sobota, 15 sierpnia 2015

76cz. opowiadania



Megatron czuł się wybornie. Na reszcie był u siebie. Teraz mógł zrobić to co chciał od samego początku tego incydentu.

- Starscream ! - spojrzał w bok i zobaczył swojego komandora oglądającego się na boki. Gdy ich wzroki się spotkały Starcream wiedział, że wybiła jego najczarniejsza godzina.

- Lordzie Megatronie jak to dobrze, że wróciłeś ! Myślałem już, że nigdy nie zobaczę swojego ciała. - zaczął się podlizywać władcy.

- Poniżyłeś mnie ! Chciałeś mnie zgasić, a teraz mówisz jak by nic się nie stało ! - Megatron po woli szedł w jego kierunku. - Mam sposób byś sam poczuł to na własnej skórze. - odwrócił się do Soundwava. - Soundwave daj go tutaj. - Deceptikon unieruchomił Knock Out'a po czym przypiął go do stołu operacyjnego. Tym czasem on podszedł do Starscreama i zrobił z nim do samo.

- Megatronie przecież ci pomogłem ! - Knock Out próbował się jakoś wyratować, lub zyskać na czasie. Niestety co kolwiek próbował nie udawało mu się.

- Jesteś zdrajcą tak jak Starscream i musisz zostać ukarany. Nie martw się niektórych obietnic dotrzymuje. - powiedział po czym cofnął się na miejsce obok Shockwava. - Shockwave zaczynaj. - doktor posłusznie wykonał polecenie.

- Lordzie Megatronie wybacz mi, że pomagałem ... - powiedział, gdy zabieg nie wymagał już jego uwagi.

- Co do twojej wierności mam pewność Shockwave. - Megatron nawet nie spojrzał w jego stronę. Przyglądał się tylko obu botom leżącym na stołach operacyjnych. Shockwave poszedł odłączyć ich. - Podaj mi ten łącze. - Deceptikon posłusznie podał mu fioletowo czarny kabel - To jest jedyny jaki mamy na statku ?

- Tak, ale lordzie co zamierzasz z nim.. - W tym momencie Megatron przepołowił łącze, a następnie podał je Soundwav'owi.

- Dopilnuj by zostało doszczętnie zniszczone. - Deceptikon skinął głową i wyszedł z pomieszczenia. Następnie Megatron wezwał pozostałe Vechicony, które zostały na statku i kazał im zaprowadzić zdrajców do celi. *Potem się nimi zajmę* - postanowił. Następnie skierował się na mostek oficerski. Teraz jego priorytetem było ocenienie strat po rządach Starscream'a. Co dziwne idąc korytarzami Nemezis nie spotkał żadnego z Vechiconów domyślił się, że jego armia została dziesiątkowana. Na szczęście miał jak zawsze opracowane wyjście z takiej sytuacji.










Leciała jakimś statkiem. Przed sobą widziała stery, dużo różnorodnych przycisków i okno. Przez nie widać było ciemną przestrzeń. Osoba z której perspektywy widziała, chwyciła za stery i zmieniła kierunek lotu. Zaraz ujrzała dużą błękitną planetę. Mia czuła, że jest to cel podróży i miała racje.

- Więc to jest Ziemia - dziewczyna czuła jak by to ona mówiła. Postać przez którą widziała, miała bardzo podobny głos do niej. Nagle statek się zatrząsł, a różne czujniki zaczęły świecić na czerwono. Mia poczuła strach i zakłopotanie. Domyśliła się, że właśnie to czuje robot, którego oczami teraz patrzy. Przeczuwała, że będzie lądowanie awaryjne. Dziewczyna bała się bo wyrazistość była tak duża, że czuła się jak by to wszystko właśnie się działo. Wszystko się trzęsło, a ziemia była coraz bliżej.Nagle nastąpiło uderzenie. Mia widziała jak statek stawał w płomieniach, a ona chwiejnym krokiem próbowała szybko opuścić miejsce zdarzenia. Robot upadł, a ona ocknęła się.






Nadal leżała na korytarzu. Co dziwne pamiętała wszystkie szczegóły ze snu, który miała. Sama nie wiedziała z kąt wyczuła, że patrzy z perspektywy robota. Co dziwniejsze czuła każde jego uczucie. W końcu wstała. Było już dosyć ciemno. Mia zdziwiła się, że jej mama nie martwiła się o to, że zasnęła na korytarzu. Dziewczyna po cichu podeszła do drzwi sypialni i uchyliła je. W szparze zobaczyła mamę, która zasnęła na swojej stercie papierów, które leżały na biurku. Postanowiła jej nie budzić i wrócić do swojego pokoju. Gdy znalazła się na swoim łóżku, przypomniała sobie co miało miejsce przed "drzemką". Sięgnęła po leżący w kącie album. Starała się panować nad ponowie napływającym gniewem. Powstrzymywała się od tego by w tej chwili wkroczyć do pokoju mamy i zażądać wyjaśnień. Jednak nie zamierzała powtarzać przeżywania kolejnych wizji czy co ją nawiedzało kiedy spała. Dziwnie się po tym czuła, więc chciała tego za wszelką cenę unikać. W końcu wzięła do ręki lekko uszkodzony album i ponownie schowała go pod łóżko. Następnie podeszła do lustra w swoim pokoju. Na szczęście nie zobaczyła tego co parę godzin temu, ale wydawało jej się jak by chwile ponownie widziała swoje oczy w kolorze czerwieni. Chwyciła fioletowy kryształ wiszący na jej szyi. - To przez ciebie te wszystkie dziwne rzeczy - ponownie spróbowała zerwać naszyjnik, jednak nie dawała rady. Myślała o pogadaniu o tym dziwnym znalezisku z botami, ale coś jej mówiło, że nie powinna. Myślała o spotkaniu z Soundwav'em. Wiedziała, że jest Deceptikonem i to ślepo posłusznym swojemu dowódcy, ale jak już Megatron mógł dowiedzieć się od niego, a nie od niej więc to i tak lepiej. Musiała tylko wykombinować jak się z nim skontaktować. Rozmyślając leniwie spojrzała zegar wiszący na ścianie nad łóżkiem. - Już czwarta rano ! - ta wiadomość ją pobudziła. - przecież za parę godzin wstaje do szkoły! - dziewczyna postanowiła położyć się na łóżku by jeszcze złapać kilka godzin snu.







Knock Out'a bolała głowa, jednak postanowił mimo tego wstać. Domyślił się gdzie wylądował. Pomieszczenie było szare i ponure, a jedyne drzwi jakimi mógł wyjść były zamknięte. Więzienie Deceptikonów. Jednak czuł, że nie jest tu sam. Jakaś postać stała w cieniu, nie widział dokładnie jej zarysów.

- Starscream ?? - postać wyszła z cienia. Knock Out zaskoczył ten widok. W końcu zobaczył samego siebie.

- Tak , już bardziej wolałem ciało Megatrona. Twój lakier jest okropny.

- Co powiedziałeś ?! - Knock Out ruszył w jego stronę. Starscream zaśmiał się, bo tak naprawdę tylko chciał mu dokuczyć. Potem udał, że nic się nie stało i odszedł z powrotem w kąt. Bot domyślił się, że dał się łatwo sprowokować i przewrócił oczami. - Masz zamiar tu siedzieć i czekać, aż Megatron nas wykończy ? - Starscream nie odzywał się tylko mamrotał coś pod nosem. Wyglądało jak by grzebał w ścianie. W końcu ruszył się, podszedł do Knock Out'a.

- Musimy rozwalić tą ścianę - wskazał, a następnie popatrzył się w jego stronę.

- To na co czekasz ? - Starscream uderzył się ręką w głowę.

- A to niby ja jestem idiotom. Spójrz na siebie, jesteś w moim ciele, więc ty masz pociski nie ja. - Knock Out dokładnie przyjrzał się sobie. Wcześniej nie pomyślał jak on wygląda jeśli Starscream jest w jego ciele.

- Ale jak ty to robisz ?

- A po za tym twoje... - Starcream zignorował go i mówił dalej. Bot się zdenerwował i nieświadomie przygotował pocisk do wystrzału. Deceptikon nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. - Hej pamiętaj, że twoje ciało na tym ucierpi - podszedł po woli chwycił rękę Knock Out'a i nakierował ją na ścianę. - Teraz możesz strzelać.

- Ale ja nadal nie wiem jak to zrobić ! - Starcream zrezygnowany podszedł do niego i zagiął mu jeden z palców. Pocisk wystrzelił, a w ścianie została wielka dziura. W sam raz by się przecisnąć* Tylko jak tu współpracować ze Starscream'em * - Knock Out spojrzał na Deceptikona wychylającego się przez otwór w ścianie. *Mógł bym się teraz go pozbyć* Bot otrząsnął się. - Zaczynam myśleć jak Starscream?! Już nie mogę się doczekać gdy wrócę do swojego ciała - powiedział sam do siebie, a następnie podszedł do Starcreama i spojrzał w dół przez dziurę.

- Przecież to nie wyjście !! Jak my mamy się stąd wydostać !? Jesteśmy parędziesiąt kilometrów nad ziemią ! - Deceptikon stojący za nim stuknął palcami w jego skrzydła.

- Mówiłem, że umiejętność latania jest bardziej przydatniejsza niż... - Knock Out chcąc go odepchnąć, zrobił przez przypadek dużą rysę na swoim lakierze, a następnie nie zważając nawet co się stało dodał.

- Zamknij się, bo czuje jak bym gadał sam do siebie ! - Starscream wiedział co oznacza taka nagła zmiana w jego zachowaniu. Postanowił to wykorzystać. *Co dwa Starscream'y to nie jeden*...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz