sobota, 28 listopada 2015

8cz. - Plany

Witam !  Post z małym opóźnieniem, ponieważ wczoraj razem z Korbą - Catastrophe czy jeszcze jakie miała inne nazwy i konta załżyłyśmy nowy blog ! Z pośród wielu pomysłów wybrałyśmy sobie jeden i mam nadzieje, że tym razem nie skończy się to na 11 częściach xD  A więc jak ktoś niał by ochotę poczytać oto link : utopia-conów.blogspot.com
Miłego czytania

Megatron stał w wielkim hangarze. Od czasu kiedy stracił statek był w naprawdę złym humorze. Co gorsza musiał zniżyć się do poziomu botów i zawrzeć "sojusz" z ludźmi. Dokładniej z małą organizacją, która wiedziała o nich zadziwiająco dużo. Lord Deceptikonów już dawno zaplanował jak może odzyskać na nowo przewagę nad wrogiem. Był tylko jedna przeszkoda... jego zespół składał się na razie tylko z Soundwava, Shockwava i nie dokońca "swego" Starscreama, który w zamian kary przebywał w ciele Knock Out'a. Na Cybertronie nadal stacjonowały zostawione tam rezerwy Vechiconów, wystarczyło tylko dostać się na rodzinną planetę. Jednak bez statku nie było to wykonalne. Możliwe, że on razem z Soundwavem dolecieli by do mostu kosmicznego na orbicie księżyca. Jednak nie dali by rady Autobotom, bo co wkurzało Megatrona pierwszy raz wróg miał przewagę. Całej aktualnej sytuacji był jeden plus. Lord Deceptikonów może i zawarł sojusz jednak nie miał zamiaru w jakikolwiek sposób zmieniać swojego podejścia do gatunku ludzkiego. Innymi mówiąc deceptikony miały dzięki nim schronienie i tymczasową  kryjówkę w której byli nie do wykrycia, oni na to miast dawali tylko gwarancję, że w tym momencie ich nie zabiją.

- Megatronie pozwolisz na chwile ? - do hangaru wszedł ciemno włosy mężczyzna. Lord Deceptikonów jednak nie zaeragował przeciwnie tylko spojrzał na niego gniewie i władczo. - Lordzie... - poprawił się po chwili człowiek.

- Czego chcesz ? - spytał Megatron nadal nie ruszając się z miejsca.
Mężczyzna przeglądnął jeszcze raz teczkę którą miał przy sobie po czym wszedł schodami na coś w rodzaju platformy by znaleźć się na wysokości Deceptikona. On także podszedł. Średnio parę razy na tydzień odwiedzał ich szef i główny ludzki "sprzymieżeniec" dostarczając im dość ciekawych informacji.

- A więc zaczynając niedługo pierwsza grupa rekrótów będzie gotowa do walki z adaptorami... - mówiąc pokazywał na plany.

Szefem organizacji był Frank, równoczesny dyrektor akademi sztuk walki. Która tak na prawdę była tylko przykrywką pod jego plan zaimponowania Megatronowi. Owszem był bratem Silasa byłego lidera M.E.C.H. do którego śmierci przyczynili się właśnie ci "kosmici" stojący przed nim. Jednak od zawsze miał starszego brata jako głupca, który nie myśli przyszłościowo. 

- Jesteś pewien, że te "adaptory" to trafiony wynalazek ? Ludzkie twory są..

- Z całym szacunkiem lordzie. - przerwał mu. - Shockwave osobiście je modyfikował. Jeśli nie wierzysz w nasz gatunek spytaj swojego naukowca.
Megatron odwrócił się w stronę jednooptycznego cona stojącego niedaleko tak jak by spodziewał się, że zostanie wezwany. Zbliżył się.

- Lordzie Megatronie oświadczam, że adaptory są w pełni sprawne. - zwrócił się do dowódcy.

- Zrozumiałem Shockwave, możesz już iść zbadać Starscreama zachowuję się ostanio nader dziwnie.. - nakazał na co doktor logiczny skinął i udał się do drugiego pokoju z dostępnych.

- Wracając... - na powrót zwrócił na siebie uwagę Frank - Jutro wieczorem będziesz mieć już 15 adaptorów do dyspozycji, lordzie Megatronie

Deceptikon uśmiechnął się złowieszczo na same wyobrażenie reakcji wroga kiedy naśle na niego maszyny wyglądające zupełnie jak ludzie. Optimus jest zbyt moralny by w obronie zabić coś co optycznie będzie wyglądało i zachowywało się jak człowiek.

- Chce mieć pewność, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Wytłumacz mi w jaki sposób one działają  - rozkazał. Frankowi możliwie, że nie podobał się taki sposób "współpracy" jednak nie mógł narzekać. Nacisnął jakiś guzik na panelu przed sobą

~ Wprowadzić adaptora testowego - po czym hangar otworzył się, a przed nim stało coś na wzór manekina tylko, że z jakiegoś innego srebrnego tworzywa. Frank zszedł do niego po czym zabrać się do tłumaczenia.

- A więc... - zaczął - dajmy przykład jakiś człowiek walczy z adaptorem. Jego wszystkie ruchy zostają  tedy przeanalizowanie i zapamiętane. Walczący ma wrażenie jak by walczył z własnym odbiciem. Następnie rozpoczyna drugą fazę. -  Wskazał miejsce gdzie powinna być "twarz" w manekine - wysuwają się wiązki skanujące i adapter zapamiętuje wygląd przeciwnika. - uśmiechnął się lekko nwerowow patrząc na wielkiego robta patrzącego na każdy jego ruch. - Gdy walka zakończy się pewnym zwycięstwem i adaptor wykorzysta tą okazję i złapie kontakt fizyczny w tedy włączają się czujniki i dzięki uprzejmości twojego naukowca wykasuje pamięć z ostatnich minut...

Megatron słuchał uważnie jego tłumaczeń. Czegoś mu brakowało.

- Zapamiętują wygląd, ale czy potrafią go przyjąć ? - spytał patrząc podejrzliwie na człowieka.

- Tej kwestii nie jesteśmy jeszcze pewni. Jest to bardziej skomplikowane...

- Nie tak się umawialiśmy!- warknął po czym bez ostrzeżenia chwycił człowieka i podniósł do góry - Wraz z Shockwave mieliście zintegrować tak cybertrońską i ludzką technologie by sprawić, aby adaptory wyglądały identycznie do istot waszego gatunku.

- Zrobię co w mojej mocy lordzie Megatronie, ale nie będziesz mieć ze mnie pożytku jeśli teraz połamie się spadając z tej wysokości. - odpowiedział patrząc w dół. Megatria gniewie przewrócił optyką po czym odłożył go z powrotem na platformę.

- Powtórzę jeszcze raz. Daj mi to czego chcę, a kiedy ta planeta będzie moja. Zapewnie ci spokojne dożycie swojego żywota... - powiedział poważnie Megatron. Choć czy zamierzał dotrzymać danego słowa ?

************

Mia przeciągnęła się wstając z łóżka. Dopiero parę godzin temu wróciła do domu, ale na szczęście nikt nie nakrył jak wracała. Nawet Xena już głęboko spała. Dziewczynę obudził poranne zamieszanie w domu. Gdzieś na korytarzu słychać było krzyki  Charlie'ego i krzątającą się matkę.
"Co oni robią tak wcześnie na nogach !?" Pomyślała podchodząc zaspanym krokiem w stronę drzwi. Otworzyła je na oścież po czym postanowiła wyjść jednak szybko się cofnęła.

- Z drogi Mia ! - ostrzegł młodszy brat przechodząc z walizką. Czekaj WALIZKĄ ?! Co tu się dzieje. Dziewczyna otrzasnęła się i zeszła zaraz za bratem. Na dole zastała Xene stojącą w salonie także z dość dużym plecakiem.

- Wyjeżdżacie gdzieś ? - spytała podchodząc do niej jeszcze ziewając. Siostra spojrzała na nią zdziwiona.

- Zapomniałaś ? Nie dziwie się. Dzisiaj wyjeżdżamy na wakacje z mamą. - odpowiedziała równocześnie patrząc na zegar ścienny. - Niech to ! Mam jeszcze tylko parę minut na ostatnie dopakowania ! A i jeśli chcesz pogadać z mamą siedzi w kuchni... - rzuciła już biegnąc w kierunku schodów by wrócić jeszcze na górę.
Mia wzięła głęboki wdech po czym podążyła do kuchni.
Zastała mamę krzątającą się i szykującą kanapki na drogę.

- To ja w końcu z wami nie jadę ? - spytała dość niepewnie.

- Jeśli masz marudzić i psuć rodzinną atmosferę zostań... - odpowiedziała dość poważnym tonem, krótko zwięźle i na temat. Mia chwile nie mogła zrozumieć tego prostego zdania.

- Nie musze ? - dopytała z niedowierzaniem.

- Nie... - odparła mama po czym nie patrząc na nią wyszła z pomieszczenia. Mia miała ochotę krzyczeć z radości, choć widziała po mamie, że był to już jej akt desperacji. Nie miała po prostu wyjścia. Dziewczyna jednak cieszyła się w jakiś stopniu z tego. W końcu odetchnie, spędzi czas bez kontroli i marudzenia matki.
Wróciła na górę i padła na łóżko. Zastanawiała się co teraz będzie robić. Siedzieć sama w domu ? Nieee. Nagle przypomniała sobie. Przecież w może zamieszkać w ten czas w akademii. Już bardziej pobudzona zaczęła pakować niezbędne rzeczy. Kiedy już skończyła zeszła na dół. Gdzieś z zewnątrz usłyszała głos odpalającego się silnika i po chwili z pod jej domu zniknął rodzinny samochód. " Nareszcie swoboda ! " westchnęła...

niedziela, 22 listopada 2015

7cz. - Hipoteza

Wróciłam do systematycznego pisania części, Pojawiać się będą one co tydzień.
Miłego czytania 
Nati

- Mia .. - Ratchet chciał krzyknąć by ponownie spróbować sprawdzić kryształ jednak, gdy zobaczył, że dziewczyna zasnęła zrezygnował. Było o wiele ciszej i spokojniej, a to mu pasowało. Podszedł więc do leżącej na kanapie dziewczyny i włączył skaner. Niestety wiązka znów zaczęła się ścinać. Co dziwne medyk sprawdził jej działanie i na każdym innym obiekcie działał bez problemu. Bot zamyślił się na chwilę ta cała sytuacja wydawała się dość podejrzana. Jednak by ją rozwiązać musiał by opuścić mostek i skierować się do laboratorium. Medyk po chwili namysłu podjął decyzję. Wyznaczył kurs statku, a następnie wyszedł z pomieszczenia.
W laboratorium na szczęście nie zastał nikogo. Chciał mieć ciszę i spokój do pracy.


Obudziła się po paru godzinach. Wokół niej panowała ciemność. Jedyne co można było odróżnić od reszty to jasne ekrany konsol. Mia nawet nie wiedziała kiedy zasnęła i dlaczego ? W cale nie czuła się w jaki kolewiek sposób zmęczona. Włączyła ekran telefonu było już dobrze po 20. Przeciągając się usiadła na kanapie. Co dziwne na mostku było pusto. Dziewczyna zastanawiała się gdzie mógł pójść Ratchet, kiedy dostała SMS od Xeny.


~ Mama się wkurza, że Cię nie ma. - Mia tylko przewróciła oczami i nie opisując odłożyła telefon obok siebie na kanapę po czym wstała.
Przez następne minuty chodziła bez celu po statku. Ciemności w cale jej nie przeszkadzały wręcz przeciwnie według niej dodawały uroku korytarzą Nemezis. Nudziło się jej strasznie, więc zaczęła zwiedzać pomieszczenia. Co dziwne zawsze prawie nieświadomie zgadywała co znajdzie w danym pokoju. W końcu na trafiła na laboratorium.


- Cześć doktorku.. - rzuciła widząc Ratcheta krzątającego się przy konsolach. - Gdzie Knock Out ? Ostatnio był tutaj.
Cisza. Najwidoczniej zajęty medyk nie miał ochoty odpowiadać. Mia przewróciła oczami. Nie lubiła kiedy ktoś ją ignorował. - Ratchet odeślesz mnie z powrotem ? - spytała myśląc, że na takie pytanie zareaguje.


- Za chwile... - rzucił tylko medyk po czym ze zdziwieniem patrzył się na monitor konsoli. Mia podeszła do niego po czym odsunęła się na tyle daleko by zobaczyć co robi na nim Ratchet. Spodziewała się, że i tak mało co zrozumie, albo po prostu zobaczy jakieś dziwne niezrozumiałe obrazki. Jednak ku zdziwieniu nieco się w tym łapała. Czuła się jak na lekcji języka obcego połowę rzeczy zrozumiała, ale drugiej prawi w ogóle.
- Na co się tak patrzysz doktorku ? - spróbowała ponownie zagadać. Tym razem bot odwrócił się w jej stronę.


- To pytanie wyda ci się może dziwne, ale jest dość znaczące... - zaczął Ratchet - Jesteś pewna swojego ziemskiego pochodzenia ?
Mia staneła wryta. Czy on właśnie sugeruje, że jest jakimś "kosmitą". Według niej to wszystko działo się tylko za sprawą kamienia wiszącego na jej szyi.


- Zmysły postradałeś doktorku !? - palnęła. Po czym odwróciła się na pięcie i skierowała do wyjścia. - Lepiej myśl jak ściągnąć ten kamyk z mojej szyi, a nie wymyślaj jakieś niestworzone historie ! - warknęła po czym nie czekając na odpowiedź wyszła na korytarz.


- Wiedziałam, że tak to się skończy wystarczy przyjść z jednym problemem, a znajdą ci drugi... - mówiła do siebie pod nosem błądząc korytarzami. Jednak to śmiałe pytanie Ratcheta dało jej mnóstwo wątpliwości. W końcu nie miała pojęcia z kąt tak na prawdę pochodzi, a wizje senne jakie miała przemawiały tylko w jednym kierunku. A jeśli to prawda i nie pochodzi stąd ? Zatrzymała się i oparła o ścianę. Tyle rzeczy w tedy zmieniło by sens. Mie opuściła już złość na doktorka, była teraz coraz bardziej ciekawa prawdy. Najbardziej interesowało ją to dlaczego akurat kiedy znalazła ten kryształ nazywany mrocznym energonem to wszystko zaczęło się dziać. Wyciągnęła naszyjnik na wierzch. "Musze dowiedzieć się jak najwięcej "


Kolejne godziny Mia przesiedziała na mostku czekając aż ktoś się na nim pojawi. Ratchet siedział w laboratorium, Prime podobnie nadal był na patrolu, a z tego co dowiedziała się przez SMS - y od Miko ona była już w domu.


- Mia ? - na mostek wszedł Knock Out nadal wyglądający jak komandor.


- Tu jestem Pucyblaszaku ! - pomachała mu z kanapy.


- Brakowało mi tego przezwiska. - uśmiechnął się lekko i podszedł do niej.


- A z tobą wszystko już ok ? - spytała siadając.


- No tak jak by. Nieco mi odbija w kontakcie z mrocznym energonem. Starscream potrafił nad nim panować podobnie jak Megatron, ale ja? i to jeszcze w tym ciele... masakra...


- Jestem pewna, że boty znajdą sposób by wrócić tobie twój lakier - uśmiechnęła się do niego.


- Mam taką nadzieje..


Tak na prawdę już nie była na niego zła za te pare miesięcy. Spojrzała na niego, chociaż widziała Starscreama wiedziała, że to nie on. Nastała chwila ciszy. Mia patrząc na niego widziała, że coś go męczy i chyba domyślała się co...


- Niech zgadnę Ratchet z tobą rozmawiał ? - spytała wzdychając.


- Taa... - uśmiechnął się nerwowo. Dziewczyna podejrzewała, że bał się tej samej reakcji którą odstawiła do doktorka.


- Kazał ci ze mną pogadać ?


- No tak jak by...
I ponownie nastała cisza. Mia jednak nie mogła jej wytrzymać więc westchneła głośno i nie mogąc usiedzieć wstała.


- Niech wam będzie... - wzięła głęboki oddech. Pierwszy raz miała na głos powiedzieć i to nie do samej siebie swoje podejrzenia. - Nie mam pojęcia o mojej przeszłości. Wiem tylko, że jestem adoptowana, a od czasu kiedy nosze ten mroczny energon mam dziwne wizje. W swoich snach widze katastrofe statku, a czasami sceny z życia kogoś zwanego Cloakmaster.. - powiedziała wszystko na jednym wdechu, po czym oglądnęła się na reakcje Knock Out'a. Bot przez chwile wyglądał na zaskoczonego.


- Czemu wcześniej nic nie mówiłaś ?
Mia spojrzała na niego tylko jak by chciała powiedzieć "Serio !?", a on od razu zrozumiał. Nie miała kiedy i komu.


- Ja powiedziałam wszystko co wiem, teraz ty. Co ci powiedział doktorek ?


- Mówił mi, że próbował sprawdzić czy ten kryształ to na pewno mroczny energon, ale to akurat wiesz.. - zamilkł by zebrać myśli - Ratchet ma hipoteze, że otacza cię jakieś pole maskujące przez co nie może cię nawet przeskanować. Podobne do tego, przez które na przykład nie można namierzyć tego statku... Cybertrońska technologia..


- To znaczy, że mogę pochodzić z waszej planety ? - spytała tylko by nie milczeć. Czuła się zagubiona, bo tak na prawdę nie wiedzizła czy cieszyć się z tej możliwości czy rozmyślać czy kiedykolwiek się by tego dowiedziała gdy by nie znalezła kryształu.


- Tak na prawdę nie wiadomo. To pole jest tak silne, że nie wiadomo czy da się je obejść... - zwiesił się po czym dodał - Ale wydawało mi się, że dzisiaj kiedy do mnie przyszłaś..


- Moje ręce dziwnie wyglądały ? - przerwała mu. - Zauważyłam. Podobnie się dzieje kiedy.... z resztą nie wiem. To wszystko wydaje się takie dziwne! - padła na kanapę i z niechcenia wzięła do ręki telefon na którym wyświetlone były już chyba setne próby dobicia się Xeny do niej. Westchnęła głośno. - Potrafił byś mnie przenieść w pobliże domu ?
Knock Out skinął głową i podszedł do jednego z panelów. Mia tym czasem wzięła swoje rzeczy i podeszła do niego czekajć na dalsze instrukcje. Zaraz tuż przed nią pojawił się jasny okrąg. Dziewczyna spojrzała ostatni raz na bota po czym weszła do niego.

środa, 4 listopada 2015

Po przerwie

Tak wiem nie było mnie od ok 3 tygodni. Niestety, ale mam mało czasu na pisanie, a weekendy już nie starczają. Jednak postanowiłam, że muszę pisać dalej więc będę się starać znaleźć na to czas. Tak więc oczekujecie bardzo opuźnionej części w najgorszym wypadku do połowy następnego tygodnia.
Nati