czwartek, 14 maja 2015

8cz. Opowiadania

                             RozdziałIII
Od kąt Knock Out postanowił opuścić Decepticony wszystko szło po jego myśli. Na reszcie mógł spędzać czas na tym co lubi, a nie wykonywać polecenia kogoś innego. Dzień w dzień uczestniczył w wyścigach na obrzeżah tego cichego miasteczka. Kradł tylko w ostateczności. Niestety co dobre szybko mija. W końcu musiał się trafić człowiek który go zobaczył. W ten dzień Knock Out w kraksie stracił koło. Postanowił więc szybko je zastąpić. Wieczorem zakradł się do najbliżego warsztatu i gdy już miał czmychnąć z miejsca kradzieży pojawiła się ta dziewczyna. Nakryła go, na szczęście tylko w formie samochodu. Jednak po niej przyszedł właściciel który zamknął go tam na dobre. Oczywiście mógł się wydostać otwierając własnoręcznie bramę garażową. Niestety kiedy chciał to zrobić został zobaczony przez tą samą dziewczynę. Próbował chociaż skorzystać na tym i uwolnić się z tej "pułapki", ale nie udało mu się nawet wydusić z niej jak się nazywa. Co gorsza teraz był jeszcze zawożony do jakieś tam szeryf. Musi jakoś uciec zanim jego sprawą zaczną interesować się Autoboty, albo co gorsza Decepticony. Spróbował zjechać z lawety. - Hmm... Nie jest pożądnie zabezpieczona..Da się uciec. - pomyślał. Teraz musiał poczekać na dobry moment. Ruszył lusterkiem. Za lawetą jechało żółte auto. Knock Out od razu rozpoznał w nim zwiadowce Autobotów. Bambulbee jechał w ciąż za nimi. W końcu dojechali na miejsce. Był to posterunek policji. Facet który prowadził lawetę wszedł do budynku. Teraz był ten moment. Knock Out rozejrzał się po okolicy. Bambulbee zaparkował po przeciwnej stronie ulicy. - Potem go zgubie - pomyślał i spróbował zjechać na ulice. Udało mu się nakręcił i szybko ruszył w stronę miasta. Autobot podążył za nim. Knock Out jednak lepiej znał to miasteczko, przecież codziennie się w nim ścigał. Po paru prostych i zakrętach zgubił pościg. Następnie zajechał na obrzeże miast i skręcił na teren opuszczonej fabryki. Czuł że nadal jest śledzony. Zaparkował między dwoma budynkami i wyłączył silnik. Nastała cisza którą przerwał odgłos nadlatującego odrzutowca. Wylądował Starscrem. Knock Out domyślił się czego albo kogo on szuka... Jego..
 - Knock Out ! - stransformował się i zaczął chodzić po terenie fabryki zaglądając w różne zakamarki. Cisza. Zawołał jeszcze jeden raz, ale i tym razem brak odpowiedzi.W końcu Starscream znalazł miejsce kryjówki Knock Out' a - Co chciałeś mi udowodnić chowając się ?! - krzyknął. Jednak samochód nadal stał bez ruchu. - Wiem co cię zmusi do gadania - mówiąc to za prezentował swoje ostre "szpony" i przybliżył się do auta. Już miał go dotknąć i zrobić mu ryse na dachu, gdy ten w tej samej chwili stransformował się i chwycił rękę Starscreama.
 - Zostaw mój lakier w spokoju! - krzyknął i spojrzał się na oprawce.  Zdziwił się bo ten nie patrzył na niego lecz na coś co znajdował się za nim. Knock Out się obrócił. Za nim stał człowiek. Dziewczyna z warsztatu przyglądała się im.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz