim weszła ta sama pielęgniarka co już wcześniej była u Mi.
- Nazywasz się Mia Poster tak? - doktor spojrzał się na nią. Jednak ona nie odpowiadała. Dopiero po krótkiej chwili.
- Tak. Ale jak ja się tu znalazłam? Co mi jest? - do Mi z opóźnieniem doszło pytanie doktora, a odpowiedzieć było jej jeszcze trudniej.
- Spokojnie Mio. Przeprowadziła cię tu twoja koleżanka. Niestety po drodze jeszcze raz uderzyłaś głową tym razem o róg stołu w poczekalni. - lekarz patrzył się na Mie. Do dziewczyny jednak nie doszła informacja. - Że niby to prawda!? - myślała. Następnie dotknęła czoła. Poczuła bandaż. - Może ten doktorek mówi prawdę.
- Musimy zszyć ci ranę na czole jak najszybciej. Niestety najpierw musimy dowiedzieć się gdzie twoi rodzice. - i tego się Mia obawiała najbardziej. Pytanie o dorosłych. Musi coś wymyśleć by jej mama nie musiała tu przyjeżdżać. Teraz niestety zbyt źle czuła się by coś kombinować. Położyła głowę na poduszce, a pielęgniarka po woli odchyliła bandaż by zobaczyć rane.
- Panie doktorze niech pan spojrzy - lekarz zbliżył się do łużka szpitalnego.
- Nie możemy dłużej czekać. Przewozimy ją do gabinetu zabiegowego. - Mia odetchnęła z ulgą. Na razie nie potrzebowała kombinować. Pielęgniarka zaszła ją od tyłu i zaczęła pchać jej łużko. Gdy przejeżdżały przez korytarz Mia zobaczyła znajomą twarz. Miko siedziała w poczekalni. Zatrzymał się przy niej doktor który przed chwilą badał Mie i rozmawiał z nią chwile. Potem dziewczyna zgubiła ją wzrokiem bo pielęgniarka dowiozła ją na miejsce. Sala zabiegowa stała otworem przed nią.

Tym czasem Knock Out stał przed budynkiem czekając na Miko, która miała wrócić do niego i przekazać informacje o stanie zdrowia Mi. Czekał już z pół godziny i nadal nic. W końcu po jakimś czasie dziewczyna w ciemnych włosach z różową pasemką wyszła z szpitala. Podbiegła do niego i wsiadła na przednie siedzenie pasażera.
- Tylko nie próbuj żadnych sztuczek - powiedziała w siadając. Miko nadal nie uważała Knock Outa za sprzymierzeńca. Jednak bot nie zamierzał teraz się tym przejmować.
- Co z nią?
- Na razie pojechali jej zaszyć ranę na głowie, ale podejrzewają wstrząśnienie mózgu. - po ciszy jaka nastała po swojej wypowiedzi, Miko domyśliłam się, że Knock Out nic nie zrozumiał. - Ech.. - westchnęła - To znaczy, że nie jest źle, ale nie wypuszczą jej na razie ze szpitala. A teraz musze iść tłumaczyć lekarzowi, gdzie są jej rodzice. - powiedziała po czym wyszła i zatrzasnęła drzwi. Bota zdenerwowała taka reakcja. Nie zasługiwał na takie traktowanie, a zwłaszcza przez człowieka. Kiedy był Deceptikonem... Odrzucił szybko takie myśli i uspokoił się. Musi się przyzwyczaić do obecnej sytuacji, bo jeszcze w przypływie złości zrobi coś czego będzie żałować. Nagle obok niego przejechał bardzo szybko sportowy samochód. Knock Out'owi znów przypomniały się dawne czasy. Musi się jakoś odstresować. - To tylko jeden wyścig - powiedział do siebie po czym ruszył za tamtym samochodem.

Megatrona nudziłam bezczynność. Jakiś czas temu przyszedł do niego medyk Optimusa, który jeszcze raz go obejrzał. Bot od czasu znalezienia się tu udawał nieprzytomnego. Jednak zaczynało się to mu nudzić. Musi zacząć działać. W tym czasie jego pierwszy oficer może niszczyć jego wizerunek i dowodzić jego armią. Postanowił pomówić z Optimusem, ale nie powie mu praktycznie żadnej prawdy o aktualnej sytuacji. Będzie udawać Starscream'a. Było jednak małe ryzyko. Optimus mógł by zacząć go przwsłuchiwać, a zgadnie z rolą Starscream'a w takich momentach Megatron musiał by wygadać coś. - Starscream'owi już Prime raz zaufał... - wpadł na pomysł.
Po jakimś czasie do pomieszczenia wszedł Optimus Prime. Minął się po drodze z Ratchet'em, który aktualnie pilnował leżącego na stole operacyjnym Deceptikona. Chwilę rozmawiali.
- Prime! - Megatron postanowił zwrócić uwagę na siebie. Oba boty spojrzały się w jego kierunku. Po czym Optimus powiedział coś cicho do Ratchet'a, który następnie opuśuścił pomieszczenie. Megatron w ciele Starscream'a i Optimus zostali sami. - Źle zrobiłem wracając do Deceptikonów. Gdy by nie wy, nie istniał bym już. - Megatron jak najlepiej umiał próbował udawać zachowanie swojego komandora. Z wyrazu twarzy Prima nie można było nic wyczytać.
- Starcream gdy by nie Knock Out nie było by Cię tutaj. Po tym co ty mu zrobiłeś on cię uratował, a ty wzamian szantażujesz nas porywająca człowieka.
- Postompiłem źle. Jednak nie mam się gdzie podziać. Megatron jeśli się dowie, że przeżyłem... - przerwał by poczekać na reakcję drugiego rozmówcy. Optimus przyglądnął się mu. Po czym wyszedł z pomieszczenia.

Na korytarzu czekała już Arce z Bambulbee. Optimus musiał z nimi omówić swoją rozmowę z Starscream'em.
- Niech zgodne. Scream kolejny raz udaje że przeszedł na naszą stronę? - Arce od razu podejrzewała taką sytuację. Pamiętała dokładnie jak potoczyły się sprawy ostatnio gdy Deceptikon chciał zmienić stronę. Dlatego właśnie nie ufała Knock Out'owi.
- Tak. Mam wątpliwości co do czystych intencji Starscream'a. Jednak każdy zasługuje na drugą szansę.
- Optimusie z całym szacunkiem, ale Starscream miał już taką szansę i nie wykorzystał jej dobrze. Jak mamy uwierzyć, że tym razem będzie inaczej?
- Rozumiem Cię Arce. Pamiętam co ostatnio zrobił Starscream i wiem, że to on pozbawił iskry twojego partnera, ale jeśli wierzyć jego słowom może nam pomóc...

środa, 15 lipca 2015

57cz. opowiadania


Knock Out'owi udało się przedostać do pomieszczenia z mostem ziemnym bez spotkania z rzadnym Autobotem. Szybko włączył most i stransformował się tak by Mia znalazła się w środku. Następnie ruszył przed siebie. Musiał jak najszybciej dojechać do budynku, który ludzie nazywają szpitalem. Widział jak zawozili tam chorych ludzi. Wyjechał na drogę niedaleko jednego z większych miast. Wysokie budynki i mnóstwo samochodów na drogach. Gdy by przyjechał tu w innych okolicznościach. Znalazł by jakieś wyścigi i chętnie pościgał się. Skarcił się za to, że chwilowo myślał o swoich przyjemnościach w takim momencie. Choć nie był przyzwyczajony do poczucia winy i podobnych odczuć. W końcu kiedy był Deceptikonem nigdy nie miał powodów do wyrzutów sumienie. No może miał ich dużo, ale nigdy o tym nie myślał. W końcu dojechał przed biało niebieski budynek. Zobaczył przed nim pojazdy przypominające alt-mod Ratchet'a. Wiedział się, że dobrze trafił. Teraz miał problem. Nie wiedział jak sprawić by Mie zabrali do środka. Niestety przed szpitalem bło za dużo ludzi.
 - Knock Out słyszysz mnie ? - usłyszał głos Arce . Zupełnie zapomniał o tym, że teraz może komunikować się z resztą ekipy Prim'a.
 - Tak Arce. Co z Starscream'em ?
 - Nie martw się teraz o Scream'a. Co z Mią ?
 - Jestem pod szpitalem. Niestety wybrałem zbyt wielkie miasto. Nie wiem co zrobić  by się nią zajęli. Potrzebowała bym człowieka, który jej pomoże.
 - Czekaj chwile. -  nastała cisza. - Knock Out Balkhead pojechał do Miko. Ona musi nam pomóc.
 -  Dobra czekam, ale niech się pospieszą. - bot czuł , że ponownie pracuje w zespole. Trochę mu to przypominało czasy w szeregach Deceptikonów. Gdy miał partnera Brakedown'a. Jego rozmyślenia przerwała Miko pukająca w jego okno. Otworzył drzwi od drugiej strony. - Zabierz ją. Powiedz, że spadła z dosyć dużej wysokości.


Miko siegnęłam po Mie do samochodu. Wydawało jej się, że dziewczyna  jest już przytomna.
 - Mia ?? - dziewczyna otworzyła oczy, ale nic nie powiedziała. Była jednak ltriche przytomna. - Teraz pójdziemy do szpitala pomogę ci. - pozwoliła by Mia oparła się o nią i po woli ruszyły w kierunku budynku.

Tym czasem w bazie Autobotów. Megatron w ciele Starscream'a został ponownie zabrany do pomieszczenia medycznego. Tym razem któryś z botów zawsze go pilnował. Megatron był wściekły na siebie, że nie dostrzegł Knock Out'a. Teraz niedosyć, że pilnowali go to jeszcze przez uderzenie czerwonego bota czuł ostry ból. Miał teraz zamiar obmyśić swoje dalsze działanie. Postanowił jak na razie udawać nieprzytomnego..

wtorek, 14 lipca 2015

56cz. opowiadania

Knock Out nie wszedł do pomieszczenia. Został przy drzwiach. Planował spróbować zajść od tyłu Starscream'a, kiedy boty będą z nim rozmawiać. Autoboty nie potrzebnie wkroczyły tak szybko - myślał. Niestety nie udało mu się ich powstrzymać. Kiedy do Arce i Smokescream'a doszedł jeszcze Bambulbee, który tak jak reszta chciał od razu wkroczyć. Teraz przekonali się czego Knock Out chciał uniknąć. Starscream stał z Mią w ręce i groził, że jak nie mają się do niego zbliżać. Bot nie wiedział co teraz robić. Nie był pewien czy Deceptikon da się nabrać i uda mu się go wykiwać.

Tym czasem Megatron zastanawiał się co ma teraz zrobić. Jak by tu wykorzystać aktualną sytuacje ? - myślał bacznie śledząc każde ruchy stojących przed nim Autobotów. Postanowił jakoś wyjść z tego pomieszczenia. Jednak nie zamierzał puszczać na razie człowieka. Będzie jego kartą przetargową jeśli spotka Prim'a. Powoli zaczął się wycofywać w stronę wyjścia. Wiedział, że nie ma jednego ze skrzydeł więc nie mógł z tąd uciec. Musi znaleźć Knock Out'a i zmusić by go do końca naprawił. Idąc tyłem nie zauważył stojącego za nim czerwonego bota. Który wykorzystał okazje i powalił go uderzając w miejsce jednej z ran. Megatron w ciele Satarcream'a runął ponownie na podłogę.


Niestety tym razem Mia nie miała tyle szczęścia co wcześniej. Gdy bot upadł, instynktownie próbował się podeprzeć ręką w której ją trzymał. Uderzyła głowom o podłogę. Chwile nie wiedziała co się dzieje. Jednak gdy zorientowała się, że ma szanse uciec szybko wyczołgała się z uścisku Starscream'a. W tym czasie Autoboty już otoczyły leżącego bota.
 - Mia wszystko dobrze ? - Knock Out spojrzał się w jej stronę. Widział, że się uderzyła.
 - Tak. Tylko trochę mi w głowie szumi. - powiedziała i spróbowała wstać. Nagle jednak ponownie upadła. Tym razem straciła przytomność.

Knock Out szybko obszedł wszystkich i podszedł do dziewczyny.
 - Mia ?? - nic niestety nie odpowiedziała. Dziewczyna leżała nie odsuwając się.
 - Knock Out nie pomorzesz jej. - Arce zostawiła pilnowanie Starscream'a Smokescream'owi i Bambulbe'mu. Knock Out wziął ją do ręki. Fembotka ma racje musi ją jak najszybciej zabrać gdzieś gdzie jej pomogą. Skierował się szybko w stronę pomieszczenia z panelem do kontroli mostu ziemnego. Szybko zabierze ją do do szpitala. Nie wie jeszcze jak to zrobi, ale musi jej pomóc. Czuł się winny...

poniedziałek, 13 lipca 2015

55cz. Opowiadania

Mia przyglądała się uważnie srebrnemu botowi. Choć dla niej był to widok znajomy. Dziwiła się dlaczego Starcream od razu nie odpowiedział. Przecież znał ją.

Megatron nie miał zamiaru siedzieć tu z tym człowiekiem. Miał zamiar wstać. Wszystko go jednak bolało.
- Starcream ???? - i znów ta dziewczyna. Powoli zaczynała go denerwować.
- Zostaw mnie w spokoju i nie nazywaj mnie tak !! - Megatron dawał się ponieść emocjom. Tak naprawdę nie wiedział sam co robi.Wstał i trzymając się ledwo na nogach szedł w kierunku wyjścia. Drzwi się otworzyły. - Nikt nie będzie mną pomiatał jestem Megatron i nikt nie ma prawa nazywać mnie Starcream !! - Megatron sam nie wiedział co robi i mówi. Nie działał świadomie, a Mia nie wiedziała w co się pakuje drażniąc go...

W tym czasie Arce przepraszała Knock Out'a. Chciała z nim porozmawiać bo uważała, że nie zachowała się jak powinna, kiedy on chciał ratować Starcream'a, a ona nie miała zamiaru mu pomagać. Przeciwnie chciała zostawić go tam na pastwę losu. Stali bardzo niedaleko pomieszczenia medycznego więc od razu usłyszeli Starscream'a. Przerwali rozmowę i pobiegłi w tamtą stronę.
- Mia! - Knock Out właśnie sobie przypomniał, że zostawił ją tam samą.
- Nie mów, że zostawiłeś człowieka samego z Starscream'em - Arce przyśpieszyła stransformowała się w skuter. Zaraz była na miejscu. Weszła do pomieszczenia nikogo w nim nie było. - Mia!? Jesteś tu!? - niestety nie dostała odpowiedzi.
- Starscream zostaw mnie! - Arce usłyszała głos dziewczyny z pokoju na przeciwko.

Knock Out zdążył już dobiec na miejsce i zajżał do pomieszczenia. Zobaczył Starscream'a stojącego pod ścianą, opierał się o nią więc było widać, że nie łatwo mu ustać na nogach. Arce chciała tam wejść i zainterweniować.
- Czekaj chwile. Coś mi tu nie pasuje - powiedział. Spojrzał się w kierunku Mi. Na szczęście na razie nie groziło jej wielkie niebezpieczeństwo. Dziewczyna choć była w trudnej sytuacji radziła sobie jakoś. Popatrzyła się w jego stronę i pokazała uniesiony kciuk do góry, by pokazać że nic jej nie jest.

Mia nie chciała by Knock Out albo Arce teraz wkraczali. Chciała się do czegoś przydać, więc miała zamiar dowiedzieć co się dzieje z Starscream'em. Wiedziała, że deceptikoński komandor miewał różne plany obalenia swojego dowódcy. Jednak wątpiła, czy zaczął by wygadywać takie rzeczy jak przed chwilą. Gadała już ze Starscream'em kiedy był tu uwięziony i może i był idiotą, ale nie aż takim by wściekać się gdy do niego powiedziała po imieniu. Coś było nie tak. Domyśliła się, że bot ledwo co daje rade ustać na nogach. Jednak nie chciał jej puścić. Mamrotał coś sam do siebie.

Tym czasem do Knock Out'a i Arce doszedł kolejny bot. Smokescream przechodził tędy i widząc zamieszanie zatrzymał się.
- Co tu się.. - czerwony bot pokazał, że ma się uciszyć. Ten jednak podobnie jak fembotka sugerował natychmiastowe działanie. - Powinniśmy pójść po Optimusa - sugerował. Knock Out ufał Mi, a nawet jeśli by teraz zareagować to Starscream może ich szantażować. Muszą poczekać aż dziewczyna będzie daleko od Deceptikona.

Mia musiała coś zrobić. Niestety nie mogła uwolnić się z ucisku Starscream'a. Nagle Deceptikon zasłab i upadł na ziemie. Na szczęście dziewczynie nic się nie stało. Gdy tylko bot upadając rozliźnił uchwyt szybko wydostała się. Jednak nie gnało ją do ucieczki. Może i ten bot był Deceptikonem, ale nie bała się go w cale.
- Nic Ci nie jest? - mówiąc to popatrzyła się w kierunku drzwi wejściowych z pomieszczenia. Knock Out nakłaniał ją by jak najszybciej odsunęła się od Deceptikona. Ona jednak nie miała zamiaru się go słuchać.

Megatron dopiero teraz odzyskał świadomość. Nie miał pojęcia co robił od momentu w którym zdenerwował się na tego człowieka, aż do teraz. Nie czuł się za dobrze. Wspomnienia Starscream'a przytłaczały go. Najgorsze były momenty które nawiązywały do jego wcześniejszych wspomnień. Tak jak w tamtym momencie. Megatron był pewien że Starscream widział już się z tą dziewczyną i nawet z nią rozmawiał. Jeszcze się go pytała czy nic mu nie jest. Postanowił nie udawać kogoś kim nie jest. Nagle jednak do pomieszczenia weszły trzy Autoboty. Obok niego stała jeszcze ta dziewczyna. Musi zaryzykować nie będzie grał na ich warunkach. Podniósł się podpierając o ścianę i chwycił jeszcze raz Mie.
- Nie ruszać się! - powiedział do nich. Nie zamierzał być teraz w jakikolwiek sposób zniewolony, a tak by się skończyła ta sytuacja. On Megatron lider Deceptikonów nie ma zamiaru być na łasce Autobotów. Jednak miał wątpliwości czy nie powinien porozmawiać z Prim'em. Może Optimus by mu mógł wrócić do swojego ciała, ale czy nie uraził by swojej dumy. Chociaż potem mógł by wykorzystać informacje zdobyte w czasie tej pomocy. Może na tym zyskać..

sobota, 11 lipca 2015

54cz. opowiadania

- Pa widzimy się jutro w szkole - Mia mówiąc to zatrzasnęła drzwi. Spędziła półtorej godziny z Nikol. Teraz miała tylko chwile czasu za nim przyjedzie Miko z Balkhead'em. Zabrała zeszyty które przepisywała i szybko pobiegła na górę. Tam wyrwała jakąś kartkę z notesu i napisała mamie wiadomość. Postanowiła zostawić ją na biurku w swoim pokoju. Była na niej tylko krótka informacja o tym, że niby wyszła gdzieś z przyjaciółmi. Nie chciała wysyłać mamie SMS - a, bo pewnie od razu by jej to zabroniła. Wyjrzała przez okno. Zielony samochód stał już przed jej domem. Wzięła więc telefon i jakąś tym razem ciemną bluzę i zeszła na dół. Wzięła klucze od domu i wyszła na dwór. - Cześć Miko... - powiedziała wsiadając do samochodu. Jenak nie zastała tam nikogo.

- Miko musiała zostać. Nagrabiła sobie u rodziców. - powiedział Balkhead po czym ruszył z pod domu. Mie tylko jeszcze jeden szczegół zdziwił. Gdy odjeżdżali spostrzegła kawałek czegoś wystającego zza prawego górnego rogu dachu, ale gdy ponownie spojrzała w tamtym kierunku nic już nie zobaczyła.


Tym czasem w bazie Knock Out doglądał nieprzytomnego Starcream'a. Optimus ustanowił go "odpowiedzialnym" za tego pacjenta. Długo dzisiaj rozmawiał z Prim'em. Dostał szanse na dołączenie do jego zespołu i cieszył się z tego. Choć nie jest stu procentowym Autobotem, bo najpierw musi udowodnić, że można mu ufać. Jednak prosił Optimusa by na razie nie uczestniczył w żadnych misjach. Przez cały czas od skończenia rozmowy Knock Out spędził tutaj. w pomieszczeniu medycznym. Starcream nie był przypięty do stołu, więc bot postanowił wykorzystywać wolny czas na tym by go pilnować i czekać aż się ocknie. Deceptikon dzięki jego pomocy był w stabilnym stanie, jednak Knock Out nie miał pewności czy zrobił już wszystko co mógł do póki nie porozmawia z pacjentem. Miał nadzieje, że szybko się obudzi. Choć nie przepadały za towarzystwem Starcream'a było to lepsze niż obecna samotność. Autoboty rzadko co z nim rozmawiały z wyjątkiem Optimusa. Po za tym boty nie miały ochoty siedzieć tutaj z nim. Pamięta minę Arce kiedy proponował by pomóc Deceptikonowi w potrzebie. Chociaż pamięta, że Autoboty pomogły Breakdow'owi, przynajmniej tak słyszał. Nagle usłyszał szmer. Obrócił się i podszedł do Starcream'a.

- Starcream ? Słyszysz mnie ? - powiedział. Wydawało mu się, że pacjent się poruszył. Jednak nie dostał odpowiedzi. Po chwili drzwi do pomieszczenia się otworzyły. Stała w nich Mia.

- Hejka. Ty już na nogach ? Wczoraj ledwo ruszyć się mogłeś. - i tego właśnie Knock Out'owi brakowało. Kogoś z kim może swobodnie pogadać. Chociaż nie był pewien czy Mia powinna wchodzić tutaj gdzie leży Starcream. - A i kto jest za tob... - za późno - Starcream !!!?

- Tak to Starcream. Wrócił z powrotem. To znaczy nie sam z siebie. Był w bardzo kiepskim stanie - Dziewczyna zbliżyła się do leżącego nieprzytomnie bota. Przyglądnęła mu się.

- Ma urwane skrzydło - wskazała na miejsce gdzie powinno się znajdować.

- Specjalnie nie przyspawałem mu go jeszcze. Przynajmniej jak się obudzi to nie wyleci.

- Czyli jest uziemiony. A właśnie coś ciekawego działo się gdy mnie nie było?

- Tylko Optimus i reszta byli na misji w kopalni. A gdzie Miko ?

- Nie mogła przyjechać. Ale przynajmniej będzie spokojniej. A właśnie mogę tu zostać ? Nie chce mi się siedzieć sama na kanapie.

- Pewnie Optimusowi się to nie spodoba, ale możesz zostać. Tylko schowaj się jak ktoś tu przyjdzie bo będę mieć kłopoty. - Knock Out tak naprawdę zgodził się na to z uwagi na swoją samotność. Nagle drzwi do pomieszczenia ponownie się otwarły. Tym razem była w nich Arce. Mia szybko schowała się za pierwszą lepszą rzecz.

- Knock Out możemy pogadać ? - bot miał ochotę walnąć się w głowę. Kiedy jest samotny nikt nie chce z nim gadać, a gdy pojawia się Mia to nagle ktoś się taki znajduje. Niestety nie mógł po sobie poznać, że pozwolił dziewczynie przyjść tu. Podszedł więc do Arce.

- Dobra. Tylko nie tutaj. Jeszcze Starcream'a obudzimy. - i wyszli z pomieszczenia. Knock Out nie skapnął się, że zostawił Mie samą z pacjentem.


Knock Out trafnie zauważył ruch Starcream'a. Megatron który aktualnie zajmował jego ciało, w tedy właśnie się ocknął. Jednak nie zamierzał pokazywać, że tak się stało. Był bardzo ciekaw jak to się stało, że jeszcze żyje. Może Soundwave jakimś trafem znalazł go. W tedy na statku, dy z nim rozmawiał, ustalił, że ma się zachowywać jak by nigdy nic. Czyli ma się słuchać Starcream'a. Jednak mieli łączność ze sobą i mieli się komunikować. Gdy Megatron usłyszał słowa wypowiedziane przez Knock Out'a był pewien gdzie się znajduje. Dziwiło go jednak to, jak się tu znalazł. Potem jeszcze przyszedł człowiek,a następnie Autobot. Arce. Megatron spodziewał się, że Optimus nie zostawił by nawet umierającego Deceptikona na pastwę losu, ale żeby Knock Out. Jednego teraz był pewien. Został sam. Chyba, że ten człowiek tu jest, ale co to dla niego człowiek. Postanowił, że sprawdzi na ile może się ruszać. Otworzył oczy i rozglądnął się. Takiego widoku się nie spodziewał. Mały człowiek stał na przeciw niego i przyglądał się.

- O! Starcream się obudził - to go zdenerwowało. Nikt nie ma prawa go tak nazywać ! Teraz jednak musiał zdecydować czy będzie udawał Starcreama przed nią. Pewnie i tak go nie pozna. Ile może wiedzieć o Deceptikonach pupilek Autobotów..

piątek, 10 lipca 2015

53cz. opowiadania

Cześć wszystkim. Reaktywowała dawnego mojego bloga gdzie w parę osób można będzie pisać fabułę TFP. Daje link jak by co http://transformery-transformersprime.blogspot.com/
A i chciałam też polecić bloga. Koleżanka od niedawna pisze i bardzo fajnie się zapowiada http://olciklolcik.blogspot.com/ . Wiem że dosyć późno znów wstawiam, ale chciałam dokończyć wątek. Miłego czytania
Nati


Knock Out szedł dalej bacznie obserwując otoczenie wokół siebie. Na szczęście żaden z Vechiconów nie opuszczał kopalni, więc teren przed nią był dość spokojny. Bot po drodze znalazł coś przypominającego obszar w którym mógł ktoś walczyć. W tym przekonaniu utwierdził go ślad energonu. - Ktoś miał mocny wyciek - pomyślał.

- Co kombinujesz Knock Out ?! - Knock Out obrócił się. Za nim stała Arce mierząc do niego z blasterów.

- Spokojnie Arce tylko coś sprawdzam.

- Nie ufam ci. Powiedz co tutaj robisz, albo wzywam resztę.

- No dobra. - przewrócił oczami - Widzisz ktoś musi być ranny, a ja zamierzam dowiedzieć się kto to - Knock Out nie zamierzał jej mówić, że tak naprawdę wie kogo szuka, ale pomyślał że gdy by powiedział prawdę od razu Arce zabrała by go z powrotem do bazy. Na szczęście botka po chwili "schowała" blastery. Nastała chwilowa cisza. Knock Out postanowił ją jednak skończyć. - A ty z kąt się tu wzięłaś ?

- Prime kazał mi z tobą porozmawiać, a ty przeszyłeś obok mnie w bazie nie dając nic powiedzieć więc co miałam innego zrobić. A w ogóle nie ufam ci. Nie jesteś pierwszym Deceptikonem, który niby chce zmienić strone. A teraz sprawdź co chciałeś sprawdzić i wracamy do bazy. - bota ruszył przed siebie. Arce ruszyła za nim. Knock Out po chwili zobaczył kolejną stróżkę niebieskiego płynu. Szybko podążył wraz z fembotką w stronę z której wypływał. Kawałek dalej ujrzeli srebrnego bota z dziurą w piersi w kałuży energonu.

- Starscream... - Knock Out obejrzał go. Nie miał lewego skrzydła. Bot nie miał pojęcia czy jeszcze żyje. Staracił bardzo dużo energonu. Jednak na Arce ten widok nie zrobił większego wrażenia. - Zabierzmy go stąd. Może uda się go jeszcze ura.. - Knock Out był zbyt przyzwyczajony pomagać temu durniowi Starcream'owi. Botka jednak nie podzielała jego chęci pomocy.

- Ma na co zasłużył. Zgasił Clifa. - jednak czerwony bot nie miał zamiaru zostawiać go na pastwę losu. Może nie sam nie chciał, ale wiedział, że Optimus nie był by z tego zadowolony.

- Arce Starscream na pewno zgasił wiele botów, ale Optimus.. - Arce spojrzała się na niego podenerwowanym wzrokiem. Podejrzewał co sobie myśli, że były Deceptikon będzie jej teraz mówić co ma robić, więc uciął krótko. - Rób jak uważasz. Ja bym się skontaktował z Primem i to szybko. - Arce najwidoczniej posłuchała go bo odeszła na chwile i usłyszał jak prosi o rozmowę z Prim'em. Po chwili wróciła z niezbyt zadowoloną minom.

- Optimus zaraz przyśle kogoś by zabrał nas stąd - popatrzała się na nieprzytomnego bota - jego też zabieramy. Po chwili pojawił się most wyszli z niego Balkhead i Welljack z noszami. Knock Out poczekał aż załadują na nie Starcream'a, a razem z Arce zniknęli w portalu. Gdy pojawili się po drugiej stronie czekał na nich Optimus z Ratchet'em. Po minie medyka było widać, że nie jest zadowolony z faktu, że zaraz jego pacjentem będzie komandor Deceptikonów. Knock Out postanowił go wyręczyć.

- Nie spinaj się tak Ratchet. Wyręczę cię. Lepiej znam blachy Screama. - widać było, że ucieszył się z tego. Knock Out udał się do pomieszczenia medycznego , gdzie zaraz dotarł poszkodowany Starscream. Opuszczając pokój z konsolą mostu widział jak Arce podchodzi do Prima, więc nie obawiał się o multum pytań o to co się stało. Mógł się skupić nad pacjentem.




W tym czasie Mia właśnie wstała. Był to kolejny wolny dzień. Na szczęście wczoraj zdążyła przyjechać do domu przed mamą. Nawet się z nią nie widziała. Cieszyła się, że nie musiała się tłumaczyć. Chciała dzisiaj znowu pojechać do bazy Autobotów. Około 11 ma być po nią Miko z Balkhead'em. Miała jeszcze dużo czasu. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Mia nie spiesząc się ubrała coś na siebie i zeszła na dół. Spojrzała przez wizjer. Stała tam jej koleżanka ze szkoły Nikol. Mia nie miała jednak ochoty wpuszczać jej do domu. Dziewczyna nie wiedziała, że ktoś jest w domu, więc postanowiła poczekać aż sama stąd pójdzie. Niestety Nikol nie dawała za wygraną w końcu postanowiła zadzwonić. Mia wzięła swój telefon do ręki. Nie zamierzała odbierać, ale gdy włączyła wyświetlacz zobaczyła wiadomość od mamy. Pisała w niej, że poprosiła Nikol by przyszła z lekcjami z ostatnich dni. Teraz Mia nie miała innego wyjścia. Poczochrała lekko włosy, które zdązyła już uczesać i otworzyła drzwi.

- Sorka Nikol nie słyszałam dzwonka spałam jeszcze - powiedziała udając zaspaną.

- Przepraszam nie chciałam cię budzić. Twoja mama poprosiła bym przyszła, ale mogę później wrócić jeśli chcesz.

- Nie wchodź, wchodź - Mia chciała mieć to już z głowy.




Tym czasem Knock Out ratował życie botowi którego nie cierpiał. Jednak chciał pokazać Optimusowi, że robi to nie patrząc na relacje jakie miał ze Starcream'em. Po paru godzinach udało mu się wprowadzić go w dość stabilny stan. Było to cudem, bo gdy trafił tutaj jego iskra ledwo świeciła. Wyszedł z pomieszczenia i zostawił jeszcze nieprzytomnego bota. Czekał na niego Optimus.

- Knock Out zachowałeś się szlachetnie ratując Starscream'a. Domyślam się, że Arce nie zamierzała tego zrobić. - powiedział.

- Nie dziwie się jej. Starscream pozbawił ją partnera. Ja do dzisiaj nie mogę pogodzić się z losem Brakedowna. - na wspomnienie straconego partnera. Wróciła do niego chęć zemsty na Arachnit. Niestety nie wiedział gdzie ta poczwara się znajduje.

- Knock Out muszę z tobą porozmawiać - Prime kontynuował - Kiedy Ratchet cię operował. Znalazł coś niepokojącego. Dokładniej ładunek wybuchowy, który prawdopodobnie był założony przez Deceptikony. Wiedziałeś coś o tym?

- Wiedziałem. To znaczy Optimusie dowiedziałem się parę dni wcześniej. Musze się przyznać, że jestem pewien tego, że był to "prezent" od Shockwava. - Optimus spojrzał się na niego podejrzliwie. - Megatron chciał mnie tym zaszantażować bym uwolnił Starcream'a. Optimusie ja miałem dosyć tej całej wojny i Deceptikonów. Niestety Megatron nie tak łatwo daje odejść.

- Narażałeś w tedy życie ludzkie. Ta dziewczyna może być nadal obserwowana przez Deceptikony.

- Rozumiem to i dlatego chcę dołączyć na stałe do twojego zespołu. Nie chce narażać Mi na niebezpieczeństwo przez moją bez frakcyjność.

- Mam jeszcze do ciebie parę pytań Knock Out. Myślę, że może być z ciebie cenny sojusznik.

czwartek, 9 lipca 2015

52cz. Opowiadania



- Starscream masz ostatnią szansę! - Megatron stał nad Starscream'em - Wrócimy teraz na statek i przyznasz się Shockwave'owi co się stało, albo... - przygotował rakietę by ponownie wystrzelić. Tak naprawdę nie był pewny czy powinien teraz grozić Starscream'owi. Liczył jednak na to, że jak zawsze stchórzy i posłusznie wykona polecenie. Wyglądał na przestraszonego więc Megatron niczym się nie martwił. Niestety mylił się wyraz twarzy Starscream'a w jego ciele nagle drastycznie się zmienił. Wyglądał na pewnego siebie i to go zaniepokoiło . Starscream zaczął się śmiać.

- Ty Starscream grozisz mi!? -powiedział. Megatron się wściekł. Jak on może tak go nazywać. Chciał wystrzelić pocisk by ukarać go za to. Jednak na chwile się powstrzymał. Coś było nie tak. Nigdy nie widział by jego pierwszy oficer był tak pewny swego. Z nim też nie było najlepiej. Odczuwał strach, pod jego wpływem zrezygnował z celowania do Starscream'a. - Pomożesz mi wstać? - wyciągnął rękę do niego. Megatron nie zorientował się w porę o co chodzi. Starscream wystrzelił z działa naramiennego w niego. Odleciał do tyłu. Już dokładnie nie wiedział co się dzieje. Z piersi wyciekał mu energon. Nigdy się nie spodziewał, że Starscream się tak zachował. W tedy wszystko stało się dla niego jasne. To co go męczyło te odczucie, że wspomnienia Starscream'a chcą go upodobnić do niego. Najwyraźniej Starscream toczył tą samą walkę i właśnie ją przegrał. Najgorsze było to, że miał teraz do czynienia z samym sobą. Megatron próbował się podnieść by uciec. Niestety Starscream, stał już nad nim i przygniótł go swoją nogą do ziemi.

- Nie tak prędko! Teraz zapłacisz za twoje wszystkie zdrady i knowania przeciw mnie. A zapłatą będzie twoja iskra, której dawno powinienem cię pozbawić. - przyłożył działo naramienne do jego głowy. Jaka to ironia, że zginę z własnej ręki i to jeszcze w ciele Starscream'a. Potem poczuł tylko mocne ból w piersi i ogarnęła go ciemność.






Megatron miał rację Starscream przegrał bój o świadomość. Zawładnęły nim wspomnienia właściciela ciała. Tak naprawdę dobrowolnie się im poddał. Widział, że tylko tak wydostanie się z tej sytuacji. Z tego szaleństwa ocknął się dopiero w drodze powrotnej na statek. Nic nie pamiętał. Co zrobił z Megatronem. Miał kompletną pustkę. Ostatnie co pamiętał to jak Megatron w jego ciele stał nad nim i groził wystrzeleniem pocisku. W tedy sam podejrzewał, że nie był by w stanie uszkodzić własnego ciała. Niestety nie widział co potem się stało. Chociaż poczuł dziwnie przyjemne uczucie. Był prawie pewien, że więcej nie spotka już prawdziwego Megatrona.






Tym czasem w bazie Autobotów Ratchet opatrywał boty po "wycieczce" do kopalni energonu Deceptikonów. Optimus tym czasem rozmawiał z Magnusem o targających nim wątpliwościach po dziwnym zachowaniu Megatrona. Knock Out choć jeszcze wczoraj ledwo mógł się ruszać po operacji Ratchet'a dzisiaj już postanowił wstać i chodzić normalnie po bazie. Oczywiście medyk nie był zadowolony z tego, ale bot nie przejmował się tym. Też znał się na tym i nie widział przeciwwskazań. Przy okazji udało mu się przysłuchać rozmowę Optimusa z Ultra Magnusem. Z tego co usłyszał można było wywnioskować dużo podejrzeń, bo jeśli Prime dziwi się stanem Megatrona to na prawdę coś musi być nie tak. Knock Out postanowił pomyśleć chwile nad tym. Przebywał dosyć długo na statku Deceptikonów, więc może uda mu się pomóc jakoś. W końcu powinien się odwdzięczyć za uratowanie życia. - Czy kiedy ostatnio byłem na Nemezis działo się coś dziwnego - pomyślał. Nagle przypomniał sobie. Przecież w tedy właśnie chcąc się zemścić przestawił coś w łączu korowo-hipokampowym. Nie był jednak pewny, że to przez niego wynikła taka sytuacja. Postanowił więc sprawdzić to na własną rękę. Skierował się w stronę pomieszczenia z mostem ziemnym. Natrafił po drodze Arce.

- Jadę tylko po Mie - tłumaczył się i nie zwracając na jej reakcje poszedł dalej. W końcu dotarł na miejsce. Nie znał się może najlepiej na obsługiwaniu mostu ziemnego, no bo kiedy jeszcze był Deceptikonem to Soundwave za tego typu rzeczy odpowiadał, ale nie było dla niego problemem włączyć by przeniósł go do ostatniej używanej lokalizacji. Przeszedł przez niego nie myśląc o tym jak wróci i co tak naprawdę oczekuje zobaczyć po drugiej stronie. Wyszedł na obszar piaszczysty. Niedaleko było widać wejście do pozornie zwyczajnej jaskini. Choć tak naprawdę była to kopalnia Deceptikonów. Rozglądnął się. Niedaleko miejsca w którym stał zobaczył coś srebrnego. Podszedł więc bliżej żeby przyjrzeć się dokładniej. Okazało się, że był to fragment skrzydła samolotu, ale nie takiego zwykłego. Knock Out był pewien, że to należało do Starcream'a. Jednak on nie rozbił by się tak po prostu. Z rozmowy Prime wynikało, że był tu Megatron. To znalezisko i ten fakt niczego dobrago nie wróżą. Knock Out zaczął podejrzewać najgorsze...

środa, 8 lipca 2015

51cz. opowiadania

Dzisiaj trochę mało. Niezbyt przepadam za pisaniem nieprzemyślanych pomysłów. Nie wiem czy nie mam weny czy mam jakąś blokadę. Ale jutro będzie może więcej. Myślę o przywróceniu dawnego mojego bloga. Był to spontaniczny pomysł o pisaniu własnej fabuły z transformers prime. Do pisania mógł by dołączyć się każdy. Wystarczyło by wybrać postać z uniwersum. Jestem ciekawa co osoby czytające mojego bloga o tym myślą
Miłego czytania
Nati




Starcream wątpił czy dobrym pomysłem było prowokować walkę z Optimusem. Nie wiedział dokładnie na co go stać w tym ciele. Udało mu się wyciągnąć ostrze, ale to było bardziej odruchowo. Był przyzwyczajony do swojego starego wyposażenia. Choć miał wielką satysfakcje z trwającej potyczki. Czuł jak by dochodziły do niego dwa rodzaje odczuć. Jego lekki niepokój o małą pomyłkę, chęć ucieczki i dziwna chęć pokonania Optimusa. Wydawało mu się, że przebywanie w ciele Megatrona zmienia go i dziwnie wpływa na jego uczucia i zachowanie. Jeszcze przez ten wewnętrzny konflikt obrywał. Autoboty które rozprawiły się z Vechiconami, nie były w najlepszym stanie. Po potyczce w kopalni parom botom wyciekał energon. Po paru minutach pojawił się portal mostu wysłany przez Ratchet'a.

Tym czasem na statku Nemezis. Megatron stał podpierając się o ścianę. Rozmowa z Soundwave była jego jedynym wyjściem z sytuacji. Milczący Deceptikon zbliżył się do niego. Pokazał coś na ekranie.
- Nie to nie tak - Soundwave sądził, że to przez Starcreama jest w takim stanie. Nie dziwił się jego podejrzeń. Często wyżywał się na swoim pierwszym oficerze, ale miał do tego powody. Ten zdradziecki tchórz w kółko miał coś do ukrycia, a Megatron coraz więcej się o tych rzeczach dowiadywał. Teraz była jego jedyna okazja by się stąd wyrwać. Miał zamiar spotkać się ze Starcream'em.


Optimus walcząc z Megatronem czuł, że jest coś nie tak. Nie ciekawiły go zbyt bardzo sprawy dotyczące wodza Deceptikonów. Jednak miał wątpliwości co się tak naprawdę z nim dzieje. Przez całą walkę milczał, a sposób w jaki walczył nie był do niego podobny. Tyle lat spędzonych na wojnie przeciw sobie. Znał dobrze swojego przeciwnika. Nagle na niebie pojawił się odrzutowiec F - 16. Optimus podejrzewał, że z komandorem Megatrona przylecą posiłki.
- Autoboty odwrót - widział w jakim stanie jest reszta. Gdy za jego plecami w portalu znikły już wszystkie Autoboty. Odepchnął Megatrona, stransformował się i ruszył w strone mostu ziemnego. Zdziwiło go, bo jego przeciwnik stracił równowagę i w cale nie strzelał co nie było do niego podobne.


Megatron w ciele Starcream'a przyleciał na miejsce potyczki. Po rozmowie z Soundwav'em, o ile można było to nazwać rozmową postanowił przylecieć tutaj. Najważniejsze jest to, że miał sprzymierzeńca. Jego zaufany as wywiadu uwierzył mu. Znał go w końcu dosyć długo by mieć jak mu udowodnić swoją racje. Nie będzie jednak pozwalał by Starcream zajmował jego miejsce. Dolatując widział jak walczy z Optimusem. Na szczęście Autoboty się wycofywały. Wylądował niedaleko stransformował się i gdy portal mostu zniknął wycelował w Starscream'a w jego ciele i chciał wystrzelić rakietę przed jego nogi. Niestety nie wiedział jak to zrobić. Zdenerwowała go ta sytuacja i impulsywnie zgiął jeden z palców. Pocisk wystrzelił. Zapowiadała się "miła pogawędka"

wtorek, 7 lipca 2015

50cz. opowiadania



Starcream w ciele Megatrona wkroczył na teren mostku oficerskiego na Nemezis. Teraz musiał uważać na swój każdy krok, by nie wzbudzić podejrzeń. Soundwave który stał po drugiej stronie pomieszczenia odwrócił się i pokazał coś na swoim ekranie. Staracream ucieszył się z tego co zobaczył. Okazało się, że jedna z głównych Deceptikońskich kopalni jest pod ostrzałem Autobotów. Postanowił, że to on poleci odeprzeć atak. Miał nadzieje, że mała potyczka z wrogiem będzie idealna by odkryć możliwości ciała Megatrona.

- Sam to załatwię - powiedział i wyszedł. Widział już, że głos także ma jak Megatron. To go nie zdradzi. Choć nie był pewien czy Megatron wybrał by się na potyczkę z Autobotami bez swojej armii. Wezwał więc parę Vechiconów na pokład lotniczy z kąt odleciał wraz z nimi w kierunku współrzędnych pokazanych przez Soundwava.




Tym czasem Megatron zdążył się już wydostać z więzienia. Zauważył Vechicony zmierzające w kierunku pokładu lotniczego. Domyślił się, że Satrcream mógł je gdzieś wysłać. Znał na tyle dobrze swojego pierwszego oficera. - On by nie przepuścił okazji żeby wypróbować swoje możliwości w moim ciele - myślał. On też nie mógł przepuścić okazji w której Staracream'a nie będzie na statku. - Jak znam tego idiotę nie pomyślał by ostrzec o mnie. Może to teraz wykorzystać. Postanowił zachowywać się jak gdy by nigdy nic. Niestety, ale póki nie przekona nikogo o swojej racji, nie powinien zwracać na siebie uwagi. Był wkurzony na Starscream'a, jednak nie mógł pozwolić by ta złość przysłoniła mu rzeczywistość. Nigdy się tak nie zachowywał, ale to była sytucja wyjątkowa. Jak wróci do swojego ciała, w tedy będzie to najlepszy moment by dać ujść wściekłości. Jego zdradziecki pierwszy oficer będzie w tedy żałować, swoich śmiałych planów. Wyszedł z kryjówki i postanowił po cichu dostać się do laboratorium. Po chwili prawie stracił równowagę. Przed oczami stanęły mu kolejne wspomnienia należące do Staarcream'a. Czuł się jak by ona próbowały go zmienić na wzór tego kto powinien zajmować to ciało. On jednak nie zamierzał się poddać. Nie jest Staracream'em i nie zamierza się zachowywać jak on. To on jest lordem Megatronem panem i władcą wszystkich Deceptikonów i nawet taka sytuacja jak zamiana ciał nie zmieni tego kim jest. Kiedy zdążył się pozbierać, zobaczył przed sobą osobę której szukał. Soundwave stał bezruchu na końcu korytarza.




Tym czasem w bazie Autobotów panowała cisza. Miko i Mia pojechały z Balkhead'em, który odwiózł je do domów. Natomiast reszta ekipy była na misji. Mieli bardzo uszczuplone zapasy energonu, więc gdy Optimus dowiedział się od Starcream'a, gdzie jest jedna z Deceptikońskich kopalni i do tego Megatron ostatnio się nią nie interesował. Postanowili przedostać się tam w celu uzupełnienia zapasów potrzebnego paliwa. Niestety współrzędne przekazane przez Deceptikona może i prowadziły do kopalni, ale do tego w jej sam środek. Zaczęła się strzelanina. Autoboty uważały by czasem nie trafić w energon ponieważ mogli tym wysadzić to wszystko w powietrze. Jednak Deceptikony nie zwracały na to uwagi strzelały wszędzie byle tylko trafić przeciwnika. Boty mocno obrywały. Optimus postanowił tymczasowe wycofanie się. Powoli opuszczali jaskinie. Vechicony jednak nie goniły ich. Gdy wszystkie Autoboty opuściły już kopalnie, Optimus postanowił powrót do bazy. Mocno oberwali. Optimus miał dobre przeczucie by nie ufać Starscream'owi. Nagle rozległ się hałas, nadleciały Deceptikońskie posiłki. Nadleciało z dwadzieścia Vechiconów. Zaczęła się kolejna strzelanina. Jednak to nie był koniec kłopotów. Nadleciał Megatron.

- Prime ! - wylądował niedaleko Optimusa. - Próbujesz kraść ?




Starscream jednak nie miał zamiaru dużo mówić. Mógł by wszystko zdradzić. Optimus ruszył na niego. On jednak z przyzwyczajenia ruszył jednym z palcy. Zapomniał, że w ciele Megatrona nie wystrzeli rakiety. Musi się nauczyć jak strzelać z działa naramiennego Megatrona. Niestety Optimus był już za blisko. Stransformował rękę w sztylet. W momencie kiedy Staracream'owi też udało się wysunąć ostrze. Zaczęła się dość nietypowa walka..