sobota, 19 września 2015

Cz.3 - "Drugi dom.."

Tak wiem mówię i mówię, że postaram się szybciej pisać,  ale w praktyce to niestety nie  wychodzi. Więc info ostateczne jest takie: na 100% jeden post na tydzień, ale obiecuję, że jeśli będę mieć czas to będą one częściej ^^ . A teraz miłego czytania.
Nati

Mia szła od razu za tajemniczym mężczyzną. Niepokoiło ją gdzie jest prowadzona, ale z drugiej strony także ciekawiło. Znów wyszli na korytarz, jednak tym razem podążyli w przeciwną stronę. Po jakimś czasie białe otoczenie zmieniło barwę na ciemne. Mijali mnóstwo drzwi.
- Jesteśmy na miejscu - mężczyzna zatrzymał się przed ostatnimi drzwiami i otworzył je. Oczom Mii ukazało się olbrzymie pomieszczenie przypominające sale gimnastyczną. Wyróżniał ją tylko wielki ekran na jednej ze ścian. - To jest właśnie główna sala ćwiczebna, dostępna jest tylko dla uczniów na poziomie zaawansowanym. - powiedział po czym wszedł do środka i podążył do wejścia do kolejnego pomieszczenia. Mia poszła za nim. Tym razem trafili do małego pokoju z biurkiem do którego usiadł mężczyzna.
- Usiądź proszę - zwrócił się do niej wskazując na krzesło. Dziewczyna skorzystała z propozycji i siadając przysunęła się do biurka.
- A więc jesteś Mia Poster. W zgłoszeniu napisałaś, że nie uczestniczyłaś wcześniej w żadnych kursach. - wziął do ręki jakieś papiery i zaczął je przeglądać.
- Tak - przytaknęla.
- Ale pokonałaś dzisiaj moją najlepszą uczennice - uniósł wzrok i spojrzał się na nią.
-  Panie..
- Frank Bishop, kierownik tej szkoły i nauczyciel grupy zaawansowanej- przedstawił się. - Jednak jak zauważyłaś uczniowie zwracają się do mnie mistrzu.
- Mistrzu, nie umiem walczyć to było po prostu.... szczęście - stwierdziła. Frank wstał od biurka i podszedł do niej.
- Ja twierdzę,  że masz talent - uśmiachnął się przyjaźnie - będziesz od dzisiaj chodzić na moje zajęcia. Oczywiście jeśli zamierzasz zostać na stałe ?
- Oczywiście.. to znaczy tak, bardzo chętnie.
- Pokaże ci więc twój pokój. - Mia zdziwiła się.
- Pokój ?
- Wszystko ci wytłumaczę po drodze - stanął przy drzwiach i czekał aż ona wyjdzie. Dziewczyna wstała z krzesła i rzucając ostatnie spojrzenie na pokój wróciła do sali, a następnie na korytarz.
- Nasza szkoła organizuje różnego rodzaju obozy i kolonie, a za zgodą rodziców może być drugim domem. - zaczął tłumaczyć wychodząc za nią. - Jest tu wszystko co każdy potrzebuje. Taki bardziej aktywny internat.
- Czyli mogła bym tu zamieszkać ? - spytała z nadzieją. * W tedy nie musiała bym wracać do domu.
- Wszystko zależy od twoich rodziców. Nie chcemy mieć do czynienie z policją i sprawami zniknięć.
- Rozumiem - Mia dała znak, że słucha.
-  Jesteśmy bardzo nowoczesną i dobrze wyposażoną placówką, tylko najlepsi zostają tu na stałe, radzę o tym pamiętać - wrócili do "białej" strefy i stanęli przy jednych z drzwi. Mężczyzna zapukał.
- Prosze ! - Frank otworzył drzwi. Oczom Mii ukazała się drobnej budowy dziewczyna o jasnych włosach i radosnej buzi. Dziewczyna widząc mężczyznę wstała i od razu skłoniła się. - Mistrzu.
- Miranda to twoja nowa współlokatorka - Mia weszła powoli do pokoju. Frank tylko spojrzał na nie po czym powiedział. - Zapoznajcie się. Miranda wierze, że pomożesz Mii w pierwszych dniach i najbliższe zajęcia za godzinę. - po czym zamknął drzwi.

Dziewczyny zostały same. Nastała chwila niezręcznej ciszy. W końcu Mia postanowiła przełamać lody.
- Cześć jestem Mia - podeszła do niej z wyciągniętą ręką. Dziewczyna spojrzała na nią podejrzliwie, ale uściznęła jej dłoń
- Ja Miranda miło mi cię poznać, ale dziwne nie kojarzę cię z korytarzy. - powiedziała przyglądając się jej dokładnie.
- Ja tu jestem pierwszy raz - odpowiedziała Mia.
- Pierwszy ? To dlaczego jesteś... - przerwała - Aaaa to ty pokonałaś dzisiaj Katrine ?
- Tiaaa - nie chciała o tym rozmawiać. Zaczęła rozglądać się po pokoju. Wyglądał dość zwyczajnie. Dwa łóżka stojące po przeciwnych stronach pokoju. Duża szafa i drzwi do łazienki. Wszystko było w kolorze jasnego brązu, podobnie jak podłoga która była wyłożona jasnymi prawie białymi panelami. Ściany natomiast były koloru czarnego. Nagle uwagę Mii przyciągnęły dodatkowe drzwi. - A te drzwi do czego są ? - spytała wskazując na drugą stronę pokoju.
- Tam lepiej nie wchodź.. tam mieszka Katrina
- Ona? Nie ma osobnego pokoju?- Mia prawie dotykała klamki, kiedy drzwi momentalnie się otworzyły. Dziewczyna na szczęście w porę odskoczyła.
- Cześć Mir - do pokoju weszła Katrina z bandażem na nodze. Usiadła na skraju łóżka.
- Ale refleks ! - Miranda stała wpatrzona w Mie. Ciemno włosa dziewczyna także się odwróciła.
- Co ona tu robi ?! - powiedziała i spojrzała gniewie na Mie.
- Mieszkam i uprzedze pytanie od dzisiaj - odpowiedziała po czym podeszła do nich. Katrina tylko przewróciła oczami po czym wstała i mijając ją podeszła do drzwi swojego pokoju.
- Kat wiesz, że ona z nami trenuje. Powinnaś być dla niej milsza - zaproponowała spokojnie Miranda. Mia i Katrina spojrzały na nią po czym na siebie nawzajem.
- Dla niej miła ?! Prędzej zdechne! - krzyknęła czarno włosa i zatrzasnęła swoje drzwi. Druga natomiast wzruszyła ramionami.
- Spokojnie przejdzie jej - Mir uśmiechnęła się do niej. Mia podeszła do swojego łóżka i położyła się.
- Co do Katriny ona zawsze jest taka dla nowych ? - spytała.
- Powiedzmy, że zawsze była najlepsza ze wszystkich uczniów czy uczennic. Dla nowych owszem, ale po paru dniach odpuszczała pewnie tym razem też tak będzie - odpowiedziała i także się położyla. - No właśnie gadamy tak o niczym, a ja chcę Cię poznać - odwróciła się na brzuch i spojrzała w jej kierunku. Mia postanowiła się nieco rozluźnić. *Jeśli mam tu długo zostać, musze się zaklimatyzować *
- Pytaj o co chcesz - rzuciła. Miranda chwile siedziała w ciszy po czym zadała pierwsze pytania.
- Z kąt jesteś ? - Mia zamyśliła się. Tak na prawdę nie wiedziała co odpowiedzieć. Spojrzała na dziewczynę, która z ciekawości przyglądała się jej. Patrząc w jej ciemne oczy czuła, że może jej zaufać więc..
- Tak na prawdę jestem sierotą przygarniętą przez szeryf tego miasta.
- Jakieś rodzeństwo ?
-  Przyszywane tak. - odpowiedziała po czym podniosła się - A teraz twoja kolej.
- A więc jak już wiesz jestem Miranda, ale wole jak mówią do mnie Mir. Moją siostrę już poznałaś - mówiąc wskazała na drzwi do pokoju Katriny.
- To twoja siostra !? - Mia przerwała patrząc na nią ze zdziwieniem.
- Haha wszyscy tak reagują - zaśmiała się - tak bliźniaczka, jesteśmy z miasta niedaleko Jasper. Mieszkamy tu całe wakacje.  
- W takim razie czemu mieszkacie w osobnych pokojach? - spytała z ciekawości.
- Kat ma fioła na punkcie królowania umiejętnościami, po za tym zawsze narzekała, że jej przeszkadzam więc wprowadziła się do tamtego pokoju. - mówiąc to Mir wstała, rozglądając się. - Wiesz może która jest godzina ? - Mia uderzyła ręką w kieszenie spodni jednak nie znalazła swojej komórki.
- Do diabła zostawiłam komórkę w szatni z resztą bluzę tak samo.
- Za 10 min trening ! - krzyknęła z pokoju obok Karina.
- Mamy całe 10 min, więc choć pobiegniemy szybko po twoje rzeczy - powiedziała Mir już stojąc w drzwiach.
- Dobra, ale twoja wina jeśli znów się spóźnie ! - Mia podeszła do niej po czym razem wybiegły na korytarz.

środa, 16 września 2015

Cz.2 - Szkoła sztuk walki.

Mia szła szybkim krokiem by jak najszybciej oddalić się od miejsca którego nazywała kiedyś domem. Następnie wyciągnęła słychawki i włączyła muzykę. Oczywiście pamiętała, że powinna odzwonić do Niko,  ale w tym momencie nie miała na to najmniejszej ochoty. Przyśpieszyła i zaczęła biec w kierunku centrum miesteczka. Już po paru minutach była na miejscu. Stanęła przed wielką halą sportową zastanawiając się czy na pewno powinna tam wejść. Nagle obok niej przeszła brązowo własa dziewczyna, taranując ją przy okazji.
- Uważaj jak łazisz ! - krzyknęła Mia.
- Sorry nie zauważyłam cię. - stwierdziła ironicznie -  Zgubiłaś się ? - Mia zagryzła zęby i powstrzymała się od odpowiedzi. Dziewczynie najwidoczniej nie spodobało się to bo z groźną miną wróciła się do niej. - Mnie się nie ignoruje... - warknęła.
- Katrina znów się znęcasz nad nowymi ? - w drzwiach stał dobrze zbudowany ciemno włosy mężczyzna. Na jego głos dziewczyna zpojrzała jeszcze gniewnie na Mie po czym odwróciła się i powiedziała.
- Nie mistrzu. - po czym podeszła do niego i weszła do środka. Mia nadal stała patrząc na budynek.
- Pierwsze zajęcia zaraz się zaczną, lepiej byś zdążyła się przygotować.. - skinęła głową i podeszła do drzwi. Jednak nikogo już tam nie było. Dziewczyna przęłknęła ślinę i weszła do środka. Ujrzała białe korytarze. Nie miała pojęcia gdzie ma iść, ale zdała się na swój instynkt i poszła drogą w prawo. Czuła jak by stała w miejscu bo korytarz ciągnął się w nieskończoność. W końcu doszła do obszaru pełnego drzwi, otworzyła jedne z nich. Okazało się, że pomieszczenie za nimi było pokojem sypialnym. Mia szybko wróciła na korytarz i rozglądnęła się. * Niech to szlag nigdy się tu nie odnajdę *. Skupiła się i spojrzała w głąb korytarza. Jej oczy znów przybrały czerwony kolor i zobaczyła niedaleko wielkie drzwi z napisem szatnia. Podbiegła tam i jak najostrożniej otworzyła je i weszła do środka. Było to dosyć małe pomieszczenie z rzędami szafek i ławkami po środku. Mia bez zastanowienia zdjęła bluzę i rzuciła do jednej z szafek po czym ruszyła biegiem do drugich drzwi. Miała wielką nadzieję że za nimi jest sala treningowa.
Na jej szczęście właśnie tak było, jednak weszła tam w dość nietypowy sposób. Już spóźniona nie powinna zwracać na siebie uwagi, a ona potykając się o próg pomieszczenia poleciała jak długa przed siebie. Wszyscy obecni spojrzeli się na nią, a (prawdopodobnie) nauczyciel skarcił ją wzrokiem.
- Nie dosyć, że się spóźniłaś to przeszkadzasz w zajęciach, Mia Poster tak ?
- Tak - odparła podnosząc się.
- Teraz za karę będziesz jako pierwsza zaliczała. - mężczyzna wskazał mate po jego prawej stronie. Tłum dzieciaków, o ile można nazwać grupę 15 osobową tłumem doprowadził ją wzrokiem na miejsce dopełnienia kary. Mia przeszła obok wysokiego i chudego mężczyzny (nauczyciela) i z pokorą stanęła przy macie czekając na dalsze wskazówki.
- Katrina pozwolisz ? - z rogu sali wyszła prawie cała ubrana na czarno dziewczyna. Była to ta sama którą spotkała przy wejściu. Mia widziała w jej oczach, że została rozpoznana. * Ekstra gorzej już nie będzie * pomyślała, ale nie miała racji. Po krótkiej rozmowie z nauczycielem Katrina podeszła na miejsce po drugiej stronie maty.
- Chyba nie trzeba ci tłumaczyć co musisz zrobić by zdać ? - uśmiechnęła się złośliwie. Mia spojrzała się jeszcze raz na wgapioną w nią widownię, przełknęła głośno ślinę i przybrała nie zdradzającą uczuć mine. Po czym weszła na matę i wzięła głęboki wdech. Katrina na tomiast pewna siebie stanęła w pozycji gotowa do walki.
- Tylko jej nie poturbuj, pamiętaj tylko obrona - powiedział do dziewczyny nauczyciel stojący aktualnie między nimi. Spojrzał się jeszcze na Mię. - Jesteś gotowa ? - ona tylko skinęła głową. Następnie nauczyciel zszedł im z drogi. Ich wzrok się spotkał. Mia nie mogła odczytać emocji swojej przeciwniczki jednak była pewna, że ona jej już zna.
- Zaczynajcie - nauczyciel dał znak, że czas zacząć walkę, ale i tak nic się nie stało. Obie dziewczyny nadal stał w miejscu.
- Boisz się ? - spytała ze sztucznym współczuciem Katrina, po czym nie dostając odpowiedzi dodała - Strach jest tylko dla słabych... - Mia domyślił się, że ta chciała ją sprowokować. Niestety udało się to jej. Mia ruszyła z miejsca i zanim jej przeciwniczka zdążyła się zorientować była już przy niej. Nie miała jednak pojęcia o żadnych sztukach walki więc atakowała bez schematu. Próbowała kopnąć, uderzyć w twarz lub w brzuch dziewczynę. Niestety ta dokładnie blokowała jej każdy ruch, jak by z wyprzedzeniem wiedziała co zrobi Mia. Ona także zaczęła zauważać na jakiej podstawie walczy jej przeciwniczka i po woli kopiowała każdy ruch, używając go następnie do ataku. Była coraz bardziej pewna siebie widząc zdziwienie na twarzy Katriny. W końcu walka pochłonęła ją całkowicie, skończyła z kopiowaniem i atakowała różnorodnymi technikami, a w jej głowie było tylko pragnienie wygranej.  Nie miała pojęcia z kąt umie aż tyle, ale satysfakcję dawał jej każdy dobrze wyprowadzony cios który dosięgł przeciwniczki. Katrina wydawała się wielce zdziwiona takim obrotem sprawy, widać było jak traci cierpliwość, aż w końcu puszczają jej nerwy. Dziewczyna odsunęła się i zamachnęła nogą z pół obrotu. Mia natomiast idealnie uchylił się, a następnie błyskawicznie wstała i chwyciła za nogę przeciwniczkę. Jej oczy świeciły czerwienią.
- Strach jest po to by go przezwyciężać, na tym polega odwaga - powiedziała z nutą triumfu w tonie po czym przewróciła dziewczyne na mate. Katrina jednak nie dała za wygraną i szybko wstała.
- Nie pokonasz mnie tak ła... - spojrzała Mii prosto w oczy i nie dokończyła zdania. Ona nie zwracając na to uwagi podkosiła ją, a następnie szepnęła.
- Mówiłaś coś ? - po czym widząc, że ta się już nie podnosi odwróciła się w stronę zgromadzonych dzieciaków i nauczyciela. O których kompletnie zapomniała pod czas walki. Wszyscy patrzeli się na nią z widocznym respektem. Nagle z drugiej strony pomieszczenia dało się słyszeć ciche klaskanie.
- Gratuluję - Mia obejrzała się za siebie. Z cienia wyszedł ten sam mężczyzna, którego spotkała przed budynkiem. Miał na sobie ciemne rzeczy podobnie jak Katrina. Tym czasem reszta uczestników zajęć wzięła z niego przykład. Całe pomieszczenie wypełniło się falą oklasków. Ciemno włosy mężczyzna zbliżył się do niej spojrzał na nauczyciela, który skłonił mu się, a następnie na podnoszącą się z maty Katrine. - Katrina możesz już iść - powiedział lekko, nawet nie przejmując się jej stanem.
- Tak mistrzu - ona także skinęła i po woli ruszyła do wyjścia. Mia już zdążyła ochłonąć i choć nie przepadała za dziewczyną była na siebie zła, Katrina kulała.
- Więc nazywasz się ? - spytał się mężczyzna stojący obok.
- Mia Poster
- A więc panie Charles - zwrócił się do nauczyciela -  musze podebrać panu panią Poster.
- Oczywiście niech idzie - odpowiedział po czym odwrócił się i zaczął mówić coś do pozostałych.
- Gdzie idziemy ? - spytała odwracając się do mężczyzny idącego już w kierunku drzwi.
- Dowiesz się w swoim czasie. - Mię nie ucieszyła ta tajemnicza odpowiedź, ale ruszyła za nim.

niedziela, 13 września 2015

Początek sezonu II : Parę miesięcy później...

Udało mi się wyrobić z pisaniem tej części ! ^^ A szczerze wąpiłam w to. Mówię z przyjemnością że zaczynając nowy sezon przychodzi mi mnóstwo nowych pomysłów. Więc postaram się wrócić może do regularnego pisania czyli co dwa dni, więc kolejnej części oczekujecie około środy. A i możliwe że teraz poszczególne części będą mieć tytuły =P
Miłego czytania
Nati

Od czasu pamiętnej rozmowy i przedstawienia całej prawdy, minęły jakieś trzy miesiące. Był to niezbyt fajny okres dla Mii. Przez ten czas drastycznie się zmieniła. Nie rozmawiała już prawie w ogóle z mamą i robiła wszystko by ją unikać. Aktualnie dzieliła pokój z Xeną, więc choć ich pierwsze spotkanie nie należało do najmilszych, zaprzyjaźniły się. Charlie też okazał się fajnym przyjacielem. Jednak Mia postanowiła nigdy nie traktować ich jak prawdziwego rodzeństwa. Było to dosyć łatwe, bo i tak nie spędzała wiele czasu w domu. Często szwędała się tu i tam. Z botami nie spotkała się od tego czasu. Oczywiście próbowała kontaktu z Knock Out'em, ale po miesiący ciszy zrezygnowała. Deceptikony także zaszyły się gdzieś i słuch po nich zaginął  Teraz nastały wakacje. Mia nie miała, żadnych planów jak je spędzić, więc postanowiła znaleźć zajęcie. Dziwne bo udało się to jej bardzo szybko. Niedaleko otworzyli szkołę sztuk walki. Dziewczyna bez zastanowienia zapisała się, bez wiedzy mamy. Wiedziała, że będzie to miejsce idealne dla niej. Już jakiś czas temu nauczyła się panować nad swoimi emocjami i udało jej się zacząć dobrze korzystać z przewag nad innymi ludźmi które dawał jej mroczny energon wiszący na jej szyi. Był też czas w którym zastanawiała się nad swoim pochodzeniem, jednak teraz było jej wszystko jedno.

Było już dobrze po północy, a ona szła spokojnie ciemnymi ulicami. Miała na sobie tylko bluze z krótkim rękawem,kapturem który miała na głowie i długie ciemne spodnie jednak nie było jej w cale zimno. Nie przejmował się także w cale godziną czy ogarniającym ją mrokiem. Wszystko wokół siebie widziała wystarczająco dobrze. W końcu dotarła do domu. Jednak ona sama już go tak nie nazywała, bo nie czuła się w nim tak jak kiedyś. Bez problemu dostała się do okna w swoim pokoju.
- Znów tak późno ? - spytała Xena, która także jeszcze nie spała.
- Przeszkadza ci to ? - powiedziała dość pochmurnie. Po czym zdejmując bluzę dodała. - Sory nie jestem w humorze. A i pytała się o mnie? - czarno włosa dziewczyna odłożyła laptopa i położyła się na łóżku.
- Jak zawsze. Powiedziałam jej, że nie wiem gdzie jesteś, ale po woli przestaje mi ufać. - Mia rzuciła się na materac postawiony na podłodze.
- Od jutra zaczynam łazić na sztuki walki. Może tam się wyżyje - powiedziała, a następnie ziewnęła. - A ty jakieś plany na wakacje ?
- Niech zgadne znów sfałszowałas podpis ? -spojrzała się na nią. - A z resztą jeśli powiem, że wpadniesz w kłopoty to i tak mnie nie posłuchasz mam rację ? 
- Jak ty mnie dobrze znasz - uśmiechnęła się.
- Co do wakacji - zaczęła Xena - mama chce gdzieś jechać i chyba zabierze nas ze sobą.
- Nas czyli Charli'ego i ciebie mam rację?- podiosła się nagle patrząc w jej stronę.
- Nie chyba o ciebie też chodziło..
- Ja się z tąd nie ruszam ! Nie jest moją matką więc nie będzie o mnie decydować ! - powiedziała głośno, jednak nie zamierzała budzić Charliego więc w następnej wypowiedzi zeszła nieco z tonu. - Dobra nie psujmy miłej atmosfery. Wiesz co dzięki, że tu przyszliście. Bez was nigdy pewnie nie poznała bym prawdy.
- Nie ma za co. Wiesz, że nie mam ci już za złe rozstania rodziców. Zawsze możemy wrócić miłą atmosferę w domu.. - Mia przekręciła się na materacu i przykryła kołdrą po czym odpowiedziała.
- Xena mówiłam ci już. Nie zaufam osobie która  mnie tak długo okłamywała. Z resztą dobrze mi tak jak jest...
- Ale, chociaż...
- Dobranoc - nie dała Xenie dokończyć po czym zamknęła oczy.
- Dobranoc Mia - usłyszała tylko słowa przyjaciółki, a następnie natychmiast zasnęła.

I znów ten sam sen. Katastrofa statku i lądowanie awaryjne na Ziemi. Mia znała już scenariusz tego fragmentu na pamięć. Jednak za każdym razem sen przedłużał się o parę sekund dalej. Tym razem Mia zdążyła dostrzec jakąś osobę zbliżającą się do niej...

- Śniadanie ! - Mia obudziła się gwałtownie i spojrzała na Xene która także siedziała zdezorientowana na łóżku.
- Od kiedy ona nas woła na śniadanie ? - spojrzały zdziwione po sobie. Ciemno włosa dziewczyna tylko wzruszyła ramionami i wstała z łóżka przeciągając się.
- Nie mam pojęcia, ale wolę jej od rana nie wkurzać - powiedziała zaspanym tonem, a następnie stanęła w drzwiach. - Idziesz ? - Musze ? - spytała leniwie.
- Unikasz jej cały czas zrób chociaż raz wyjątek  - powiała po czym wyszła z pokoju. Mia została sama. Z flustracją rzuciła kołdrą i wstała.
- Pójdę tam, ale zacznie mi coś wytykać nie ręcze za siebie - postanowiła mówiąc na głos po czym zatrzaskując drzwi skierowała się na dół do kuchni. Przy stole siedział już Charlie i Xena.
- Hej Mia już wstałaś tak wcześnie ? - spytał żartobliwie chłopak.
- Taaa.. - odpowiedziała rozglądając się po czym usiadła obok dziewczyny - Gdzie ona jest ? - szepnęła.
- Mama ? Jest w kuchni zaraz przyjdzie - odpowiedziała po czym zaczęła jeść. Mia nie była głodna więc usiadła się wygodniej i wyciągnęła telefon. Na ekranie wyświetliło się mnóstwo nieodebranych połączeń. Co ją zdziwiło wszystkie były od Miko. Nagle Cena szturchnęła ją łokciemi, kobieta w mundurze policyjnym weszła do pokoju. Dziewczyna podniosła wzrok z komórki i schowała ją do kieszeni. Nastała kompletna cisza. Mama usiadła i zaczęła jeść na co Mia przewróciła oczami i sama postanowiła zacząć rozmowę.
- Co chciałaś ? Bo musze już iść - udała, że spieszy się gdzieś. Ona na to spojrzała na nią. Mia wiedziała, że nie podobało jej się jak do niej mówi, ale nawet jeśli zrobiła by z tego awanturę to nic by to nie zmieniło.
- Niedługo wyjeżdżamy na wakacje...
  - To znaczy wy bo ja zostaje - powiedziała krótko, a następnie wstała od stołu. - A i nie jestem głodna.
- Nie jesteś jeszcze pełnoletnia więc to ja decyduje, że jedziesz z nami na wakacje. - powiedziała jeszcze spokojnym tonem. Mia obejrzała się jeszcze
- Wychodze - powiedziała ignorując poprzednią wypowiedź mamy i wyszła z domu trzaskając drzwiami.

Knock Out tym czasem leżał nieprzytomny na stole operacyjnym na Nemezis. Autoboty po ucieczce Megatrona od razu przejęły statek. Niestety nie znaleziono na nim łączą korowo-hipokampowego więc nie można było odwrócić procesu zamiany umysłów u Knock Outa i Starscreama. Czerwony bot właśnie był gruntownie badany przez Ratcheta. Jednak nie było z nim najlepiej wspomnienia Starscream'a zaczęły nieco ingerować w jego zachowanie. Na szczęście Autoboty miały już plan jak sprawić by wszystko wróciło do normy. Muszą polecieć po łącze aż na Cybertron..

środa, 9 września 2015

84cz. Opowiadania

Mia stała jak wryta w podłogę przypatrując się osobom stojącym przed drzwiami.  Była to dwujka "dzieci", wyglądali jak brat i siostra. Wysoka ciemno włosa dziewczyna wzrostu Mii trzymała za rękę młodszego od niej chłopca.
- Wpuścisz nas do środka? - spytała lekceważącym tonem i patrząc na nią jak na wroga. Jednak ona nadal nic nie odpowiadała. - Mia mam rację ?
- Tak, ale skąd ty znasz moje imię ? - Mia kojarzyła obie postacie. Chociaż nie miała pojęcia z kąt. Nagle za jej plecami pojawiła się mama. Na jej widok chłopiec puścił rękę dziewczyny.
- Mama ! - krzyknął i omijając Mię rzuciła się w jej ramiona. Tym czasem dziewczyna stojąca na progu także weszła do środka po drodze potrącając Mie i mierząc ją wzrokiem.
- Charlie, Xena skąd się tu wzieliście ?
- Tata jest zbyt zajęty... - rzuciła podchodząc bliżej. - widzę, że ona nadal tu jest - następnie spojrzała się ostro w kierunku Mii.
- Hej ja mam imię, a ty je znasz ! A po za tym odczep się nic ci nie zrobiłam ! - otrząsnęła się i odwróciła zatrzaskując przy okazji drzwi. Następnie odwzajemniła spojrzenie. Dziewczyny stały na przeciw siebie piorunując się wzrokiem.
- Nic ? To przez ciebie rodzice się rozstali znajdo !
- Spróbuj mnie jeszcze raz tak nazwać, a... - mama wkroczyła między nie.
- Mia, Xena ! - spojrzała się na nie karcąco. - Xena masz się odzywać z szacunkiem do siostry, a ty Mia uspokój się - dodała rozdzielając oby dwie.
- Ona nie jest moją siostrą ! Jest tylko jakąś włuczęgą którą przygarnęłaś !
- Xena  ! -mama podniosła głos.
- Czyli.. - Mia zawiesiła głos po czym dodała głośniej - Okłamałaś mnie znowu !!!  - w przedpokoju zrobił się totalny haos. Tylko jedynastoletni Charlie milczał i przypatrywał się wszystkiemu. W końcu po  głośniej wymianie swoich poglądów przez obie dziewczyny kłótnia skończyła się przez zakończenie zasobów słów, obelg itp. Nastała cisza, a następnie obie dziewczyny równo opuściły pomieszczenie.
- Z powrotem ! - krzyknęła już zdenerwowana mama. Dziewczyny zatrzymały się nadal patrząc na siebie z byka. - Jesteśmy rodziną, więc musimy się szanować. - powiedziała już spokojniejszym tonem. - A teraz wszyscy idziemy do salonu. - wskazała miejsce gdzie znajdowały się dwie trzy kanapy i telewizor. Xena usiadła na jednej z nich, a Mia jak najdalej mogła z daleka od niej. Mama natomiast wraz z Charlie'm po środku. Mia miała dosyć już tych wszystkich kłamstw.
- Masz mi powiedzieć całą prawdę ! - wstała i podniesionym głosem zwróciła się do mamy. Ona spojrzała się na nią.
- Nie adoptowałam cię... to znaczy nie legalnie. Znalazłam cię w czasie pracy w terenie. Byłaś mniej więcej w wieku Charliego choć nie wiedziałaś niczego. Leżałaś na łące nieprzytomna, a niedaleko wybuchł pożar lasu. Moim obowiązkiem było Cię uratować... - na chwile się zawiesiła. - Jednak przez cały miesiąc nikt się po ciebie nie zgłaszał, a ja zdążyłam się z tobą zrzyć. Dlatego właśnie cię przygarnęłam. Tom mój mąż nie był tym zadowolony bo sądził, że poświęcam tobie więcej czasu niż Xenie czy Charlie'mu... dlatego się rozstaliśmy. - Mia usiadła osłupiała na kanapie. W jej głowie krążyło mnóstwo pytań na które nikt mógł nie znać odpowiedzi. Spojrzała na Xene i Charliego. Dziewczyna miała rację. To przez nią ich rodzice się rozstali, a ona i tak nic nie pamiętała. Zawsze czuła, że tu nie pasuje, a teraz była tego pewna. Wstała i zwróciła się do Xeny.
- Przepraszam - dziewczyna była zdziwiona i nic nie powiedziała. Mia tylko spojrzała jeszcze raz na osobę którą nazywała mamą i z pokerowym wyrazem twarzy skierowała się do swojego pokoju.

Hejka wszystkim. Tak wiem, że robię dosyć długie odstępy w pojawianiu się części,a ta jest dość krótka, ale postaram się teraz to zmienić. Postanowiłam, że w tym miejscu zakończę I sezon. Oczywiście będę pisać dalej  o tym samym.No nic to wszystko pierwsza część sezonu II pojawi się mam nadzieje najpóźniej w poniedziałek.
Nati

sobota, 5 września 2015

83cz. Opowiadania

Cześć wszystkim. Od razu przepraszam za tak długą przerwę, ale Catastropha męczyła mnie codziennym pisaniem naszego nowego bloga xD ( sama się o to prosiłaś) Chociaż robiłam to z przyjemnością tęskniłam za tym opowiadaniem. Nie zdziwie się, jak dzisiejsza część lekko się nie będzie kupy trzymać bo cały czas ktoś mnie od pisania odciągał. Następna mam nadzieje ukaże się pojutrze. Miłego czytania.
Nati
Mia gdy straciła przytomność miała dziwne... sny? Nie była pewna co to było, ale bardzo jej się podobało. Wyglądało to tak jak by oglądała film biograficzny o życiu pewnej fembotki. Była prawie pewna jej imienia. Cloakmaster? Luna? Nie wiedziała które z nich bo różne boty zwracały się do niej to raz tak raz inaczej. Gdy "seans" się skończył znów nastała ciemność. Mia czuła się na tyle dobrze by w końcu otworzyć oczy. Co dziwne obudziła się w swoim pokoju na podłodze.

- Do diabła ! co?! gdzie?! jak !? - powiedziała od reagując sytuacje. Powoli spróbowała wstać, jednak ciężko jej było ustać na nogach. Wydarzenia na Nemezis pamiętała dokładnie aż do momentu stracenia przytomności. - No właśnie ! Ja byłam w kosmosie ! - stała chwile chwiejąc się aż z rozłożonymi rękami padła na łóżko.

- Jak to możliwe ..? - zamknęła oczy, miała zamiar teraz trochę odpocząć.

- Gdzie Knock Out !!? - przed oczami stanął jej obraz wyświetlony przez Soundwava. Sięgnęła po telefon. Okazało się, że dostała wiadomość. Przeczytała ją i odetchnęła z ulgą. - Żyje... Ale on może myśleć, że mam kłopoty ! - zerwała się na równe nogi i zaczęła chodzić kółko po pokoju - Co robić ? Co robić ? A jeśli Starscream zabrał mnie na Nemezis by go zaszantażować ?! Do diabła ! - nagle wpadła na pomysł. Przypomniała sobie, że wymieniła się numerami telefonów z Miko. Szybko więc znalazła zapisany kontakt i wybrała go.

- Halo ? Miko musisz mi pomóc.. - powiedziała.

- Czekaj, czekaj. Mia ? Gdzie ty jesteś ?! - słychać było, że jest zaskoczona jej telefonem.

- U siebie w domu, ale nie chodzi teraz o mnie..

- Jak to ?! Przecież boty właśnie wybierały się by cię uratować z łapsk Conów !

- Tak jak myślałam - powiedziała ciszej po czym dodała głośniej - Miko mnie tam nie ma powiedz Knock Out'owi!

- Jest mały problem, bo ja nie jestem w bazie. Odesłali nas do domów. - Mia zastygła w miejscu. Nie miała pojęcia co teraz zrobić. Nie odpowiadając nic, odłożyła telefon. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.


- Mia otwórz ! Jestem zajęta - krzyknęła do niej mama z sypialni, wyrywając ją z bezczynności. W końcu chcąc nie chcąc. Dziewczyna po woli zeszła po schodach.


- Już idę ! - wrzasnęła już zdenerwowana od ciągłego hałasu. Następnie wzięła klucze i przekręcając je w zamku. Otwierając drzwi usłyszała jak by głos dziecięcy głos chłopca.


- Czy to na pewno tu ? -  otworzyła drzwi i na widok znajomych jej osób stanęła jak wryta.









Knock Out stał przygotowany przy moście ziemnym od jakieś godziny. Nie umiał się przyzwyczaić do spojrzeń co niektórych Autobotów. W końcu wyglądał jak Starscream, a kto by go lubił. Jak zawsze był jednak bot, który nigdy nie skreślił nikogo. Nawet Megatarona.


- Knock Out powinieneś przemyśleć jeszcze raz swój udział w tej misji. - do pomieszczenia wszedł właśnie ten bot. Optimus Prime.


- Idę. Tym razem nie dam się wykorzystać Megatronowi.


- Właśnie dlatego musisz to przemyśleć. Zaślepia cię złość... - w tym momencie do pomieszczenia weszła reszta botów.


Knock Out wiedział, że już przyszedł czas na odsiecz.


- Optimusie nie zrozum mnie źle, ale wziąłem na siebie odpowiedzialność za jej bezpieczeństwo i zamierzam zachować się tak jak powinienem.


W końcu po chwili przygotowań wszyscy weszli do mostu i znaleźli się na jakimś odludziu. Teraz musieli czekać aż pojawi się most Deceptikonów. Megatron nie był by tak głupi by podawać współrzędne, a w ogóle Knock Out teoretycznie miał być sam. W końcu na tle zachodzącego słońca pojawił się zielony okrąg. On jako pierwszy wkroczył do niego. Zaraz za nim szła cała reszta.


Wyszedł na terenie mostku oficerskiego rozglądając się. * Starcream miał racje żadnego Vechicona*Nagle jego optyce ukazała się Megatron. Lord Deceptikonów podszedł do niego, chwycił za kark i podnosząc go w góre powiedział.


- Zmieniłem zdanie dziewczyna jest warta więcej niż sam Starscream.. - powiedział z złośliwym uśmiechem na twarzy - masz jakąś propozycje ? - - Knock Out milczał - Nie ?? Sądzę, że iskra Starcreama będzie w sam raz. - bot w normalnej sytuacji nawet by wydał komandora. Jednak teraz on był w jego ciele.


Na szczęście w tym momencie jak na zawołanie z już prawie zamkniętego portalu wyszły Autoboty z Optimusem na czele.Megatron spojrzał wkurzony na Knock Out'a, a następnie na Prima, który razem z botami mierzył w niego.


- Puść go Megatronie !


- Jak cię dobrze znowu widzieć Optimusie - powiedziała sarkastycznie - Niestety nic ci do tego jak traktuje swoich podwładnych !


- Wypuść człowieka. On ci w niczym nie zawinił - Megatron przysunął swoje działo naramienne do piersi Knock Out'a - W taki razie wybieraj Prime. Zdrajca albo dziewczyna. Wszystkie Autoboty patrzyły na Prima, a Knock Out przygotowywał się na najgorsze.*Przynajmniej zginę poświęcając się* pomyślał.Gdy nagle.

- Optimusie ! Mia jest bezpieczna ! - Balkhead wyłonił się z grupy i podszedł bliżej Optimus. Prime nawet nie musiał upewnić się czy to prawda. Mina Megatrona mówiła wszystko. Wiedział, że stracił kartę przetargową w postaci dziewczyny, ale nadal miał w swoich rękach życie Knock Out'a. Lord Deceptikonów widział tylko jedne wyjście z tej sytuacji. Niestety nie miał wyboru, gdy by teraz zgasił Knock Out'a, sam mógł by nie ujść z życiem.

- Więc po zmianach proponuje prosty układ. Starscream za Knock Out'a. - Optimus powiedział coś do reszty, a następnie Starcream w ciele Megatrona wyłonił się z ich grupki i wraz z pilnującym go Wheelljackiem podszedł do połowy odległości dzielących ich od Megatrona. W tym momencie Deceptikon w końcu puścił zakładnika, który wylądował z hukiem na podłodze. * Nie daruje..* Knock Out był wściekł. Podniósł z trudem rękę i zaginając wystrzelił rakiete. Starscream spojrzała się na to wydarzenie z nadzieją w optyce.

- uczysz się Knock Out - powiedział po cichu. Wszytkich obecni patrzyli jak rakieta uderza w Megatrona powalając go na ziemie. Knock Out'a też lekko odrzuciło. Moment dezorientacji wykorzystał Starscream i wykręcił się Wheeljackowi. Podszedł do Megatrona i oczywiście sprawdził czy jego pan przeżył. Tym czasem Autoboty zinteresowały się Knock Out'em, który na szczęście był przytomny. Następnie wszyscy popatrzeli się ponownie w stronę leżącego Megatron, nad którym Starscream już wygłaszał monologi

- Starscream !!! - ten krzyk od razu wyprowadził go z błędu. Lord Deceptikonów machnął ręką tak, że znalazł się on parenaście metrów dalej. Po czym podniusł się. Po Optimusie było widać, że spodziewał się takiego obrotu sprawy. Odszedł od Knock Outa i stanął na przeciw Deceptikona

Wyglądało to tak jak by zaraz mieli zacząć kolejną ze swoich walk, jednak tym razem ktoś im przeszkodził. Do pomieszczenia wszedł najlojalniejszy podwładny Megatrona. Soundwave rozglądnął się po pomieszczeniu, a następnie na jego ekranie zaczęły pojawiać się różne współrzędne. Łatwo było się domyślić co zaraz się stanie. Na środku pomieszczenia pojawił się portal z którego zaczęły wychodzić Vechicony.

- To jest mój teren Optimusie - powiedział, a następnie strzelił w jego stronę. Optimus jednak zrobił unik, a następnie stransformował ręce w sztylety i ruszył na niego. Jednak patrząc na brak reakcji ze strony Megatrona zatrzymał się. Idealnie przed tym jak kawałek dalej Soundwave otworzył portal. Optimus spojrzał się za siebie. Okazało się, że wszystkie Vechicony zostały już wyeliminowane.

- Megatronie poddaj się ! - powiedział gdy reszta Autobotów zaczęła się do niego schodzić.

- Nigdy! - Megatron był w pułapce, jednak jak zawsze miał wyjście awaryjne. Spojrzał na Soundwava, a następnie stransformował się, w tedy tuż przed nim pojawił się portal mostu do którego wleciał. Portal zniknął, ale ten kto go otworzył także




wtorek, 1 września 2015

82cz. Opowiadania

Hejka wszystkim ^^. Dzisiaj nareszcie wróciłam do Polski. Niestety wakacje dobiegły końca i muszę wracać do szkoły. Od razu uprzedzam, że posty mogą pojawiać się nieregularnie, ale na pewno jeden na tydzień będzie na 100%. A i news na koniec dnia. Wraz z Catastrophe założyłam dzisiaj nowego bloga. Jak na razie wstawiłyśmy już postacie, a pierwsza część pojawi się już za chwile. Jest to opowiadanie o TFP. Jak kogoś ciekawi owoc naszej współpracy daje linka: http://tfpcrazystory.blogspot.com/  Komentarze mile widziane =P
Miłego czytania
Nati

Mia pierwszy raz od kąt poznała boty na prawdę się przestraszyła. Właśnie wbrew własnej woli opuszczała ziemię, nie mając żadnego kompinezonu czy jakieś butli z tlenem. Jednak na chwile się zastanowiła. * Może to jest tylko by mnie przestraszyć*

- Czy my jesteśmy w kosmosie !? - chciała powiedzieć jednak nie mogła nawet złapać oddechu. Zaczęła panikować, jednak już po krótkiej chwili poczuła się zbyt słabo by nawet ustać na nogach. Megatron patrzał się na nią z złośliwym uśmiechem na twarzy.
- Wy ludzie jesteście tacy słabi, bez waszego cennego gazu (tlenu) nie wytrzymujecie za długo. - Mii powoli rozmazywał się obraz przed oczami. Najchętniej odpowiedziała by coś Megatronowi jednak nie dawała rady wydobyć z siebie słowa. Chociaż i teraz nie czuła strachu. Była zbyt słaba by myśleć o czymś innym niż to, że zachciało jej się spać. Powstrzymywała się by nie zamknąć oczu. Niestety po krótkiej chwili jej walka z samą sobą się zakończyła. Zamknęła oczy i straciła przytomność.

Megatron patrzał się jak Mia po woli osuwa się na podłogę, a następnie całkowicie traci przytomność. Tak na prawdę nie obchodziło go czy ona zginie cz nie . Był jednak ciekaw jednej rzeczy. Mianowicie działania mrocznego energonu na człowieka, a dokładnie na Mie. Widział jak się zachowała gdy ruszył na Starscream'a. Widział jak zareagował, kiedyś pupilek Autobotów gdy został "napromieniowany" mrocznym energonem, ale nigdy nie spotkał się by człowiek nosił go jak ozdobę na szyi. Do tego jeśli Starscream nie kłamał nie da się go zdjąć. Zaskoczył go też bardzo wygląd oczu dziewczyny, gdy broniła komandora. Nie wyglądały jak ludzkie, przeciwnie przypominały optykę? Podszedł bliżej do leżącego człowieka i także spróbował zdjąć kryształ z jej szyi. Jednak i mu się to nie udało. Gdy dotknął mrocznego energonu ten zaświecił się. Megatron na chwile znieruchomiał, jego oczy przybrały barwę fioletu. Deceptikon stał nachylony wpatrując się w leżącą dziewczynę. Bo sam nie mógł uwierzyć w to co widzi. Mia nadal żyła, a co dziwne przystosowała się do panujących warunków. Jej klatka piersiowa w cale się nie unosiła. Megatron widział jakąś powłokę którą była okryta. Nagle cała wizja zniknęła, a on lekko otrzęsiony wstał.
- Soundwave każ ją zabrać do Shockwava. - Deceptikon bez słowa wykonał rozkaz. Megatron tym czasem wszedł na mostek i spojrzał się w przestrzeń. Lecieli w stronę ciemnej strony Księżyca.
~ Lordzie Megatronie wystąpiła mała komplikacje... - Starscream przerwał tą krótką, cichą chwile. ~ Autoboty już chyba wiedzą kim jestem.
~ Starscream !!!! - Megatronie wydarł się na głośno, że było go chyba słychać na całym statku.
~ Ppp.. panie, ale to nie moja wina.. więc jak bym mógł coś jeszcze zrob...
~ Milcz ! - Megatronie na chwile zamilkł. Musiał zebrać myśli po tym jak jego plan legł w gruzach.
~ Wracaj na statek. Później się z tobą.. - nagle kontakt się urwał i wystąpiły zakłócenia. Megatron uderzył ręką w konsole.
~ Jeśli chcesz jeszcze odzyskać komandora w jednym kawałku oddaj łącze korowo-hipokampowe ! - w komunikatorze dało się słyszeć orginalny głos Starscream'a. Megatronowi gdy to usłyszał natychmiast zmienił się humor.
~ Knock Out słyszę, że jeszcze żyjesz. - powiedział w złośliwym tonie. ~ Łącze ? Zaraz zmienisz swój piorytet.. - nastała chwila ciszy. ~ Nie wiesz o co mi chodzi ? To zastanów się kiedy ostatnio widziałeś swojego ludzkiego pupila, a dopiero potem pomyśl kto tu stawia warunki.
~ Co zrobiłeś Mii !?
~ Wymiana odbędzie się na Nemezis. Masz być sam i zakaz kontaktu z Autobotami o ile chcesz zobaczyć Mie żywą. - kolejna chwila ciszy. Megatron był jednak pewny swego Knock Out na pewno ulegnie.
~ Zgadzam się - Deceptikonowi tylko tyle wystarczyło. Zakończył rozmowę. Następnie skierował się do laboratorium. Musi sprawdzić czy dziewczyna warta jest zainteresowania.

- Niech to rdza - Knock Out krążył w kółko myśląc o rozmowie z Megatronem. - A ty co się tak szczerzysz !? - spojrzał się na Starscream'a. Temu najwyraźniej odpowiadała aktualna sytuacja. Chciał już coś powiedzieć, ale Knock Out kontynuował swoją kwestie.
- Tak, wiem Megatron jest zawsze o krok do przodu. Pewnie dlatego nigdy nie udało ci się go obalić. - nagle wpadł mu do głowy pewnie pomysł. - A z resztą nie wyobrażam sobie kogoś takiego jak ty dowodzącego armią Deceptikonów.
- Jak śmiesz ! Deceptikony będą jeszcze moje, a Megatron będzie mi służyć ! - Knock Out uśmiechnął się Starscream dał się sprowokować. * Zaraz zacznie gadać o jakimś planie* bot miał rację. - A gdy by tak wykorzystać małą liczebność armii na statku i zaatakować go z pomocą zaproszonych podstępem Autobotów.
- Starscream to jest ge... genialne ! - Knock Out nigdy nie sądził, że to powie. Bot nie miał zamiaru oczywiście okłamywać Autobotów.* Ale pomoc Starscream'a też by się przydała. Musi do końca myśleć, że on dostanie statek.* Jednak czekała go teraz najtrudniejsza cześć planu. Przekonać do siebie Autoboty. Starscream myślał, że już wszystko wiedzą bo nie mógł się z nimi skontaktować, a to Knock Out po prostu zakłócał sygnał. Znał częstotliwość ich kanału komunikacyjnego, ale dla niego było najgorsze. Z kim go połączy ? ````Jednak musiał zaryzykować. Dla Mii.