wtorek, 13 października 2015

Cz.6

Obiecałam więc jest bardzo, bardzo, bardzo.. (i tak dalej i dalej) spóźniona część. Jednak najważniejsze, że jest xd No, a więc od dzisiaj spróbuję regularnie pisać choć nwm jeszcze jak to wyjdzie w praktyce. Pozostaje więc się cieszyć, że ta część doczekała się skończenia.
Miłego czytania
Nati

Nastała chwila ciszy. Żadne z nich nic nie mówiło tylko patrzało na drugiego.

- Mia ! - zaragował spóźnioną reakcją Knock Out. Dziewczyna także już zdążyła się otrząsnąć.

- Czemu się nie odzywałeś !?
On spóścił głowę.

- Zostałaś porwana przez Deceptikony tylko ze względu na mnie. Teraz kiedy zniknęli nie chciałem żebyś była w jeszcze większym niebezpieczeństwie. Po za tym utknąłem w ciele Starscreama i nie wiem czy kiedykolwiek się od niego uwolnie.

- Ale to nie był powód by cały ten czas nie dawać choć znaku życia ! - krzyknęła. Mia nie uznawała w cale jego tłumaczeń. - Nie jedyny miałeś ciężkie chwile - dodała ciszej. Knock Out spojrzał na nią jak by chciał zwrócić uwagę, że i tak wszystko słyszał. Dziewczyna westchnęła i oparła się o ścianę.

- Kiedy ty miałeś swoje "problemy". Ja dowiedziałam się, że mam przyszywane rodzeństwo które teraz ze mną mieszka i to, że jestem adoptowana... - nadal ciężko jej było wspominać ten dzień, więc odwróciła głowę by ukryć swój wyraz twarzy.

- Ale to chyba nie tak źle ? Z tego co mi wiado... - Knock Out przerwał i złapał się za głowę. Jego optyki na zmiane migały to na fioltowo, to na czerwono.
Mia spojrzała na niego, a następnie szybko chwyciła swój naszyjnik który znów zaczął świecić jakąś dziwną energią.

- Niech to szlag.. - warknęła pod nosem próbując ukryć światło dobrze widoczne w tak ciemnym pomieszczeniu. W końcu szybko schowała go we własnych rękach zaciskając je na nim. - Knock Out ? - spojrzała w stronę srebrnego robota który siedział z zamkniętą optyką.

- Mroczny energon... z kąt ty go masz !? - warknął. Dziewczyna cofnęła się. - Zadałem pytanie ! - otworzył optykę była cała fioletowa.

- Jakoś wcześniej cię to nie interesowało! Nawet go nie zauważyłeś !

- Mia by ukryć lekki strach krzyczała i po woli cofnęła się do drzwi pomieszczenia. Knock Out wstał i spojrzał na nią, a dokładniej na jej dłonie, które teraz nie były ludzkimi. Były nieco większe i.... metalowe. Dziewczyna spóściła wzrok chcąc zobaczyć czemu bot się przypatruje. Widząc swoje dłonie puściła kryształ jak poparzona. W tym momencie przekroczyła próg pomieszczenia i wyszła na korytarz. Drzwi zamknęły się za nią. Mia była zdezorientowana. Co się właśnie stało ?! Spojrzała na swoje dłonie. Były normalne, ale co działo się z nimi wcześniej !? "Później nad tym pomyślisz ! Teraz ważne powiedzieć botom, że coś jest z Knock Outem" powiedziała do siebie w myślach. Następnie zerwała się do biegu.
Co dziwne bez problemu znalazła drogę powrotną na mostek i dosłownie wpadła na niego nie zwracając uwagi na to, że kryształ mrocznego energonu wiszący na jej szyji nadal zwraca na siebie uwagę świecąc. Na mosku jednak stał tylko Ratechet z Balkheadem i Smokescreamem.

- Ratchet! Knock Out świruje ! - krzyknęła jak najgłośniej potrafiła by zwrócić na siebie uwagę. Cała trójka spojrzała się w jej stronę. Jednak nie zaragowali jak by było to coś nadzwyczajnego.

- Choć młody pójdziemy go uspokoić.. - rzucił Balkhead po czym razem z Smokescreemem opuścili mostek.

- To takie naturalne u niego ? - spytała zdziwiona ich reakcją. Ratchet który jak na razie nie odrywał się od swojej aktualnej pracy odpowiedział dość niechętnie.

- Ostatnim zdaża mu się to dość czesto...

- A gdzie się wszyscy podziali ? - spytała już nieco spokojniej rozglądając się.

- Przed chwilą pojechali na misję.
Mia miała już się pytać o Miko, kiedy zdała sobie sprawę, że kto jak nie ta dziewczyna wkręcił by się w jakąś misję botów.

- Ratchet co z Knock Outem ? Nie potraficie go na powrót wrócić do swojego ciała ? - zagadała siadając przy ścianie. Nie czuła się ani trochę dziwnie na tym statku, choć w ręcz przeciwnie czegoś jej tu brakowało.

- To nie takie proste... - stwierdził po czym wetchnął gniewie bo najwyraźniej w czymś się pomylił przez jej gadanie. - Odeśle cię lepiej już mostem do... - zaciął się gdy się odwrócił i spojrzał na nią.
Mia przewróciła oczami. Wiedziała dokładnie o co chodzi medykowi.

- Tak.. noszę na szyi mroczny energon... - rzuciła. Nie miała ochoty wysłuchiwać kolejnej tej samej reakcji. Ratchet tym czasem stał w miejscu spraliżowany zdziwieniem. Po chwili jednak wszystko zaczęło mu się układać w całość. Te osłabnięcia Knock Outa, ale pytanie czemu na nią bezpośrednio nie odziaływał !?

- Nie to niemożliwe. Z kąt człowiek mógł wziąść mroczny energon... - powiedział sam do siebie nadal przyglądając się kryształowi na szyi dziewczyny. Faktycznie wyglądał podobnie, ale równie dobrze mógł być to nadzwyczajny kamyk.

- Starscream go tak nazwał dokładnie nawet sama nie wiem co to.. - odezwała się Mia. Następnie wzięła do ręki naszyjnik i energicznie pociągnęła - wiem jedno gdy bym mogła dawno bym go zdjęła.. - spojrzała na biało - pomarańczowego bota z nadzieją. Miała już gdzieś ukrywanie tych wszystkich rzeczy wydarzających się przez ten kryształ. Teraz była okazja by pogadać z kimś kto może jej pomóc... i jednak zamierzała z tego skorzystać.

- Starscream ci go dał ?!
Ona tylko uśmiechnęła się pod nosem.

- Doktorku od niego nic bym nie wzięła nie jestem głupia. Znalazłam ładny fioletowy kamyk to czemu nie zabrać ? - odpowiedziała po czym dodała ironicznie -Raczej rzako się zdążą by miał on powiązanie z robotami z kosmosu...
Ratchet zbliżył się do niej by lepiej obejrzeć kryształ. Następnie włączył coś co przypominało fale skanującą przejęchał po dziewczynie. Jednak w jakimś momencie promień zaczął zanikać jak by się zcinał, a po chwili całkowicie zanikł. Medyk uderzył w swoją  rękę.
- Nich to rdza... - powiedział pod nosem po czym próbował na nowo włączyć skaner.
Mia na to założyła na siebie ręce.

- Kiedy w końcu mam jak się dowiedzieć czegoś o tym już wkurzającym kamyku wszystko zaczyna szwankować ! To nazywa się mieć pecha! - krzyknęła pretensjonalnie po czym skierowała się do kanapy stojącej w rogu. Najwyraźniej przeniesionej przez boty z bazy. - Daj znać doktorku jak skończysz naprawiać sprzęt ! - krzyknęła do krzatającego się już Ratcheta po czym położyła się na kanapie, założyła słychawki i odcięła od otaczającego ją świata.

niedziela, 4 października 2015

Cz.5 - Spotkanie po miesiącach

Po wyjściu dyrektora - Franka, Mia jeszcze chwile odpoczywała po czym patrząc ze zdziwieniem na godzinę w try miga wybiegła z pomieszczenia. Miała tylko dwadzieścia minut do spotkania z Miko.

Nie mówiąc nikomu wybiegła z budynku, pędząc prosto przed siebie. Nie myślała teraz o niczym innym jak to, że musi powstrzymać Miko przed pokazaniem się mamie. Mia wiedziała dokładnie jak by to się skończyło. Przyśpieszyła. Owszem miała jeszcze lekkie zawroty głowy głowy, ale było po co je wytrzymać, została jej tylko jedna prosta do domu. 
Już za chwilę była na miejscu, ale co gorsza Miko też. Dziewczyna w czarnych włosach z różową pasemką stała przed drzwiami. Mia widząc to błyskawicznie znalazła się przy niej powstrzymując jej rękę od naciśnięcia dzwonka.
 
- Puszczaj ! - wyszarpnęła się zdezorientowana Miko. Jednak gdy zobaczyła sprawczynie tego zamieszania, dodała z uśmiechem - Zaczęłaś ćwiczyć ninja czy jak ? - po czym opuściła rękę na co Mia w końcu odetchnęła z ulgą.

- Chciałam cię wystraszyć to coś złego? - udała niewiniątko.

- A owszem ! - powiedziała po czym chwyciła ją za rękę i pociągnęła za sobą. Dziewczyna nie opierając się pozwoliła się prowadzić.

- Miko gdzie idziemy ? - spytała lekko zaniepokojona. Ciemne uliczki, latarnia co najmniej 5m nie wróżyły nic dobrego, a właśnie w tamtym kierunku była prowadzona.

- Czekaj jeszcze trochę ! Chcę widzieć twoją minę ! - powiedziała podekscytowana, po czym skręciła w prawo. Natrafiły na ślepą uliczkę.

- Jeśli o to chodziło Miko ślepa uliczka nie jest czymś nadzwyczajnym - zaśmiała się niezręcznie oglądając otoczenie.

- Ciii. To nie wszystko - uśmiechnęła się po czym wyciągnęła telefon i powiedziała. - No otwierajcie ! - W tym samym momencie przed dziewczynami pojawił się dawno zapomniany przez Mie widok - most ziemny. Miko od razu ruszyła skocznym krokiem w jego stronę.
- No choć ! - krzyknęła i zachęciła ją ruchem ręki. Ona na to miast nadal stała wpatrzona w zielono-niebieski okrąg. Zastanowiło ją czy po drugiej stronie nadal będzie ten dobrze znany jej widok robotów z kosmosu u których nigdy nie jest nudno. Uśmiechnęła się nawet na wspomnienia związane z Knock Outem, ale w końcu doszła do momentu w którym została sama. Ten czas był dla niej najgorszy, a nikt jej nie pomógł.
W końcu jej rozmyślania przerwała zniecierpliwiona Miko. - Ech.. - westchnęła i popchnęła ją w kierunku portalu.

- Dobra, dobra już idę - powiedziała Mia zapierając się. - Wiem gdzie iść - wskazała w stronę mostu. Miko tylko się zaśmiała.

- Jeśli tak zaatakowała na dawno nie widziany most ziemny to zaraz padniesz trypem! - krzyknęła i wyprzedzając ją wbiegła do portalu. Mia niepewnie podeszła do niego. Pierwszy raz od ostatniego czasu tak się zamyśliła. Bała się powrotu do przeszłości. Nagle Miko wyvhyliła się z mostu i chwyciła ją wciągając za sobą.

Jednak to co czekało ją po drugiej stronie było wielkim szokiem. Jej oczom ukazały się wielkie, ciemne, fioletowe korytarze. Była pewna, że jest na statku Deceptikonów ale czemu ?! Jak ?! Po co ?! Nagle otrząsnęła się przez lampkę z aparatu czarnowłosej dziewczyny.
- Twoja mina.. bezcenna ! - skomentowała Miko pokazując jej zdjęcie. Mia zaśmiał się patrząc na nie. Na serio komicznie wyglądała. Po chwili jednak "wróciła" na ziemię.
- Ale co my robimy na statku conów !? - odegrała spóźnioną reakcje. Miko tylko czekała na to pytanie.
- A więc mam zaszczyt cię powiadomić, że teraz to statek botów ! - krzyknęła podekscytowana - Ekstra co ?!
- W takim razie gdzie one się podziały? - spytała patrząc na koleżankę. Ta jednak nie zrozumiała zadanego pytania. - No Cony ? - dodała.
- A kto to wie. - machnął ręką. - Teraz mamy wielki statek jako bazę ! Jeśli się pojawią skopiemy im te ich metalowe tyłki ! - mówiła pewna pozytywów.
- Tia na pewno.. - odpowiedziała Mia nieco nieobecnie. Miko od razu zauważyła jej brak entuzjazmu.
- Hej co jest ? - spytała patrząc podejrzenie na nią.
- Wszystko ok... - zdążyła powiedzieć tylko tyle, bo Miko ponownie zaczęła ją gdzieś ciągnąć.
- W takim razie na co czekamy ? Idziemy do botów !

Mia ze zdziwieniem przyglądała się jak jej koleżanka dokładnie orientuje się w labiryncie korytarzy statku. W końcu musiała tu teraz spędzać dużo czasu.
Po niedługiej ilości czasu dotarły pod duże drzwi. Mia na ich widok stanęła jak wryta.
- Mostek oficerski - powiedziała cicho. Od razu przypomniała się jej ostatnia wizyta na tym statku. Miko przewracając oczami i widząc jej kolejną scine sama podeszła do drzwi które same się otworzyły. W wielkim pomieszczeniu były chyba wszystkie boty. Parę z nich w odwróciło się w ich stronę. To znaczy w stronę Miko bo Mia stała jeszcze przed wejściem.
- Miko gdzie tym razem byłaś ? - zwrócił się do niej Balkhead. - Miłem cię odebrać spod szkoły ! - dziewczyna na to zaśmiała się.
- Balk są wakacje ! Jeszcze nie pokapowałeś ? Brak szkoły ! - krzyknęła radośnie. Po czym cofnęła się po Mie. - A byłam po nią - wyciągnęła ją na środek.

Mia stanęła sama nie wiedząc co ma robić, powiedzieć. Docierało do niej mnóstwo sprzecznych uczuć. Radość na powrót w świat wielkich robotów, ciekawych przygód i wściekłość na ich wszystkich za to, że nikt nie powiadomił jej o niczym od paru miesięcy.
- Gdzie Knock Out ? - zdołała wybąknąć nie uwalniając emocji. Ratchet bez słowa wskazał jedne z drzwi. Mia od razu pobiegła w tamtym kierunku.

Kiedy zniknęła Miko udając obrażoną tupnęla nogą i uwaliła się pod ścianą.
- Nawet żadnego cześć ? - powiedziała sama do siebie. Po chwili podszedł do niej wcześniej ni zauważony starszy czarnowłosy chłopak - Jack.
- Musisz jej dać czas Miko. Widać, że jest zdezorientowana.

Tym czasem Mia była już prawdopodobnie na miejscu. Wzięła głęboki wdech i wkroczyła do pomieszczenia medycznego. Jednak zamiast czerwonego bota, zobaczyła tam siedzącego szarego cona. Dziewczynie od razy przypomniała się dziwna sytuacja z zamianą ciał. Powoli ruszyła w jego kierunku... kiedy była już obok stołu na którym ten siedział powiedziała cicho i nieśmiało.
- Knocn Out ? - robot odwrócił się w jej stronę i uśmiechnał się lekko.

piątek, 2 października 2015

Cz.4 - Pierwszy trening

Dziewczyny szły korytarzem śmiejąc się i rozmawiając. Miranda opowiedziała już chyba wszystko co wie o szkole Mii. Obie doskonale się rozumiały i nawet nie zauważyły kiedy minęły szatnie do której zmierzały. Dopiero po jakieś chwili skapneły się o tym. Cofneły się.
Mia weszła po swoją bluzę i telefon. Patrząc na ekran zobaczyła kolejne nieodebrane połączenia. Jednak mało ją obchodził w tym momencie. Schowała komórkę do kieszeni spodni i wyszła z powrotem do Mirandy.

- No to teraz migiem na drugi koniec budynku - powiedziała gdy ją zobaczyła. - Która pierwsza ? - dziewczyna uśmiechnęła się zachęcająco.

- Wyścigi ? - Mia narzuciła sobie bluze kapturem na głowe. Po czym natychmiast ruszyła przed siebie krzycząc -Będę pierwsza!
Zatrzymała się dopiero przy dużej sali. Patrząc na ciągnący się w nieskończoność korytarz widziała Mirande daleko w tyle.

Oparła się więc o ścianę i wyciągnęła telefon. Postanowiła wykorzystać czas i sprawdzić co chciała od niej Niko.
~ Hej. Sorry, że się nie odzywałam co chciałaś? ~ napisała do niej SMS-a. Co dziwne już po chwili dostała odpowiedź.
~ Musze coś ci pokazać ! Będę o 15 po ciebie i żadnych wymówek ! ~ Mia uśmiechnęła się. Tylko po Niko mogła spodziewać się takiej wiadomości. Napisała więc jej tylko.
~ Ok. Do zobaczenia ~ i wygasiła wyświetlacz. Następnie podniosła wzrok z nad telefonu. Przed nią stała nieco zziajana Miranda. Dziewczyna oparła się jedną ręką o ścianę i dyszała cicho. Mia nie mogła powstrzymać się od śmiechu.
- Widzisz ze mną się nie ściga.
- I dopiero teraz to mówisz ? - wydusiła z siebie oddychając głośno. - Nie mówiłaś, że ćwiczyłaś biegi.
- Bo nic nigdy nie trenowałam - powiedziała wstając.
- Jak to ?! Przecież to widać nawet nie jesteś zmęczona. - Miranda wyglądała na zdziwioną. Mia chcąc wybrnąć z sytuacji podeszła i otworzyła drzwi do sali treningowej.
- Teraz pewnie i tak nadrobie do ciebie zmęczeniem - dziewczyna uśmiechnęła się i skorzystała z otwartych drzwi wchodząc. Ona wzięła głęboki wdech i także weszła do pomieszczenia.
Na sali stało w rzędzie czterech chłopaków i jedna dziewczyna - Katrina. Przed nimi na to miast nauczyciel w tym wypadku Frank. Wszyscy ubrani byli w ubrania przypominające obcisłe czarne kostiumy, choć po dokładniejszym przypatrzeniu było widać, że są to po prostu najzwyklejsze, ale ciemne rzeczy.
- Punktualnie. - stwierdził odwracając się do niech Frank - Macie szczęście dziewczyny jeszcze parę sekund i było by spóźnienie, a dla niektórych już drugie. - spojrzał na najpierw na Mirande, a następnie na Mię. - Nie macie odpowiedniego stroju. Jednak dzisiaj wyjątkowo wam daruje, a teraz możemy zacząć trening. - powiedział po czym dał komendę. - Rozgrzewka ! - wszyscy uczniowie włącznie z Katriną ruszyli biegiem przy ścianach sali. Mia spojrzała na bezcenną twarz Mirandy widzącej typ rozgrzewki.
- Haha. Powtórka z wyścigu ? - spytała roześmiana.
- Daruj ! Proszę daruj będę mieć dość biegania na cały tydzień ! - krzyknęła rozpaczliwie patrząc w górę. Nagle do stojących jeszcze dziewczyn dołączyła Katrina z wredym uśmiechem na twarzy.
- Jesteście w tyle... - zaśmiała się - Trener szybko zmieni o tobie zdanie. - Mia nie zaragowała na to jednak złością.
- A zakład, że Cię dogonie ? - powiedziała pewna siebie. - Katrina ponownie się roześmiała.
- Jestem o pół okrążenia przed tobą. Nawet jeśli mnie dogonisz nie zdołasz wyprzedzić reszty - mówiąc to patrzał na Mię z której twarzy nadal nie znikła ta ogromna pewność. To popchnęło ją w stronę przyjęcia wyzwania. - W takim razie zakład stoi - powiedziała po czym wróciła do biegu. Miranda spojrzała się na nią jak na wariatke.
- Jesteś pewna, że ci się uda ?
- Pewna ? Ja to czuje - mówiąc wystartowała.
Biegła wszystko równym tepem nie męcząc się prawie w ogóle. Jednak nadal nie mogła dogonić Katriny, która robiła wszystko by nie przegrać.
- Ostatnie kółko ! - nauczyciel ogłosił końcówkę rozgrzewki. Mia słysząc to zaparła się. Spojrzała przed siebie na przeiwniczke. Musiała pokazać na co ją stać i nie dać za wygraną. Nagle w jedym momencie przyśpieszyła.
Zaraz była przy Katrinie.
- Cześć i Pa - powiedziała mijając ją. Ten grymas złości i bezradności jaki widziała na jej twarzy dał satysfakcję. Mia jeszcze bardziej przyśpieszyła wyprzedzając wszystkich uczniów. Przebiegła wszystko pierwsza. Przed końcem wychamowała w dość dziwny sposób bo ślizgając się po posadzce.
Znalazła się nieco dalej od reszty, przez cały czas czuła na sobie wzrok Franka. Spojrzała po sobie by upewnić się czy nie ma czegoś co mogło przyciągnąć uwagę. Rzecz tą znalazła bardzo szybko. Komień na jej szyji znów świecił, a błysk przebijał T-shirt. Co gorsze jej oczy także były już od pewnego czasu czerwone. Dziewczyna zarzuciła kaptur od bluzy mocniej na głowę i wróciła do grupy. Niestety stało się to czego chciała uniknąć stała się centrum zainteresowania.
- Mia coś się stało ? - Mir podeszła do niej widząc jak zwiesiła głowę.
- Nie... wszystko...do.d... - nagle potworny i nagły ból głowy zwalił ją na ziemię. Uderzyła głową o podłogę. Jednak nie straciła przytomności i siły by się ruszyć. Miała zamknięte oczy, ale wiedziała dokładnie co się wokół niej dzieje.

- Kim jesteś ? Zgubiłaś się. - przed oczami stanął jej widok kobiety w policyjnym mundurze. Wyglądało to jak kolejna część jej snu o katastrofie z lądowaniem, ale teraz Mia była pewna, że to wspomnienie. Choć nie miała pojęcia z kąt ono się znalazło w jej głowie.
Postać nadal stała nad nią. Ona na to miast leżała tak jak w tym momencie. Czuła strach i nie wiedziała co ma zrobić. - W takim razie choć pomogę ci i znajdziemy twoją mamę - kobieta zbliżyła się. Mia od razu ją rozpoznała, była to obecna szeryf miasta i jej matka.

Dziewczyna nagle odzyskała władze we wszystkich częściach ciała i podniosła się nagle. Nie była już w sali treningowej. Leżała na czymś przypominającym łóżko szpitalne bez pościeli.
- W końcu się ocknęłaś - Mia dopiero teraz zauważyła Franka stojącego w rogu pomieszczenia. - Myślałem już, że będę musiał wzywać rodziców. - powiedział wstając i podchodząc do niej.
- Nie nie wszystko w porządku. Tylko źle się poczułam - mówiła tak by brzmiało to jak najwiarygodniej. Jednak widziała po minie nauczyciela, że jej nie wierzy. Co dziwne mężczyzna skierował się do drzwi.
- W takim razie odpocznij jeszcze chwile. Jeśli będziesz gotowa, możesz iść do domu - stanął w drzwiach - Na dzisiaj masz koniec treningów. - wyszedł z pokoju.