niedziela, 31 maja 2015

20cz. opowiadania

Knock Out cieszył się, że miał już z głowy jedną część pościgu, a jeśli jeszcze Arce się gdzieś zgubi to już w ogóle będzie lepiej. Jednak za sobą nadal miał dwa podążające za nim samochody. Już szczerze wolał mieć na karku całą policje tego miasteczka niż Deceptikońskich zwiadowców. Co gorsze przed chwilą minęli granice miasta, a oni nadal nie zaczęli atakować, co zdawało się bardzo dziwne. Tylko co teraz robić. Mógł by oczywiście spróbować ponownie wejść na kanał komunikacyjny Deceptikonów i dowiedzieć się co takiego mogą kombinować. Jednak nie był pewny czy nie zostały zmienione zabezpieczenia i narażał by w tedy ujawnienie swojej lokalizacji, ale co mu po tym jeśli już był śledzony.
 Tym czasem Arce, która ściągnęła na siebie uwagę policji robiła właśnie wszystko by ją zgubić. Przy okazji zauważyła też Knock Out'a wyjeżdżającego z miasta. Wiedziała że musi sobie szybko poradzić z jej "ogonem" ponieważ zaraz może tamtych zgubić. Przyśpieszyła. W tem zauważyła bardzo wąską uliczkę. Natychmiast w nią wjechała, jednak i dla niej była trochę za wąska ledwo dojechała do końca. Radiowóz uderzył lekko w ścianę. Policjantka nie zdążyła do końca wyhamować. Teraz Arce mogła dogonić Knock Out'a.
                                 *                  *                   *
 - Niech to ! - szeryf wysiadła z samochodu i zaczęła oglądać straty. Mia była zadowolona z zaistniałej sytuacji. Teraz mama już nigdzie na razie nie pojedzie i nareszcie wróci do domu. Oczywiście o ile nie przyjdzie jej pomysł sprawdzenia łączności w radiu policyjnym. Na całe szczęście wzięła tylko do ręki telefon i już za parę chwil na miejsce przyjechał Matt. Zaholował radiowóz na lawetę i zabrał ją ze sobą. Mama jej została bo stwierdziła, że wezwała posiłki które zaraz powinny przyjechać. Mia była bardzo ciekawa jej miny jeśli się zorientuje że tak naprawdę nikogo nie wezwała. Niestety pewnie wszystkie pretensje polecą w jej stronę, więc lepiej cieszyć się daną chwilą, Może ten Knock Out albo jak miał tam na imię, w końcu da jej spokój, ale skąd on miał by się w ogóle dowiedzieć, że to niby dzięki niej nie miał teraz całego oddziału policji za sobą. - Hmm.. a gdy by tak dopuścić do mojego spotkania z nim - ta myśl przeleciała przez jej głowę. Mogła by się w tedy więcej dowiedzieć. Jednak jak go teraz znaleźć.
 - Może chciała byś przyjechać do mnie ? Nie musiała byś siedzieć tak sama w domu.- Matt przełamał niezręczną cisze która panowała w samochodzie. Mia chwilowo nie była obecna. Pogrążona w zamyśleniach.
 - Nie wolę pojechać do do.. - w tym momencie jednak przypomniała sobie, że to właśnie w warsztacie pierwszy raz spotkała tego robota i może tam się ponownie pojawi.
 - Jeśli wolisz do domu..
 - Nie nie. Nie chce sama siedzieć. Mogę się u ciebie zatrzymać - wujek bardzo się ucieszył.- Pewnie z siły roboczej do pomocy w warsztacie - pomyślała sarkastycznie. Będzie musiała być dziś czujna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz