niedziela, 31 maja 2015

20cz. opowiadania

Knock Out cieszył się, że miał już z głowy jedną część pościgu, a jeśli jeszcze Arce się gdzieś zgubi to już w ogóle będzie lepiej. Jednak za sobą nadal miał dwa podążające za nim samochody. Już szczerze wolał mieć na karku całą policje tego miasteczka niż Deceptikońskich zwiadowców. Co gorsze przed chwilą minęli granice miasta, a oni nadal nie zaczęli atakować, co zdawało się bardzo dziwne. Tylko co teraz robić. Mógł by oczywiście spróbować ponownie wejść na kanał komunikacyjny Deceptikonów i dowiedzieć się co takiego mogą kombinować. Jednak nie był pewny czy nie zostały zmienione zabezpieczenia i narażał by w tedy ujawnienie swojej lokalizacji, ale co mu po tym jeśli już był śledzony.
 Tym czasem Arce, która ściągnęła na siebie uwagę policji robiła właśnie wszystko by ją zgubić. Przy okazji zauważyła też Knock Out'a wyjeżdżającego z miasta. Wiedziała że musi sobie szybko poradzić z jej "ogonem" ponieważ zaraz może tamtych zgubić. Przyśpieszyła. W tem zauważyła bardzo wąską uliczkę. Natychmiast w nią wjechała, jednak i dla niej była trochę za wąska ledwo dojechała do końca. Radiowóz uderzył lekko w ścianę. Policjantka nie zdążyła do końca wyhamować. Teraz Arce mogła dogonić Knock Out'a.
                                 *                  *                   *
 - Niech to ! - szeryf wysiadła z samochodu i zaczęła oglądać straty. Mia była zadowolona z zaistniałej sytuacji. Teraz mama już nigdzie na razie nie pojedzie i nareszcie wróci do domu. Oczywiście o ile nie przyjdzie jej pomysł sprawdzenia łączności w radiu policyjnym. Na całe szczęście wzięła tylko do ręki telefon i już za parę chwil na miejsce przyjechał Matt. Zaholował radiowóz na lawetę i zabrał ją ze sobą. Mama jej została bo stwierdziła, że wezwała posiłki które zaraz powinny przyjechać. Mia była bardzo ciekawa jej miny jeśli się zorientuje że tak naprawdę nikogo nie wezwała. Niestety pewnie wszystkie pretensje polecą w jej stronę, więc lepiej cieszyć się daną chwilą, Może ten Knock Out albo jak miał tam na imię, w końcu da jej spokój, ale skąd on miał by się w ogóle dowiedzieć, że to niby dzięki niej nie miał teraz całego oddziału policji za sobą. - Hmm.. a gdy by tak dopuścić do mojego spotkania z nim - ta myśl przeleciała przez jej głowę. Mogła by się w tedy więcej dowiedzieć. Jednak jak go teraz znaleźć.
 - Może chciała byś przyjechać do mnie ? Nie musiała byś siedzieć tak sama w domu.- Matt przełamał niezręczną cisze która panowała w samochodzie. Mia chwilowo nie była obecna. Pogrążona w zamyśleniach.
 - Nie wolę pojechać do do.. - w tym momencie jednak przypomniała sobie, że to właśnie w warsztacie pierwszy raz spotkała tego robota i może tam się ponownie pojawi.
 - Jeśli wolisz do domu..
 - Nie nie. Nie chce sama siedzieć. Mogę się u ciebie zatrzymać - wujek bardzo się ucieszył.- Pewnie z siły roboczej do pomocy w warsztacie - pomyślała sarkastycznie. Będzie musiała być dziś czujna.

sobota, 30 maja 2015

19cz. opowiadania

Mia nie była zachwycona pomysłem mamy, a szczególnie od kiedy zorientowała się że ściagnym przez nie samochodem jest ten którego się obawiała. Czerwony, sportowe auto jechało ciut przed nimi, a za nim podążał motocyklista na niebieskim skóterze. Mi od razu wydał się on podejrzany, ale dopiero po chwili przypomniała sobie wczorajszy dzień, gdy została zabrana przez ten samochód. Knock Out - poprawiła się w myślach. Chyba tak miał na imię. Znalazła się w tedy na terenie opuszczonej fabryki, a chwile ptem właśnie taki motor przyjechał. Mama nie wiedziała w co się pakuje. Chociaż Mia też nie wie w co się tak w ogóle wpakowała. Wiedziała jedno, nie było dobrym pomysłem ich gonić.
 - Wzywam wszystkie jednostki. - jej mama właśnie wzywała posiłki. Jednak nie zorientowała się, że Mia zdążyła opatentować wyłączenie komunikacji. Troche się na tym znała. Innymi mówiąc uwielbiała wszystko co związane z elektroniką. Dlatego ciekawiły ją bardzo te roboty. W kółko jechały za tym samochodem, gdy nagle przyspieszył. Mósiał zauważyć pogoń.
                                 *                      *                      *
 - Dlaczego ja w ogóle ryzykowałem - Knock Out był zdenerwowany na samego siebie. Mógł sobie spokojnie stać w swojej kryjówce, a mu się zachciało jeździć za tą dziewuchą i co go teraz spotkało ?! Nie dosyć, że ponownie dał się znaleźć tej Autobotce Arce, to jeszcze policja znów go znalazła. - Czy ten dzień może stać się jeszcze gorszym ?! - powiedział sam do siebie. Skręcił w lewo na skrzyżowanie. Na przeciwko niego, po drugiej stronie skrzyżowania na zielone światło czekały dwa Deceptikońskie tropery pod postacią samochodu. Knock Out nie czekając dał gaz do dechy, skręcił w prawo i pojechał przed siebie. Na jego nie szczęście zwiadowcy zauważyli go.
 - Lordzie Megatronie. Zauważono Knock Out'a w towarzystwie Autobota. - jeden z nich zameldował przywódcy.
 - Nie zgubić go ! i meldować na bieżąco. - ruszyli za nim. Kolejna grupa dołączyła się do pościgu. Arce coraz bardziej się to nie podobało. Miała tylko patrolować okolice, a wyszło na to że ponownie będzie musiała wyciągać Knock Out'a z kłopotów. Nie rozumiała rozkazów Optimusa, kazał mu pomagać i jak najszybciej przy prowadzić go z powrotem by mógł z nim porozmawiać. Podjechała bliżej pędzącego, czerwonego auta.
 - W coś ty się wpakował - powiedziała, jednak nie dostała odpowiedzi. - Posłuchaj nie robię tego z własnej chęci, ale Optimus chce z tobą spotkać. - nadal nic. Knock Out nie miał ochoty z nią gadać. Nie ma nic związanego z Autobotami, to co niby ich dowódca od niego chce !? Niestety nie wie czy sam sobie teraz poradzi. Musi odciągnąć ludzi i do tego pozbyć się Deceptikonów. Wczoraj jeszcze mu się to udało, ale to było szczęście bo całą uwagę odciągnął Smokescream. No właśnie, a co z nim? I gdzie Starscream. Może skorzystać z propozycji Arce. Dowie się przy najmniej czegoś, a najwyżej potem znów ucieknie.
 - No dobra. Pomóż mi, ale nie obiecuje że się z nim spotkam. - odpowiedział, gdy botka miała już zrezygnować. - Masz jakiś plan ? - tym razem ona nic nie odpowiedziała. Jechali jeszcze chwile razem, gdy nagle ona gwałtownie zahamowała. Prawie wpadając na ścigające ich fioletowe samochody znalazła się tuż przed radiowozem.  " Popisała" się łamaniem przepisów i zwróciła na siebie uwagę tej części pościgu. Przy następnej okazji skręciła w przeciwną stronę niż reszta. Policja pojechała za nią. Knock Out zrobił koło na najbliższym rądzie.
 - Uff. Jedno z głowy. - wyjechał pierwszą drogą w prawo i pognał w kierunku skraju miasta

piątek, 29 maja 2015

18cz opowiadania

Knock Out prawie przez całą noc nie wychylał się ze swojej kryjówki. Dopiero nad ranem stwierdzając że jest już bezpiecznie wyjechał i kręcił się po mieście. Niestety po chwili zauważył dwa ciemno fioletowe samochody.Był to patrol Deceptikonów. Od razu zaczął szukać nowej kryjówki. Tym razem wjechał w jakąś spokojną poboczną uliczkę. Zastanowiło go to jednak po co Megatron wysłał patrol naziemny ,a nie powietrzny ze Starscreamem. Przypomniał sobie wczorajszą ucieczkę. Dość dziwnie łatwo zgubił w tedy pogoń. A jeśli poleciał za Smokescreamem. Knock Out skończył na tym swoje rozmyślanie. Nie łączyło go nic z nimi, nawet frakcja. Właśnie dlatego odszedł. Bo nie miał ochoty w kółko myśleć o zespole i innych rzeczach. Wolał robić to co chciał. Niestety teraz jego kłopotem była tamta dziewczyna. Musiał dopilnować by nie zaczęły się nią interesować Deceptikony. Nie żeby się interesował się życiem ludzkim, ale jeśli chodzi o człowieka to w sprawę na pewno wmieszają się Autoboty, a jeśli w tedy Megatron uzna że przeszedł do innej frakcji to już nigdy nie będzie miał spokoju. A już teraz o to było ciężko. - A gdy by tak jednak przejść na tą dobrą stronę.. - szybko jednak odrzucił od siebie te myśli. Po paru godzinach jego uwagę zwróciła dziewczyna na rowerze. Przecież to ona ! Od razu rozpoznał ją. Spojrzała się w jego stronę. Knock Out postanowił ruszyć za nią jednak za nim zdąrzył co kolwiek zrobić zniknęła.Odpalił silnik i ruszył przed siebie. Wyjechał niedaleko szkoły. Zaraz przy budynku zauważył zaparkowany znajomy rower. Postanowił zaparkować przy gimnazjum i poczekać, a następnie trochę pośledzić ową dziewczynę. Niestety był jeden problem.droga którą można było tu przyjechać była jedną z głównych ulic miasta. Knock Out jednak postanowił zaryzykować. Po pewnym czasie kłopoty same jego znalazły. Radiowóz patrolujący ulice podjechał bliżej. Wysiadł z niego człowiek w granatowym mundurze. Zapukał w okno.
 - Przepraszam proszę otworzyć okno. - poczekał chwile po czym zniecierpliwiony wrócił do radiowozu. Po chwili wrócił z mandatem, który włożył za wycieraczkę i odjechał. 
 - Głupi świstek papieru - Knock Out strącił go i tak nie był mu potrzebny. Sprawdził tylko czy nic więcej mu nie założył. Stał jeszcze tak parę godzin. Nudził się. W końcu na boisko weszła grupka dziewczyn. Zaczęły grać w siatkówkę, stanęły po obu stronach siatki i zaczęły mecz. Nie interesowała jednak go sama rozgrywka. W jednej z drużyn stała właśnie tamta dziewczyna. Znów spojrzała się w jego stronę, to nie mógł już być przypadek. Pewnie go rozpoznała, teraz będzie trudno ją mu śledzić. Przez to prawie dostała piłką. Jednak po krótkiej chwili zniknęła z paroma osobami w budynku. On nadal czekał. Nagle minął go niebieski motor. Knock Out od razu rozpoznał w nim Autobota. Arce. - No nie kolejne kłopoty - jednak liczył że nie został zauważony. Jednak zawróciła. Oczywiście miała włączony hologram człowieka w czarnej kurtce i kasku by nie wzbudzać podejrzeń. Zaparkowała niedaleko niego. Szybko wyłączyła hologram po czym stanęła i wyłączyła silnik. Domyślił się że teraz już nie będzie mieć spokoju.Jeszcze tego brakowało. Musi się jakoś od niej uwolnić, ale jak ? Niestety właśnie w tym momencie ze szkoły wyszła dziewczyna.Co gorsze odebrała ją osoba siedząca w radiowozie. W gorsze kłopoty Knock Out nie mógł już wpaść. Musiał przy pilnować tej dziewczyny, ale tym razem nie spotkanie z policją mogło się inaczej potoczyć, a do tego miał jeszcze Autobota na karku. Postanowił najpierw rozprawić się z botką. Włączył silnik i wyjechał z parkingu. Niebieski motocykl ruszył za nim, jednak osoba z radiowozu też zwróciła na nich uwagę.
                             *                 *                *
Mia wsiadła do radiowozu. Odebrała ją mama, która była cała zdenerwowana. Już gdy pielęgniarka do niej dzwoniła nie podobał jej się pomysł odbioru córki. Mówiła tylko o tym jak trudno jest teraz u niej w pracy. Nagle ucichła. 
 - Widzisz ten samochód. - spytała wskazując na właśnie wyjeżdżające z parkingu auto. Mia jednak nie zwróciła na to uwagi, nie słuchała mamy. Ta jednak nie czekając na odpowiedź pojechała zaraz za samochodem i wezwała posiłki. - Teraz musimy złapać tego kierowce - pomyślała.

wtorek, 26 maja 2015

17cz opowiadania

*              *             *
Mia podniosła się z łużka cała obolała. Bardzo źle dzisiaj spała. Do późna nie mogła zmrużyć oka, to pewnie przez te kłótnie. Potem jeszcze na myśl jej przyszło rozwiązywanie tajemnicy dziwnych robotów i zanim się spostrzegła zasnęła. Teraz musiał szybko się ubrać i pędzić do szkoły, w końcu nie chciała kolejnych kłopotów. Ubrała się w pierwsze lepsze rzeczy zabrane z szafy i poszła do łazienki. Odłączyła po drodze telefon ładujący się na korytarzu. Spojrzała w ekran. Dostała nową wiadomość do tego od mamy. Otworzyła ją.

Wyjechałam wcześnie do pracy. Na dole masz pieniądze. Kup sobie coś na śniadanie. Wrócę dzisiaj późno, ale ty masz od razu ze szkoły wracać do domu.
Odczytała wiadomość. Jak zawsze krótko i zwięźle. Właśnie takie SMS - y pisała jej mama. Postanowiła nic nie odpisać. Nadal była wkurzona na nią. Jednak coś jeszcze zwróciło jej uwagę, a mianowicie godzina. Miała dziesięć minut na dojście do szkoły! Migiem wzięła torbę szkolną i zbiegła po schodach. Nie jedząc już śniadania wybiegła z domu. Wzięła rower, wsiadła i pedałując jak najszybciej potrafi skierowała się w stronę szkoły. Jadąc nie zwracała już na nic uwagi. Na jej nie szczęście po mieście nadal jeździli uczestnicy nielegalnych wyścigów. Przez co zmuszona była zjechać na chodnik.
 - Zaraz się spóźnię, zaraz się spóźnię - powtarzała sobie nie robiąc nadziejii. Nagle przypomniał jej się mały skrót który mogła by wykorzystać. Wjechała w poboczną uliczkę. Była to nie często odwiedzana przez nią część miasta. Nie był na niej żadnych sklepów, tyko parę domów i nic więcej. Przychodziła tu tylko gdy była mała, najspokojniejsza część miasteczka była w końcu najlepszym miejscem do zabawy. Przejeżdżała właśnie przez rząd samochodów stojących przy krawężniku. Jadąc dalej nie rozglądała się za bardzo, jednak mignęło jej coś czerwonego. W pośpiechu spojrzała za siebie. Znów ten sam samochód. - Nie to nie on. Masz przywidzenia - powtarzała sobie. Jednak sama w to mało co wierzyła. Zaczęła się bać, a jeśli on chce czegoś od niej i śledzi ją. Może nie powinna tędy jechać, może w ogóle nie powinna wychodzić z domu. Nie może jednak nikomu o tym powiedzieć. Jak ? Przecież wszyscy ją wyśmieją. Z rozmyślania nad swoim losem wyrwał ją dźwięk dzwonku szkoły. - Nie !!! - w tej chwili wszystkie jej strachy zniknęły. Musiała pędzić. Już nie daleko. Z całych sił pedałowała. Wyjechała z zaułku przed budynek gimnazjum. Szybko podpięła rower i pobiegła do budynku. W ostatniej chwili wślizgnęła się do klasy przez okno. Na szczęście miała lekcje na parterze.
 - Mia Poster ? - nauczyciel właśnie sprawdzał obecność. 
 - Obecna ! - odpowiedziała
 - A nie widziałem jak wchodziłaś do klasy - pan od chemii nabrał podejrzeń
 - Bo wie pan ja taka mała, to mógł pan mnie nie zauważyć - Mia była pewna że p.Walker da jej spokój. Go łatwo było na wszystko namówić. Jednak dopiero gdy przeszedł do kolejnego nazwiska ogarnęła ją ulga. W końcu mogła mieć kolejne kłopoty. Po tej lekcji była kolejna i tak dzień dłużył się w nie skończoność. W końcu na ostatniej lekcji - wf - ie. Mogła odpocząć od nudów ponieważ były eliminacje do zawodów w siatkówce. Parę serwów i odbić. Miejsce w reprezentacji miała już w kieszeni gdy spojrzała się w prawą stronę. Z boiska można było zobaczyć parking przy szkole. - Ja mam chyba jakieś urojenia - przed szkołą stał znów ten sam czerwony samochód. Przetarła oczy.
 - Mia ! Piłka ! - krzyknęła któraś z koleżanek. Odwróciła się, miała jeszcze szanse odbić. Przyszykowała ręce. Odbiła.
 - Ała - jednak zbyt nie profesjonalnie. Palce bardzo ją bolały. Pani zabrała ją do higienistki, ta jednak nie miała dobrych wieści. Wybiła sobie parę palców. Jej szanse na zawodu przepadły. Była zrozpaczona. Nie dosyć że miała kłopoty w domu to jeszcze w szkole nie może jej się nic udać. I to wszystko przez te głupie auto ! Ona musi w końcu rozwikłać tą całą zagadkę, bo nigdy nie będzie mieć spokoju. 

sobota, 23 maja 2015

16cz. opowiadania

Smokescream był ocalony. Jednak przez wyciek energonu z rany stracił przytomność i nie zdołał ujrzeć swojego wybawcy. Była nim Arce, a z nią Bambulbee, Balkhead i Optimus, którzy wróciwszy z misji od razu pojechali go szukać. Teraz rozprawiwszy się z Vechiconami zabrali Smokescreama i nieprzytomnego Starscreama do swojej bazy. Więźnia zabrali do osobnego pomieszczenia i przykuli go, a Smokescreama zanieśli jak najszybciej do Ratcheta. Na szczęście po interwencji medyka jego stan był stabilny. Po pewnym czasie ocknął się Starscream. Spróbował się poruszyć, jednak ograniczały go więzy. Do pomieszczenia weszła Arce. Wciąż pragnęła zemsty na Starcreamie. W końcu to on zabił jej partnera Clifjumpera. Jednak tym razem tylko przeszła przez pomieszczenie. Za nią szedł Optimus który przyłedł w celu przesłuchania więźnia.Od samego początku można było się domyślić, że nie będzie to przyjemna pogawętka. Starscream nie miał zamiaru współpracować. Dopiero gdy został lekko nastraszony zaczął gadać. Optimus dowiedział się paru cennych informacji, jednak nie mógł być pewny że to co usłyszał jest prawdą. Gdy skończył wyszedł. Czekała na niego Arce, która tym razem weszła do Starcreama. Poczekała chwile po czym podeszła do niego bliżej.
 - Zapłacisz za to co zrobiłeś ! - była wściekła. Była gotowa go zabić
 - No dalej zabij mnie ! I tak nic mi po nim jeśli Megatron dowie się co wygadałem. 
 - Arce. Smokescream się ocknął - przez komunikator powiadomił ją Ratchet. Zostawiła Starscream i z pośpiechem skierowała się do miejsca gdzie przebywał Smokescream. Wyglądał już o wiele lepiej. Teraz zostało tylko ponownie znaleźć Knock Out'a...

piątek, 22 maja 2015

15cz. opowiadania

Knock Out postanowił tej nocy wyjątkowo nie mieszać się w żadne wyścigi. Miał szczęście że Starscream poleciał za Smokescream'em, ale woli się na razie nie wychylać. Tak na wszelki wypadek. Wjechał w jakąś z ulic, zaparkował i zgasił silnik. Jednak nadal pozostawał czujny w końcu w tym mieście go szukają. 
W tym samym czasie po drugiej stronie miasta Smokescream nadal uciekając przed Starscream'em szukał Knock Out' a. Na jego nie szczęście miasto się kończyło, Starscream zaczął strzelać. Jednak nadal jechali prosto. Deceptikon nie mógł trafić bota, w końcu cierpliwość mu się skończyła. Przygotował pocisk i wystrzelił dokładnie w niego. Smokescream dostał. Jechał zbyt szybko, więc w momencie wybuchu stransformował się upadając na pole obok ulicy. Starscream natychmiast też przybrał formę robota i przygotował kolejny pocisk. Nie wystrzelił go jednak. Smokescream wiedział że ma kłopoty. Jednak nie mógł skontaktować się z bazą. Na razie miał zamiar udawać nieprzytomnego. Może dowie się czegoś.Jednak po chwili przyleciały Vechicony.
 - Gdzie Knock Out ?! - spytał się jednego.
 - Zgubiliśmy go komandorze - Starscream wściekł się i zaczął krzyczeć na nich. Smokescream wykorzystał ten moment i wstał. Jednak z trudem, dosyć mocno oberwał. Niestety Starscream zaraz go zauważył i  z powrotem przewrócił.
 - A ty gdzie się wybierasz ?! - odwrócił się do Vechiconów - Pilnować go ! - On tym czasem odsunął się trochę i właśnie miał skontaktować się z Nemezis gdy... Został od tyłu uderzony. Upadł. Potem usłyszał tylko odgłosy walki...

14cz. Opowiadania

 - Smokescream pilnuj chwile Knock Out'a zaraz przyjadą Magnus i Welljack. - mówiąc to Ratchet wyszedł z pomieszczenia. Zostali sami. - muszę wykorzystać okazje dopóki jeszcze nie ma ich tu więcej - pomyślał - ale jeśli otworze most w tym samym miejscu to może mnie Starscream znaleźć, a jeśli by tak... Wpadł na pomysł.
 - A gdzie jest twój zmieniacz fazy ? - spytał Smokescreama, gdy ten sam już miał plan się odezwać. 
 - A co chcesz znów w ścianie utknąć? - odparł mu po czym spojrzał na rękę na prawdę go nie ma. W pierwszej chwili wystraszył się, że to Knock Out mu go zabrał. Jednak po krótkim namyśle stwierdził, że zostawił go Ratchetowi. Chwile nieuwagi Smokescreama wzstarczyło by Knock Out' owi udało się otworzyć most.
 - No to uciekam miło było - powiedział sarkastycznie, stransformował się i wjechał do portalu.
 - A niech to Ratchet będzie wściekły. - postanowił pojechać za nim. Oboje pojawili się w tym samym miejscu z którego Knock Out poprzednio przenosił się z botami.Jedno się tylko zmieniło. Było już dosyć ciemno. Jednak oni nie zwrócili na to większej uwagi. Nie zatrzymując się wjechał na drogę do miasta. Smokescream nie pozwalał zostawić siebie w tyle. Po krótkiej chwili dołączyły się do nich radiowozy. - Niech to będą kłopoty - pomyślał, ale nie mógł pozwolić na to by Knock Out uciekł. Jednak on w ogóle nie znał tego miasta, a zbieg przeciwnie. To nie był jednak koniec kłopotów, bo po paru chwilach dołączył się drugi pościg. Tym razem z powietrza. Starscream. Knock Out zaczął wdrążać swój plan w życie. Przyśpieszył i wjeżdżał w każdy skrót jaki tylko znał. W końcu udało mu się zostawić Smokescreama z tyłu. Na najbliższym skrzyżowaniu skręcił w prawo i jak najszybciej zniknął z pola widzenia. Po chwili Autobot też tam dojechał. Jednak nie mając pojęcia w którą strone uciekł Knock Out pojechał w lewo,a za nim poleciał Stascream. W prawą strone skręcił też pościg radiowozów, który i tak nie znależliwszy nigdzie ściganego zrezygnował z pościgu. Knock Out mógł w końcu zająć się sprawą dziewczyny, ale postanowił poczekać do rana. W końcu gdzie by ją znalazł w środku nocy.

środa, 20 maja 2015

13.cz opowiadania

 Rozdział IV

 - Ile można - Mia była już zniecierpliwiona i znudzona. Była późna godzina, a ona chciała się już położyć sapać. Niestety nie mogła. Właśnie zgarniała wielki opieprz. Wujek Matt twierdzi, że zrobiła mu żart i sama odjechała smochodem. Co oczywiście było absurdalne ! - Ona miała ukraść auto i mając 15 lat udawać że prowadzi ? - Mia cały czas myślała jak to wytłumaczyć. Już od jakiegoś czasu przestała słuchać co wujek i mama do niej mówią. Oboje nie mieli racji. Nie wiedzą co się tam wydarzyło. Z resztą Mia tak dokładnie też nie. Musi przeanalizować na spokojnie całą sytuacje, ale kiedy się to w końcu skończy! Przewróciła oczami.Mama oczywiście i tak nie zwróciła na to uwagi. W końcu musiała wygłosić swój monolog na temat bezpieczeństwa.Już tak od godziny stoi w salonie i robi wszystko by uznali, że już do niej dotarło i nie potrzebują spędzać tu kolejnych godzin. Jedynym plusem całej sytuacji było to że nareszcie wróciła do domu. 
 - Mia czy ty w ogóle nas słuchasz - wyrwali ją z zamyślenia - Masz przechlapane młoda damo! Szlaban aż do odwołania ! 
 - Że co ?! - ta wiadomość od razu postawiła ją na nogi. Szlaban mamy oznaczał tylko jedno: brak komputera, telewizji, wychodzenia z domu. Jedyne co jej w tedy wolno to nauka.
 - Tak ! Zasłużyłaś sobie, a teraz do pokoju i spać. Bo jutro musisz wstać do szkoły. - Mia wiedziała że nie ma co dyskutować. Spuściła glowe jak skazaniec po wyroku i skierowała się na schody. Doczłapała się na góre i weszła do pokoju. Położyła się na łużku. Nie miała siły już nic robić. Innymi mówiąc fatalny dzień. Do tego jeszcze sprawa rozpracowania czym abo kim są te roboty. Jednak dzisiaj nie miała już do tego głowy. Wstała spakowała plecak do szkoły. Położyła się spać. Jednak nie mogła zasnąć. Dręczyły ją te wydarzenia z dzisiejszego dnia. Jak to możliwe by zbudować takie roboty, a może one nie są z Ziemi. Mia coś czuła że ten szlaban to nie jedyne kłopoty które na nią spadną.
*              *             *
 - Ratchet skombinuj mi most, kończe patrol - odezwał się głos z komunikatora.
 - Tylko Smokesceama tu brakowało - Arce widocznie nie była zadowolona. Knock Out jednak nie zwrócił większej uwagi na to. Był zajęty planem ucieczki z tej bazy. Po chwili most się uaktywnił,a to właśnie wytrąciło bota z planowania. Do pomieszczenia wjechał biało niebieski samochód wyścigowy. 
 - Cześć wszytskim - stransformował się i zaczął rozglądać się - jak mija... - zauważył Knock Out'a - A ten tu z kąt ?! - Smokescream zbadał go wzrokiem. 
 - Później się dowiesz. Na razie musisz tylko tyle wiedzieć że trzeba na niego uważać i że aktualnie jest tu gościem. - powiedziała Arce w skrócie.Nagle... 
 - Ratchet słyszysz mnie ? - na monitorze konsoli pojawił się wizerunek Optimusa. 
 - Tak Optimusie, ale słabo co się tam dzieje ? 
 - Potrzebuje wsparcia do mojej lokaliza... - połączenie się urwało i nastały zakłócenia. Ratchet natychmiast zareagował.
 - Arce, Bambulbee i Balkhead wysyłam was do Optimusa. - Smokescream już chciał zadać pytanie, lecz medyk wiedział o co mu chodzi. - Nie ty zostaniesz i przypilnujesz naszego gościa.- gasząc tym zdaniem jego zapał. Knock Outowi nawet nie przeszkadzał ten pomysł może uda mu się wykorzystać tę okazję i zwiać ..

wtorek, 19 maja 2015

12cz. Opowiadania

Starscream leciał jak najszybciej mógł by zdać raport Megatronowi. Jednak musiał znaleźć też dobrą wymówkę z powodu tak szybkiego powrotu i to bez Knock Out' a.
- Potrzebuje most do mojej lokalizacji - powiedział i już za parę chwil tuż przed nim otworzył się portal. Natychmiast przez niego przeleciał i wylądował na górnym pokładzie Nemezis.
- Starscream zgłoś się na mostek oficerski ! Natychmiast ! - głos Megatrona wyrwał go z chwilowego zamyślenia. Wiedział że to nie są przelewki, Megatrona już musiał się dowiedzieć o zaistniałej sytuacji. Przyśpieszył i już za parę chwil stał przed owym pomieszczeniem. Drzwi się otworzyły.
- Jesteś pewien Shockwave? - wyglądało na to że trafił na moment końca rozmowy. Megatron stał  na mostku i rozmawiał przez komunikator.
- Starscream jesteś już. - obrócił się w jego stronę - To teraz wytłumacz mi dlaczego tak szybko uciekłeś !!!!
- Ppppanie z kąt ty... - próbował z siebie wydusić.
- Nie jąkaj się !!Zawiodłem się na tobie!Czego nie mogę powiedzieć o Soundwave, który posłusznie monitorował całą twoją misje. - w tej chwili Deceptikon stojący obok niego wyświetlił moment w który zjawiły się Autoboty a on uciekł - Więc jak mi to wytłumaczysz !? - Starscream miał kłopoty i już o tym wiedział. - Wścibski Soundwave musi się wtrącać - pomyślał.
 - Lordzie Megatronie ja po prostu sądziłem że tak będzie najlepiej.. - powiedział nieśmiało.
 - Najlepiej !? Knock Out był Deceptikonem, funkcjonował na tym statku! A ty uznałeś że zostawisz go Autobotom!? - był wściekły. Starscream coraz bardziej obawiał się o siebie. Megatron podszedł do niego, chwycił go za kark i podniósł do góry - Czy może znów zebrało ci się na plany obalenia mnie ?! Przypomnieć ci jak ostatnio się to dla ciebie skończyło !?
 - Nie mój panie - wydusił z siebie z trudem. Megatron puścił go i odszedł z powrotem do Soundwava, a on upadł na podłogę i zaczął rozmasowywać kark. Nie miał ochoty na powtórkę z " prostowania poglądów" u Megatrona, bo ostatnio nie skończył się dla niego to zbyt dobrze. Postanowił więc jak najszybciej usunąć się z oczu swojego pana. Jednak ten go zatrzymał.
 - Poczekaj jeszcze chwile Starscream. Nie masz mi jeszcze czegoś do powiedzenia? - pytając wskazał ponownie na milczącego Deceptikona który na swoim ekranie wyświetlił kolejny moment z jego misji. Po chwili zbliżył trochę tak że widać było osobę stojącą za Knock Outem.- Kto to jest ?
 - Człowiek który wkręcił się gdzieś w akcje. Knock Out twierdził że jej nie zna....
 - A jeśli kłamał? Możemy to wykorzystać. Starscream masz nowe zadanie. Znajdź mi tego człowieka, dowiedz się więcej o ucieczce Knock Out'a i tym razem nie zawiedź mnie.- Starscream przytaknął skłonił się i wyszedł z pomieszczenia.

11cz. Opowiadania

Knock Out przeszedł przez most. Trafił do bazy Autobotów. Nigdy nie sądził że kiedykolwiek się tu znajdzie. Chyba że jako więzień. Przed wyjściem z portalu mostu stał już Bambulbee wraz z Arce. Widząc go dała znak żółtemu botowi by przypilnował "gościa". Tym czasem ona skierowała się w głąb bazy.
- Ratchet już jesteśmy - krzyknęła do medyka stojącego przy konsoli mostu. - Gdzie Optimus ?
  - Niestety mineliście się. Optimus właśnie pojechał na misję do jakieś z Deceptikońskich kopalni energonu. A dlaczego pytasz ? W ogóle czemu wcześniej wróciliście z patrolu i to wszyscy raze. .. - przerwał bo Knock Out został właśnie wprowadzony do pomieszczenia - Co on tu robi !? I dlaczego nie powiadomiliście że transportujecie więźnia !?
Knock Out też nie podzielał przyjemności z tego spotkania. W ogóle nie rozumiał po co go tu przyprowadzili.
- Bo nim nie jest. - medyk bardzo się zdziwił - Tak też jestem ciekawa o co tu chodzi. Prime kazał go tu przyprowadzić, ale co teraz z nim zrobimy jeśli go nie ma. - Arce spojrzała się w stronę czerwonego bota. Knock Out nie miał ochoty tutaj siedzieć czekając na Optimusa.  W ogóle co on od niego chce.
Miał teraz gorsze zmartwienia... Bo jeśli Starscream jak to Starscream ubarwi jeszcze całą tą sytuację przed Megatronem, to będzie potrzebował pomocy, a do tego jeszcze ta cała dziewczyna w kręciła się do wydarzeń. Deceptikony mogą jeszcze pomyśleć, że on ją zna, a w tedy co ?. Jedynym wyjściem jest ją znaleźć, a jeśli Arce ją widział. Będzie musiał się tłumaczyć. Tak pewnie mu nie wierzą że odszedł od Deceptikonów.... - Co robić - pomyślał.

niedziela, 17 maja 2015

10cz. opowiadania

                          *                 *                *
Gdy Starscream odlatując zostawił Knock Out'a na pastwe Autobotów , nie miał innego wyjścia jak poddać się. W końcu mógł też zaryzykować ucieczką, ale boty zagrodziły mu jedyny wyjazd z fabryki.
 - Co tutaj robisz Knock Out !? - odezwała się niebieska Autobotka. Była to Arce. Podeszła do Knock Out'a bliżej nadal w niego mierząc. - I o co chodziło Starscreamowi ? - Knock Out nie miał nawet ochoty odpowiadać, ale czy miał wyjście. Prędzej czy później musiały go znaleźć.
 - Uciekłem z statku. Mam dosyć tej całej wojny i wypełniania rozkazów - powiedział menancholijnie po czym zwrócił się do Arce. - To co zamierzacie mnie skuć ?. Botke zaskoczyła ta odpowiedź nie wiedziała co robić.
 - Ratchet jest tam Optimus ? Mamy tu mały problem. -  powiedziała przez komuikator po czym odeszła i chwile rozmawiała. Gdy wróciła jej wyraz twarzy nie zdradzał żadnych emocji. Odwróciła się do pozostałych Autobotów.
 - Będziemy transportować Knock Out' a za miastem otworzymy most. Ty Balkhead jedziesz z tyłu - odwróciła się do zielonego bota.- a ty Bee z przodu. - popatrzała z powrotem w strone Knock Out'a - Spróbuj tylko uciec ! - stransformowała się w motocykl włączyła hologram i ruszyła w strone bramy wyjazdowej. Za nim pojechał Bambulbee.
 - No dalej ruszamy - pośpieszył go Balkhead. Obaj natychmiast ruszyli. Dołączyli do reszty i jechali tak na koniec miasta. Tak jak mówiła Arce, jak tylko wyjechali z miasta zotrzymali się na poboczu. Boty stransformowały się i rozglądnęły. Po chwili pojawił się tuż przed most ziemny. Arce dała znak reszcie
 - Wchodzimy - powiedziała po zym podeszła do Balkheada który pilnował Knock Out' a - Uważaj na niego. - po czym przeszła przez most. Bambulbee poszedł za nią. Teraz kolej na Knock Out'a. Jednak targały nim wątpliwości. Jeżeli Starscream nadal to widzi to już nigdy Deceptikony nie dadzą mu spokoju.. A szczególnie Megatron który będzie chciał go ukarać za zdradę. 

piątek, 15 maja 2015

9cz. opowiadania

                         *                *                *
Mia pewnie nadal by spała gdy by nie usłyszany huk. Podniosła się okazało się że nie stoi w cale przed posterunkiem policji. Z resztą sama nie wiedział gdzie jest. Spróbowała się wydostać z samochodu. Niestety drzwi były zamknięte. Na szczęście udało jej się jakoś wyjść przez okno. Gdy tylko podniosła się po upadku przy wychodzeniu, znów go zobaczyła. Zamiast samochodu z którego przed chwilą wysiadła stał robot, ale tym razem był z nim jeszcze jeden, trochę większy szary z czymś co przypominało skrzydła na plecach. Popatrzyli się obaj na nią.
 - Kto to jest Knock Out ?! - spytał się ten czerwonego. Mia była bardzo wystraszona, ale nadal nie rozumiała co tu się dzieje. On ma imię ? Próbowała znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji, jednak zbyt się bała.
 - Niech to. Musiała przyleźć za mną. Nie znam jej - odpowiedział Knock Out po czym obrócił się przodem do szarego robota. - Ale czego ty tutaj szukasz Starscream ? - Mia zwróciła uwagę na to imię. Coś sobie przypominała. Dwa dni temu gdy ze strachu nie potrafiła się wysłowić porównał ją do takiej osoby.
 - Kkkkim wy jesteście ? - spytała już trochę śmielej. Obaj ponownie zwrócili się w jej stronę. Jednak żaden nie odpowiedział, a ona była ciekawa. Może więcej się dowie z ich rozmowy. W końcu wie chociaż jak się nazywają. Postanowiła udać bardzo wystraszoną i uciec w bardziej bezpieczne miejsce. Jak zaplanowała tak zrobiła. Oba roboty nie zwróciły na nią większej uwagi.
 - No i problem sam się rozwiązał. Tak jej nikt nie uwierzy. - Knock Out wyglądał na zadowolonego.
 - Ty się lepiej martw jak wytłumaczysz się Megatronowi ! Ile razy ci już wspominałem że nie wolno ci się tak wymykać! Nigdy się nie nauczysz, a teraz wracajmy na statek...
 - Nie ja nigdzie nie wracam. Zostaje tutaj.
 - Chcesz powiedzieć że - Starscream już tracił cierpliwość. Nie dosyć że musiał tracić czas na jego szukanie to teraz musi go jeszcze zmuszać do powrotu. Nagle na plac wjechał żółty samochód, który natychmiast też zmienił się w robota. Mia spokojnie się temu wszystkiemu przyglądała. Bot stanął i wycelował w Starscreama i Knock Out'a. Za nim nadjechał jeszcze niebieski motor i jeszcze jeden samochód. - Ty zdrajco ! Megatron dowie się o tym - krzyknął zdezorientowany Starscream i odleciał.
Knock Out nawet nie próbował walczyć.Nie miał szans. Poddał się. Mia mało co z tego rozumiała, ale bardzo ciekawiły ją te dziwne roboty. Nagle robot który przed chwilą był motocyklem spojrzał się w jej stronę. Szybko schowała się i nie wychodziła z kryjówki tak długo aż nie usłyszała odjeżdżających wozów. Teraz miała tylko jeden problem. Jak wrócić do domu. Sprawdziła kieszeń spodni, na szczęście miała telefon. Wykręciła do Matt'a.
 - Halo Matt? To ja Mia - powiedziała gdy tylko znikł dźwięk wybierania numeru.
 - Mia? Dzięki Bogu gdzie ty jesteś ? - po jego głosie było słyszeć że doznał ulgi.
 - To jest chyba ta fabryka na obrzeżach miasta. Przyjedziesz po mnie?
 - Ale jak ty tam się znalazłaś ?! A z resztą później mi się wytłumaczysz. Czekaj tam zaraz będę. - powiedział po czym zakończył połączenie.

czwartek, 14 maja 2015

8cz. Opowiadania

                             RozdziałIII
Od kąt Knock Out postanowił opuścić Decepticony wszystko szło po jego myśli. Na reszcie mógł spędzać czas na tym co lubi, a nie wykonywać polecenia kogoś innego. Dzień w dzień uczestniczył w wyścigach na obrzeżah tego cichego miasteczka. Kradł tylko w ostateczności. Niestety co dobre szybko mija. W końcu musiał się trafić człowiek który go zobaczył. W ten dzień Knock Out w kraksie stracił koło. Postanowił więc szybko je zastąpić. Wieczorem zakradł się do najbliżego warsztatu i gdy już miał czmychnąć z miejsca kradzieży pojawiła się ta dziewczyna. Nakryła go, na szczęście tylko w formie samochodu. Jednak po niej przyszedł właściciel który zamknął go tam na dobre. Oczywiście mógł się wydostać otwierając własnoręcznie bramę garażową. Niestety kiedy chciał to zrobić został zobaczony przez tą samą dziewczynę. Próbował chociaż skorzystać na tym i uwolnić się z tej "pułapki", ale nie udało mu się nawet wydusić z niej jak się nazywa. Co gorsza teraz był jeszcze zawożony do jakieś tam szeryf. Musi jakoś uciec zanim jego sprawą zaczną interesować się Autoboty, albo co gorsza Decepticony. Spróbował zjechać z lawety. - Hmm... Nie jest pożądnie zabezpieczona..Da się uciec. - pomyślał. Teraz musiał poczekać na dobry moment. Ruszył lusterkiem. Za lawetą jechało żółte auto. Knock Out od razu rozpoznał w nim zwiadowce Autobotów. Bambulbee jechał w ciąż za nimi. W końcu dojechali na miejsce. Był to posterunek policji. Facet który prowadził lawetę wszedł do budynku. Teraz był ten moment. Knock Out rozejrzał się po okolicy. Bambulbee zaparkował po przeciwnej stronie ulicy. - Potem go zgubie - pomyślał i spróbował zjechać na ulice. Udało mu się nakręcił i szybko ruszył w stronę miasta. Autobot podążył za nim. Knock Out jednak lepiej znał to miasteczko, przecież codziennie się w nim ścigał. Po paru prostych i zakrętach zgubił pościg. Następnie zajechał na obrzeże miast i skręcił na teren opuszczonej fabryki. Czuł że nadal jest śledzony. Zaparkował między dwoma budynkami i wyłączył silnik. Nastała cisza którą przerwał odgłos nadlatującego odrzutowca. Wylądował Starscrem. Knock Out domyślił się czego albo kogo on szuka... Jego..
 - Knock Out ! - stransformował się i zaczął chodzić po terenie fabryki zaglądając w różne zakamarki. Cisza. Zawołał jeszcze jeden raz, ale i tym razem brak odpowiedzi.W końcu Starscream znalazł miejsce kryjówki Knock Out' a - Co chciałeś mi udowodnić chowając się ?! - krzyknął. Jednak samochód nadal stał bez ruchu. - Wiem co cię zmusi do gadania - mówiąc to za prezentował swoje ostre "szpony" i przybliżył się do auta. Już miał go dotknąć i zrobić mu ryse na dachu, gdy ten w tej samej chwili stransformował się i chwycił rękę Starscreama.
 - Zostaw mój lakier w spokoju! - krzyknął i spojrzał się na oprawce.  Zdziwił się bo ten nie patrzył na niego lecz na coś co znajdował się za nim. Knock Out się obrócił. Za nim stał człowiek. Dziewczyna z warsztatu przyglądała się im.

wtorek, 12 maja 2015

7cz. opowiadania

Mia obudziła się dość gwałtownie. Nie miała przyjemnego snu. Dokładnie nie pamiętała go całego, ale był to jeden z tych których lepiej nie pamiętać. Podniosła się z kanapy i włączyła telewizje. Chwile oglądała jakiś serial po czym przełączyła na kanał informacyjny. Spojrzała w róg ekranu. Była piąta nad ranem. Postanowiła jeszcze się zdrzemnąć w końcu jest weekend i nie będzie wstawała tak wcześnie.Nawet nie zauważyła kiedy zasnęła. Po paru godzinach obudził ją Matt.
 - Wstajemy ! Twoja mama już dzwoniła. Mamy jej zawieść auto.
 - Dobrze, dobrze już się zbieram. A jak my w ogóle zamierzamy zabrać ten samochód? - mówiąc to przeciągnęła się i wstała.
 - Zabierzemy go na lawecie jakoś damy rade - ubrał kurtkę i otworzył drzwi. - Jak już zjesz śniadanie to czekam przy garażu. - wyszedł.
Mia została sama. Szybko wstała i zjadła śniadanie które jej Matt uszykował. Po czym zabrała wszystkie rzeczy i wyszła przed dom. Tam już wszystko było gotowe do odjazdu.
 - Mia chcesz wejść sobie do tamtego samochodu? - wskazał na auto przyczepie na lawecie  - bo kiedy byłaś mała często to lubiłaś. Miał racje. Kiedy była jeszcze małą dziewczynką często pomagała wujkowi Matowi przy holowaniu aut, ale po wczorajszym zdarzeniu bała się. 
 - Sama nie wiem.. - zamyśliła się. Czy da po siebie poznać że się boi? Nie bo znów zostanie wyśmiana. Auta nie zmieniają się w jakieś roboty. Przecież to nie normalne. Niech będzie jak za starych czasów - Pojadę. Nie ma to jak wspomnienia z dzieciństwa - uśmiechnęła się.
 - No to zapraszam - otworzył jej drzwi. Wsiadła. Jednak nie chciała usiąść za kierownicą... Trochę lęku w niej zostało, więc postanowiła przejść na tylne siedzenia. Była jeszcze trochę zmęczona. Położyła się więc na wygodnych fotelach. Samochód ruszył, a ona zasnęła.
                            *              *               *
Starscream już cały jeden dzień latał nad miastem i szukał Knock Out' a. Sprawdził jego ostatnią lokalizacje która zotała zarejestrowana nieopodal pewnego małego miasteczka. Jednak na nic całodzienny wysiłek bo jedyne co udało się mu ustalić to, to że w tych okolicach odbywały się wyścigi uliczne. 
 - Starscream jak idą poszukiwania !? - odezwał się głos z komunikatora.
 - Niestety bezskutecznie mój Panie, ale dowiedziałem się czegoś co może cię zainteresować.
 - A mianowicie ?
 - W pobliżu ostatniej lokalizacji Knock Out' a znajduje się miasto i zauważyłem już tu zwiadow... - w tej chwili dokładnie pod lecącym odrzutowcem z warsztatu na krańcach miasta wyjechały dwa samochody.
 - Starscream !!?
 - Lordzie Megatronie. Właśnie zlokalizowałem Knock Out' a w towarzystwie ludzi. Zbliża się do nich także jeden z Autobotów.
 - Zajmij się nim. I nie zawiedź mnie.- Megatron zakończył połączenie i zwrócił się do Deceptikona stojącego za nim.
 - Saundwave namierz Starscreama i monitoruj przebieg jego misji. Ja tym czasem musze skonsultować coś z Shockwave' m. - przeszedł obok Decepticona i skierował się do drzwi. - I powiadom mnie natychmiast o ich powrocie.

poniedziałek, 11 maja 2015

6cz. opowiadania

 - Wstajemy ! - Mia otworzyła oczy. Przed nią stał Matt - Pora wstawać. Może i jest sobota ale muszę Cię odwieźć do domu, albo jednak wole najpierw zadzwonić do twojej mamy. Wziął telefon i wykręcił numer po czym wyszedł z pokoju. Mia wstała i uczesała się po czym nie mając co robić poszła do warsztatu.Znów dobiegały z niego dziwne hałasy. Tym razem Mia postanowiła złapać tą osobę na gorącym uczynku. Nie weszła w cale do środka tylko lekko uchyliła drzwi. Zobaczyła coś bardzo dziwnego.Samochód który wczoraj stał w rogu pomieszczenia teraz próbował wydostać się z garażu. Jak to możliwe by samochód sam jeździł. Może gdzieś tu w nocy ukrył się także kierowca. Mia już chciała wejść po cichu do środka by przyjżć się temu wydarzeniu z bliska, ale w tym momencie ten sam samochód stał się wielkim robotem. Który pochylony lekko zaczął coś grzebać przy bramie garażowej. Mie ten widok tak zdziwił że nie zauważyła że zaczęła opierać się o drzwi, poleciała jak długa przed siebie wpadając do garażu.Robot obrócił się w jej stronę. Był prawie cały czerwony z elementami białymi, a jego oczy wyglądały jak czerwony okręgi na czarnym tle.
 - Niech to rdza - powiedział po czym zaczął się do niej zbliżać. 
 - Kkkkim...albo czym ty jesteś - wymamrotała z przerażeniem Mia.
 - Nikim. Ja nie istnieje.Jestem wytworem twojej wyobraźni albo jak tam wolisz. A teraz otwórz bramę i powiedz kim ty jesteś - wskazał na bramę wjazdową. Jednak dziewczyna była zbyt przerażona by wstać, ale spróbowała odpowiedzieć na jego pytanie.
 - Jjjjeestem... nazywam się...
 - Gorzej niż Starscrem. - chwycił się za głowe. Widać było że jest zniecierpliwiony - No wysłów się w końcu albo... - nie skończył bo do pomieszczenia wszedł Matt. 
 - Matt pomóż ! - podbiegła do niego - to jest jakiś obcy ! - Chłopak spojrzał na nią jak na wariatkę.
 - Sądzisz że ten samochód to obcy ? - zaczął się śmiać - No nic rozmawiałem z twoją mamą i...
Mia przestała go słuchać. Odwróciła się. W tym miejscu gdzie przed chwilą stał wielki robot znajdował się zwyczajny czerwony samochód. Może to naprawdę tylko wytwór jej wyobraźni. 
 - Mia czy tu w ogóle mnie słuchasz!? - z rozmyśleń wyrwał ją głos Mata.
 - Przepraszam zamyśliłam się... Możesz powtórzyć? 
 - Mówiłem że dzwoniłem do twojej mamy i była bardzo zła na ciebie. Jednak nawet w weekend ma tyle na głowie że poprosiła mnie czy nie możesz u mnie zostać dłużej. Ja nie miałem innego wyjścia więc zostajesz u mnie na tak długo aż mama cię odbierze, a w tym czasie pomożesz mi w warsztacie. - Mia średnio się z tej informacji ucieszyła, ale przy najmniej będzie mogła sprawdzić prawdziwość dzisiejszego wydarzenia co ją trochę przerażało. W końcu Matt ponownie wyrwał ją zamyślenia i za proponował wspólne śniadanie. Mia wróciła razem z nim do domu. Po zjedzeniu posiłku Mia postanowiła wrócić sama do garażu. Jednak nie udało się jej to ponieważ do Mata przyjechał klient i musiała mu całą resztę dnia pomagać. W końcu pod wieczór zmęczona poszła pod prysznic i przypomniała sobie o porannym wydarzeniu. Przebrała się w ubrania które podrzuciła jej mama w ciągu dnia i zakradła się do garażu. Jednak tam czekał już na nią Matt.
 - Mia oglądałaś może ostatnio wiadomości ? - zapytał jej gdy tylko weszła do pomieszczenia.
 - Tak a dlaczego pytasz?
 - Czy ten samochód nie wydaje ci się znajomy ? - wskazał na czerwony wóz. Mia się zamyśliła. Matt ma racje ! To ten sam samochód który jako jedyny z uczestników nielegalnych wyścigów nie został jeszcze zatrzymany.
 - Tak coś kojarzę. A dlaczego pytasz ?
 - Twoja mama potwierdziła moje skojarzenia i mamy jej jutro zawieźć ten samochód i przy okazji ty wrócisz szybciej do domu - Ucieszyła ją ta wiadomość. Jednak był jeden problem. Ma wsiąść do tego samochodu ? A jeżeli to co się wydarzył dziś rano to nie były przywidzenia. - No nic tym zajmiemy się jutro, a teraz do łóżka. Jutro trzeba wstać

sobota, 9 maja 2015

5 część opwiadania

*    *    * 

Mia szła powoli w drogę powrotną rozważając ostatnie wydarzenia, a także nad znalezieniem dobrej wymówki dla mamy. Droga powrotna ciągnęła się w nie skończoność. W końcu Mia postanowiła wyjąć komórkę i zorientować się gdzie w ogóle jest. Okazało się że musiała gdzieś źle skręcić bo z jej lokalizacji wynikał że znalazła się po drugiej stronie miasta. Na szczęście przypomniał się jej że gdzieś w tych okolicach ma swój warsztat znajomy mamy Matt. Szybko oceniła kierunek w którym musi iść i już po paru minutach była na miejscu. Spojrzała na zegarek. Było już dobrze po dziewiątej. Zdziwiło ją więc to że z warsztatu dochodził hałas, a co dziwniejsze nie było w nim nawet zapalonych świateł. Obeszła budynek od tyłu. Garaż był otwarty. Mia postanowiła wejść do środka, może po prostu Matt zapomniał zamknąć. Wkroczyła do ciemnego pomieszczenia i podąrzała w kierunku dzięków. Nagle ucichło, a Mia znalazła się na miejscu. Szybko znalazła włącznik światła i rozglądnęła się po pomieszczeniu. Nie było w nim nic nad zwyczajnego, ale nie było też nigdzie widać osoby która robiła hałas. Jedyną niepokojącą rzeczą był samochód stojący w rogu pokoju. Mia przyjrzała mu się dokładnie. Był to czerwony Aston Martin bez jednego koła

. Ten szczegół najbardziej ją zaciekawił. - To musi być ten samochód co zgubił te koło na zakręcie - pomyślała - ale jak on mógł się tu dostać. Przecież nie zmieścił by się garażem, a główna brama jest zamknięta. W tej chwili do pomieszczenia wszedł Matt.

- Co ty tu robisz Mia !? - rozglądnął się po warsztacie - I co tutaj robi ten samochód!?

- Przepraszam Matt że wtargnęłam tutaj bez jakiego kolwiek powiadomienia, ale chciałam sprawdzić co się dzieje bo stąd dochodził hałas a garaż był otwarty i...

- Czekaj, czekaj.- przerwał jej - Garaż był otwarty ! Niech no ! To już trzecie włamanie w tym tygodniu. Widziałaś może kogoś ?

- Nie gdy tu weszłam stało tu tylko to auto - wskazała na czerwony wóz - myślałam że to ty je tu zamknąłeś.

- Nie pierwszy raz je widzę, ale przy ostatnich kradzieżach ginęły właśnie części do tego modelu - podszedł do samochodu i otworzył drzwi. - Pusto. Nie ma śladu kierowcy. Musiał uciec, ale tym razem mam na niego haka ! To auto zostanie tu tak długo aż sam po nie nie wróci. A właśnie co z tobą ? - spytał patrząc na nią - Skąd ty się tu wzięłaś ? - Mia nie wiedział co od powiedzieć, ale była tak zmęczona że nie miała już siły przekręcać historii.

- Poszłam z koleżankami na Imprezie. Z czego w połowie drogi się one od zdecydowały i musiałam wracać do domu, ale najwidoczniej zgubiłam się gdzieś i dotarłam tutaj.

- Acha. Wygląda na to że na dzisiejszą noc utknęłaś tutaj - uśmiechnął się żartobliwie - choć prześpisz się na kanapie. Rano odwiozę cię do domu. - Mia skinęła głową i udała się za Matem do jego domu.

piątek, 8 maja 2015

4 cz. opowiadania

Rozdział II

 - Knock Out ! - rozległ się po labolatorium donośny głos lidera Decepticonów. Megatron stał na mostku krzycząc przez komunikator.
 - Lordzie Megatronie, Knock Out'a nie ma w labolatorium. - odezwał się Shockwave odrywając się na chwile od swoich zajęć.
 - To w takim razie gdzie on jest !? - powiedział już zniecierpliwiony.
 - Może znów wybrał się na te swoje wyścigi - Starscream właśnie wszedł do pomieszczenia. - Soundwave nie może go namierzyć ? - powiedział wskazując na Deceptikona stojącego przy konsoli. Na dźwięk swojego imienia odszedł od niej i zaczął wyświetlać różne lokalizacje na swoim "ekranie". Po chwili skończył. - Jak to nie możesz znaleźć jego sygnału !? - spytał ze zdziwieniem Starscrem - Nie mógł przecież...
 - Cisza ! - przerwał mu Megatron - Jeżeli Soundwave nie może zlokalizować Knock Out' a to znaczy że być w rękach Autobotów. Starscream ! Sprawdź jego ostatnią lokalizacje. - rozkazał Megatron po czym odwrócił się tyłem do Starscream' a.
 - Tak lordzie. - zasalutował, po czym powoli wycofywał się do drzwi.
 - A i jeszcze jedno Starscream - dodał - Jak go znajdziesz przyprowadź go tutaj. Musze z nim rozmuwić... Decepticon jeszcze raz przytaknął i skłonił się lekko po czym wyszedł z pomieszczenia. Szedł teraz korytarzem Nemezis by dotrzeć na dach z którego wyleci na Ziemie. Dlaczego to akurat on ma znaleźć Knock Out' a przecież wystarczył by na przykład Laserbeak. Megatron najnolmalniej znów chce się nim wysłużyć, a on jest przecież przeznaczony do ważniejszych zadań. W końcu jest pierwszym oficerem na tym statku. W końcu dotarł na miejsce. Stransformował się w odrzutowiec podobny do F-16 i odleciał aby wypełnić kolejne zadanie od swojego Pana.

czwartek, 7 maja 2015

3 cz. Opowiadania

Pobiegła do swojego pokoju. Teraz pytanie w co się ubrać. Otworzyła szafę i zaczęła przeszukiwać  ją. W końcu po paru minutach znalazła coś co jej odpowiadało. A mianowicie czarne spodnie i jakaś bluzka w kolorowe cekiny. Na koniec wzięła szczotkę uczesała się w kitkę i stanęła przed lustrem. Była gotowa. - W końcu to tylko mała dyskoteka. Nie muszę się stroić jak na bal - pomyślała. Na wszelki wypadek rozglądnęła się jeszcze po pokoju czy nie widać że gdzieś się wybrała. Szybko jeszcze uprzątnęła rzeczy na biurku. Włożyła pod kołdrę parę poduszek by w razie czego oszukać mamę gdy by wcześniej wróciła. Na koniec wzięła telefon i zeszła na dół. Pon chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Mia podeszła i otworzyła. Na dworze stała Nikol i jej dwie przyjaciółki. Wszystkie trzy ubrane były jak na jakiś pokaz mody. Od stóp do głów obwieszone były najrozmaitszymi ozdobami. Ale podobnie jak Mia były ubrane w spodnie i jakieś kolorowe bluzki.
 - Gotowa? - zapytała Nikol 
 - Gotowa - od powiedziała jej Mia. 
 - No to choć my już bo zaraz się spóźnimy - mówiąc to Nikol i jej przyjaciółki udały się w stronę furtki. Mia wyszła z domu. Już miała zamknąć drzwi, ale się zawahała. Czy na pewno powinna tam iść, ale nie! Podjęła decyzje. Zatrzasnęła drzwi i dołączyła do reszty. Przeszły przez furtkę i ruszyły chodnikiem wzdłuż głównej drogi. Było już dosyć ciemno drogę oświetlały tylko uliczne latarnie. 
 - Nikol ? Jak daleko jest ta impreza? - spytała Mia niepokojąco.
 - Niedaleko. Jeszcze chwila a tam dojdziemy. - mówiąc to wskazała palcem dalszą drogę. Szły tak jeszcze chwile w ciszy aż w końcu weszły do miasta. Ale i tu było cicho. W końcu mało ludzi w tym miasteczku załatwia jakieś sprawy pod wieczór. Dziewczyny mijały właśnie sklep.
 - Muszę na chwile wejść do mojej mamy - powiedziała Nikol - możecie wejść ze mną jeśli chcecie. Obie dziewczyny skinęły głowami i weszły do środka. Tylko Mia została na zewnątrz. Nagle dało się słyszeć głośne ryki silników. Po chwili zza obliskiego zakrętu wyjeżdżają dwa samochody. Z niebywałą szybkością przejechały obok Mii. - To pewnie te wyścigi o których mówiła mama - pomyślała Mia. Oba samochody znikły za budynkami.Następnie rozległ się huk. Szybko pobiegła w stronę z której słyszała dźwięk i zobaczyła że oby da samochody miały stłuczkę na kolejnym zakręcie. A jeden z nich stracił nawet jedno koło. Owy samochód wyglądał jednak na nie ugiętego i wykręcając z trudem ruszył dalej. Drugi natomiast zrobił to samo i po paru minutach po tej stłuczce zostało tylko koło. Mia kolejny raz zaczęła się zastanawiać czy nie lepiej było by wrócić do domu.
 - Mia co tu robisz ? Co to był za huk ? - za rogu wybiegła Nikol 
 - To chyba byli ci kierowcy co ścigają się w nielegalnych wyścigach. Przed chwilą mieli tu stłuczkę.- mówiąc wskazała na koło które leżało na środku drogi. - Trzeba je stąd zabrać bo jeszcze drugi wypadek spowoduje - Mia rozglądnęła się i wraz z Nikol przeniosły oponę na pobocze.
 - Wiesz co Mia ja i dziewczyny chyba nie pójdziemy w końcu na tą imprezę. - powiedziała Nikol przygnębionym tonem - Mama twierdzi że jest zbyt niebezpiecznie.
 - No dobra to ja będę wracać do domu.Pa - Od powiedziała krótko. Była zdenerwowana. Najpierw zapraszają ją a potem wystawiają w połowie drogi. No nic musi teraz wracać do domu.

środa, 6 maja 2015

2cz. Opowiadania

Mia weszła do domu. Zdjęła buty, odłożyła plecak i siekorowała się do swojego pokoju. Znajdował się on na przeciw schodów prowadzących na piętro. Nagle dom wypełnił się dźwiękiem dzwonku telefonu. Mia szybko podbiegła do plecaka i wyjęła telefon. Dzwoniła mama.
- Halo ? - powiedziała odbierając telefon.
- Mia ty już jesteś w domu ?
- Tak mamo właśnie przyszłam a ty gdzie jesteś ?
- To dobrze. Uważaj proszę na siebie wrócę dzisiaj późno. Mam dzisiaj jeszcze dużo do zrobienia. - powiedziała z pośpiechem po czym się rozłączyła.Jeszcze chwilę Mia stała patrząc się w telefon, nastepnie pobiegła do pokoju obok i włączyła telewizor. Właśnie zaczęły się wiadomości. Mia wiedziała że jeśli mama ma jakiś dużo spraw na głowie w pracy to znaczy że coś nie dobrego dzieje się w mieście. W końcu była szeryfką tego miasta. Miała racje, zaraz po zaczęciu się wiadomości na ekranie pojawiła się prezenterka wiadomości wraz z jej mamą.
 - Dzisiejsze wydanie wiadomości będzie poświęcone rozmowie z panią szeryf Poster o dzisiejszych wydarzeniach. A więc co ma pani do powiedzenia.
 - Po pierwsze apeluje do wszystkich mieszkańców miasta aby uważali na siebie. Nasze miasteczko zawsze było ciche i bezpieczne ale ostatnimi czasy w pobliżu zaczęto organizować nielegalne wyścigi uliczne. Przez nasze miasto przejeżdżają rozpędzone samochody które nie mają zamiaru uważać na innych kierowców lub przechodniów.Na domiar złego odnotowaliśmy też kilka kradzieży w warsztatach w mieście.A więc jeszcze raz apeluje...
Mia wyłączyła telewizor. - Jeśli mama poszła nawet do telewizji musi mieć swoje powody.. - pomyślała - ale jeśli nie pójdę dzisiaj z dziewczynami na dyskotekę tłumacząc się że mama mi zabroniła z obawy o to że nie będę na siebie uważać to mnie wyśmieją - Spojrzała na zegar. Jest w pół do siódmej... Podjęła decyzje.. Idzie się szykować

piątek, 1 maja 2015

1 cz. opowiadania

Rozdział I

Mia właśnie otworzyła oczy i spojrzała na budzik. 
 - To już ta godzina ! - wstała i zaczęła się szybko ubierać.W ten usłyszała głos wołającej ją z dołu mamy.
 - Za 5 min wyjeżdżamy ! - Mia słysząc to szybko pobiegła do łazienki. Wzięła szczotkę i rozczesała swoje długie blond włosy. Umyła zęby i szybko pobiegła spakować torbę do szkoły,
po chwili była już na dole. Mama już była gotowa do wyjścia więc Mia wzięła tylko śniadanie, szybko ubrała buty i kurtkę i weszła do samochodu. Po 15 minutach dojechały pod budynek pracy jej mamy.Mia wysiadła z samochodu i ruszyła w kierunku szkoły. Nie było to dość daleko po drodze spotkała koleżankę ze szkoły.
 - Cześć Nikol - Była to dosyć niska dziewczyna o krótkich czarnych włosach - Hej Mia. Co robisz dzisiaj po szkole ?
 - Nic ciekawego ? A dlaczego pytasz ?
 - Bo ja i perę dziewczyn z mojej klasy wybieramy się na dyskotekę i chciałam ci za proponować dołączenie się do nas.
 - Chętnie. A o której wychodzicie ?
 - Ok 19 przyjdziemy po ciebie.Dziewczyny weszły do szkoły. Dalszą część dnia Mia spędziła jak zwykle. W szkole. Sześć lekcji minęło dzisiaj bardzo szybko. Wracając ze szkoły zatrzymała się na przejściu dla pieszych. Już miała przez nie przejść gdy nagle. Czerwony pędzący samochód przejechał jej przed nosem. A za nim dwa radiowozy. - Hmm.. To dziwne. W naszym spokojnym miasteczku rzadko co zdarzają się takie przypadki - pomyślała. Spojrzała na zegarek. Jest wpół do czwartej. Mia jeszcze raz się rozglądnęła po czym przeszła przez jezdnie. Dalszą drogę do domu przebyła już bez niespodzianek. W końcu dotarła na miejsce był to nieduży, jedno piętrowy domek jedno rodziny z małym ogródkiem. A to wszystko otoczone płotem. Otworzyła furtkę.
 - Cześć mamo wróciłam ! - krzyknęła wchodząc do ogrodu. - Ale za dwie godziny wychodzę ze znajomymi na dyskotekę. Otworzyła drzwi do domu. Nikogo nie ma. - Mama pewnie dłużej w pracy została - pomyślała.  



Prolog

Prolog


Późna godzina... Miasta oświetlone ulicznymi latarniami... Ulice puste... Gdzieś w oddali słychać ryk silnika. Na skrzyżowaniu zatrzymuje się czerwony sportowy samochód. Knockaut. Światła się zmieniają a on nadal stoi. Jak by czekał.Po pewnej chwili dojeżdżają kolejne samochody. Ustawiają się w prostej lini. Na przeciw nich wychodzi mężczyzna.Daje znak do startu... Ruszyli.