sobota, 28 listopada 2015

8cz. - Plany

Witam !  Post z małym opóźnieniem, ponieważ wczoraj razem z Korbą - Catastrophe czy jeszcze jakie miała inne nazwy i konta załżyłyśmy nowy blog ! Z pośród wielu pomysłów wybrałyśmy sobie jeden i mam nadzieje, że tym razem nie skończy się to na 11 częściach xD  A więc jak ktoś niał by ochotę poczytać oto link : utopia-conów.blogspot.com
Miłego czytania

Megatron stał w wielkim hangarze. Od czasu kiedy stracił statek był w naprawdę złym humorze. Co gorsza musiał zniżyć się do poziomu botów i zawrzeć "sojusz" z ludźmi. Dokładniej z małą organizacją, która wiedziała o nich zadziwiająco dużo. Lord Deceptikonów już dawno zaplanował jak może odzyskać na nowo przewagę nad wrogiem. Był tylko jedna przeszkoda... jego zespół składał się na razie tylko z Soundwava, Shockwava i nie dokońca "swego" Starscreama, który w zamian kary przebywał w ciele Knock Out'a. Na Cybertronie nadal stacjonowały zostawione tam rezerwy Vechiconów, wystarczyło tylko dostać się na rodzinną planetę. Jednak bez statku nie było to wykonalne. Możliwe, że on razem z Soundwavem dolecieli by do mostu kosmicznego na orbicie księżyca. Jednak nie dali by rady Autobotom, bo co wkurzało Megatrona pierwszy raz wróg miał przewagę. Całej aktualnej sytuacji był jeden plus. Lord Deceptikonów może i zawarł sojusz jednak nie miał zamiaru w jakikolwiek sposób zmieniać swojego podejścia do gatunku ludzkiego. Innymi mówiąc deceptikony miały dzięki nim schronienie i tymczasową  kryjówkę w której byli nie do wykrycia, oni na to miast dawali tylko gwarancję, że w tym momencie ich nie zabiją.

- Megatronie pozwolisz na chwile ? - do hangaru wszedł ciemno włosy mężczyzna. Lord Deceptikonów jednak nie zaeragował przeciwnie tylko spojrzał na niego gniewie i władczo. - Lordzie... - poprawił się po chwili człowiek.

- Czego chcesz ? - spytał Megatron nadal nie ruszając się z miejsca.
Mężczyzna przeglądnął jeszcze raz teczkę którą miał przy sobie po czym wszedł schodami na coś w rodzaju platformy by znaleźć się na wysokości Deceptikona. On także podszedł. Średnio parę razy na tydzień odwiedzał ich szef i główny ludzki "sprzymieżeniec" dostarczając im dość ciekawych informacji.

- A więc zaczynając niedługo pierwsza grupa rekrótów będzie gotowa do walki z adaptorami... - mówiąc pokazywał na plany.

Szefem organizacji był Frank, równoczesny dyrektor akademi sztuk walki. Która tak na prawdę była tylko przykrywką pod jego plan zaimponowania Megatronowi. Owszem był bratem Silasa byłego lidera M.E.C.H. do którego śmierci przyczynili się właśnie ci "kosmici" stojący przed nim. Jednak od zawsze miał starszego brata jako głupca, który nie myśli przyszłościowo. 

- Jesteś pewien, że te "adaptory" to trafiony wynalazek ? Ludzkie twory są..

- Z całym szacunkiem lordzie. - przerwał mu. - Shockwave osobiście je modyfikował. Jeśli nie wierzysz w nasz gatunek spytaj swojego naukowca.
Megatron odwrócił się w stronę jednooptycznego cona stojącego niedaleko tak jak by spodziewał się, że zostanie wezwany. Zbliżył się.

- Lordzie Megatronie oświadczam, że adaptory są w pełni sprawne. - zwrócił się do dowódcy.

- Zrozumiałem Shockwave, możesz już iść zbadać Starscreama zachowuję się ostanio nader dziwnie.. - nakazał na co doktor logiczny skinął i udał się do drugiego pokoju z dostępnych.

- Wracając... - na powrót zwrócił na siebie uwagę Frank - Jutro wieczorem będziesz mieć już 15 adaptorów do dyspozycji, lordzie Megatronie

Deceptikon uśmiechnął się złowieszczo na same wyobrażenie reakcji wroga kiedy naśle na niego maszyny wyglądające zupełnie jak ludzie. Optimus jest zbyt moralny by w obronie zabić coś co optycznie będzie wyglądało i zachowywało się jak człowiek.

- Chce mieć pewność, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Wytłumacz mi w jaki sposób one działają  - rozkazał. Frankowi możliwie, że nie podobał się taki sposób "współpracy" jednak nie mógł narzekać. Nacisnął jakiś guzik na panelu przed sobą

~ Wprowadzić adaptora testowego - po czym hangar otworzył się, a przed nim stało coś na wzór manekina tylko, że z jakiegoś innego srebrnego tworzywa. Frank zszedł do niego po czym zabrać się do tłumaczenia.

- A więc... - zaczął - dajmy przykład jakiś człowiek walczy z adaptorem. Jego wszystkie ruchy zostają  tedy przeanalizowanie i zapamiętane. Walczący ma wrażenie jak by walczył z własnym odbiciem. Następnie rozpoczyna drugą fazę. -  Wskazał miejsce gdzie powinna być "twarz" w manekine - wysuwają się wiązki skanujące i adapter zapamiętuje wygląd przeciwnika. - uśmiechnął się lekko nwerowow patrząc na wielkiego robta patrzącego na każdy jego ruch. - Gdy walka zakończy się pewnym zwycięstwem i adaptor wykorzysta tą okazję i złapie kontakt fizyczny w tedy włączają się czujniki i dzięki uprzejmości twojego naukowca wykasuje pamięć z ostatnich minut...

Megatron słuchał uważnie jego tłumaczeń. Czegoś mu brakowało.

- Zapamiętują wygląd, ale czy potrafią go przyjąć ? - spytał patrząc podejrzliwie na człowieka.

- Tej kwestii nie jesteśmy jeszcze pewni. Jest to bardziej skomplikowane...

- Nie tak się umawialiśmy!- warknął po czym bez ostrzeżenia chwycił człowieka i podniósł do góry - Wraz z Shockwave mieliście zintegrować tak cybertrońską i ludzką technologie by sprawić, aby adaptory wyglądały identycznie do istot waszego gatunku.

- Zrobię co w mojej mocy lordzie Megatronie, ale nie będziesz mieć ze mnie pożytku jeśli teraz połamie się spadając z tej wysokości. - odpowiedział patrząc w dół. Megatria gniewie przewrócił optyką po czym odłożył go z powrotem na platformę.

- Powtórzę jeszcze raz. Daj mi to czego chcę, a kiedy ta planeta będzie moja. Zapewnie ci spokojne dożycie swojego żywota... - powiedział poważnie Megatron. Choć czy zamierzał dotrzymać danego słowa ?

************

Mia przeciągnęła się wstając z łóżka. Dopiero parę godzin temu wróciła do domu, ale na szczęście nikt nie nakrył jak wracała. Nawet Xena już głęboko spała. Dziewczynę obudził poranne zamieszanie w domu. Gdzieś na korytarzu słychać było krzyki  Charlie'ego i krzątającą się matkę.
"Co oni robią tak wcześnie na nogach !?" Pomyślała podchodząc zaspanym krokiem w stronę drzwi. Otworzyła je na oścież po czym postanowiła wyjść jednak szybko się cofnęła.

- Z drogi Mia ! - ostrzegł młodszy brat przechodząc z walizką. Czekaj WALIZKĄ ?! Co tu się dzieje. Dziewczyna otrzasnęła się i zeszła zaraz za bratem. Na dole zastała Xene stojącą w salonie także z dość dużym plecakiem.

- Wyjeżdżacie gdzieś ? - spytała podchodząc do niej jeszcze ziewając. Siostra spojrzała na nią zdziwiona.

- Zapomniałaś ? Nie dziwie się. Dzisiaj wyjeżdżamy na wakacje z mamą. - odpowiedziała równocześnie patrząc na zegar ścienny. - Niech to ! Mam jeszcze tylko parę minut na ostatnie dopakowania ! A i jeśli chcesz pogadać z mamą siedzi w kuchni... - rzuciła już biegnąc w kierunku schodów by wrócić jeszcze na górę.
Mia wzięła głęboki wdech po czym podążyła do kuchni.
Zastała mamę krzątającą się i szykującą kanapki na drogę.

- To ja w końcu z wami nie jadę ? - spytała dość niepewnie.

- Jeśli masz marudzić i psuć rodzinną atmosferę zostań... - odpowiedziała dość poważnym tonem, krótko zwięźle i na temat. Mia chwile nie mogła zrozumieć tego prostego zdania.

- Nie musze ? - dopytała z niedowierzaniem.

- Nie... - odparła mama po czym nie patrząc na nią wyszła z pomieszczenia. Mia miała ochotę krzyczeć z radości, choć widziała po mamie, że był to już jej akt desperacji. Nie miała po prostu wyjścia. Dziewczyna jednak cieszyła się w jakiś stopniu z tego. W końcu odetchnie, spędzi czas bez kontroli i marudzenia matki.
Wróciła na górę i padła na łóżko. Zastanawiała się co teraz będzie robić. Siedzieć sama w domu ? Nieee. Nagle przypomniała sobie. Przecież w może zamieszkać w ten czas w akademii. Już bardziej pobudzona zaczęła pakować niezbędne rzeczy. Kiedy już skończyła zeszła na dół. Gdzieś z zewnątrz usłyszała głos odpalającego się silnika i po chwili z pod jej domu zniknął rodzinny samochód. " Nareszcie swoboda ! " westchnęła...

niedziela, 22 listopada 2015

7cz. - Hipoteza

Wróciłam do systematycznego pisania części, Pojawiać się będą one co tydzień.
Miłego czytania 
Nati

- Mia .. - Ratchet chciał krzyknąć by ponownie spróbować sprawdzić kryształ jednak, gdy zobaczył, że dziewczyna zasnęła zrezygnował. Było o wiele ciszej i spokojniej, a to mu pasowało. Podszedł więc do leżącej na kanapie dziewczyny i włączył skaner. Niestety wiązka znów zaczęła się ścinać. Co dziwne medyk sprawdził jej działanie i na każdym innym obiekcie działał bez problemu. Bot zamyślił się na chwilę ta cała sytuacja wydawała się dość podejrzana. Jednak by ją rozwiązać musiał by opuścić mostek i skierować się do laboratorium. Medyk po chwili namysłu podjął decyzję. Wyznaczył kurs statku, a następnie wyszedł z pomieszczenia.
W laboratorium na szczęście nie zastał nikogo. Chciał mieć ciszę i spokój do pracy.


Obudziła się po paru godzinach. Wokół niej panowała ciemność. Jedyne co można było odróżnić od reszty to jasne ekrany konsol. Mia nawet nie wiedziała kiedy zasnęła i dlaczego ? W cale nie czuła się w jaki kolewiek sposób zmęczona. Włączyła ekran telefonu było już dobrze po 20. Przeciągając się usiadła na kanapie. Co dziwne na mostku było pusto. Dziewczyna zastanawiała się gdzie mógł pójść Ratchet, kiedy dostała SMS od Xeny.


~ Mama się wkurza, że Cię nie ma. - Mia tylko przewróciła oczami i nie opisując odłożyła telefon obok siebie na kanapę po czym wstała.
Przez następne minuty chodziła bez celu po statku. Ciemności w cale jej nie przeszkadzały wręcz przeciwnie według niej dodawały uroku korytarzą Nemezis. Nudziło się jej strasznie, więc zaczęła zwiedzać pomieszczenia. Co dziwne zawsze prawie nieświadomie zgadywała co znajdzie w danym pokoju. W końcu na trafiła na laboratorium.


- Cześć doktorku.. - rzuciła widząc Ratcheta krzątającego się przy konsolach. - Gdzie Knock Out ? Ostatnio był tutaj.
Cisza. Najwidoczniej zajęty medyk nie miał ochoty odpowiadać. Mia przewróciła oczami. Nie lubiła kiedy ktoś ją ignorował. - Ratchet odeślesz mnie z powrotem ? - spytała myśląc, że na takie pytanie zareaguje.


- Za chwile... - rzucił tylko medyk po czym ze zdziwieniem patrzył się na monitor konsoli. Mia podeszła do niego po czym odsunęła się na tyle daleko by zobaczyć co robi na nim Ratchet. Spodziewała się, że i tak mało co zrozumie, albo po prostu zobaczy jakieś dziwne niezrozumiałe obrazki. Jednak ku zdziwieniu nieco się w tym łapała. Czuła się jak na lekcji języka obcego połowę rzeczy zrozumiała, ale drugiej prawi w ogóle.
- Na co się tak patrzysz doktorku ? - spróbowała ponownie zagadać. Tym razem bot odwrócił się w jej stronę.


- To pytanie wyda ci się może dziwne, ale jest dość znaczące... - zaczął Ratchet - Jesteś pewna swojego ziemskiego pochodzenia ?
Mia staneła wryta. Czy on właśnie sugeruje, że jest jakimś "kosmitą". Według niej to wszystko działo się tylko za sprawą kamienia wiszącego na jej szyi.


- Zmysły postradałeś doktorku !? - palnęła. Po czym odwróciła się na pięcie i skierowała do wyjścia. - Lepiej myśl jak ściągnąć ten kamyk z mojej szyi, a nie wymyślaj jakieś niestworzone historie ! - warknęła po czym nie czekając na odpowiedź wyszła na korytarz.


- Wiedziałam, że tak to się skończy wystarczy przyjść z jednym problemem, a znajdą ci drugi... - mówiła do siebie pod nosem błądząc korytarzami. Jednak to śmiałe pytanie Ratcheta dało jej mnóstwo wątpliwości. W końcu nie miała pojęcia z kąt tak na prawdę pochodzi, a wizje senne jakie miała przemawiały tylko w jednym kierunku. A jeśli to prawda i nie pochodzi stąd ? Zatrzymała się i oparła o ścianę. Tyle rzeczy w tedy zmieniło by sens. Mie opuściła już złość na doktorka, była teraz coraz bardziej ciekawa prawdy. Najbardziej interesowało ją to dlaczego akurat kiedy znalazła ten kryształ nazywany mrocznym energonem to wszystko zaczęło się dziać. Wyciągnęła naszyjnik na wierzch. "Musze dowiedzieć się jak najwięcej "


Kolejne godziny Mia przesiedziała na mostku czekając aż ktoś się na nim pojawi. Ratchet siedział w laboratorium, Prime podobnie nadal był na patrolu, a z tego co dowiedziała się przez SMS - y od Miko ona była już w domu.


- Mia ? - na mostek wszedł Knock Out nadal wyglądający jak komandor.


- Tu jestem Pucyblaszaku ! - pomachała mu z kanapy.


- Brakowało mi tego przezwiska. - uśmiechnął się lekko i podszedł do niej.


- A z tobą wszystko już ok ? - spytała siadając.


- No tak jak by. Nieco mi odbija w kontakcie z mrocznym energonem. Starscream potrafił nad nim panować podobnie jak Megatron, ale ja? i to jeszcze w tym ciele... masakra...


- Jestem pewna, że boty znajdą sposób by wrócić tobie twój lakier - uśmiechnęła się do niego.


- Mam taką nadzieje..


Tak na prawdę już nie była na niego zła za te pare miesięcy. Spojrzała na niego, chociaż widziała Starscreama wiedziała, że to nie on. Nastała chwila ciszy. Mia patrząc na niego widziała, że coś go męczy i chyba domyślała się co...


- Niech zgadnę Ratchet z tobą rozmawiał ? - spytała wzdychając.


- Taa... - uśmiechnął się nerwowo. Dziewczyna podejrzewała, że bał się tej samej reakcji którą odstawiła do doktorka.


- Kazał ci ze mną pogadać ?


- No tak jak by...
I ponownie nastała cisza. Mia jednak nie mogła jej wytrzymać więc westchneła głośno i nie mogąc usiedzieć wstała.


- Niech wam będzie... - wzięła głęboki oddech. Pierwszy raz miała na głos powiedzieć i to nie do samej siebie swoje podejrzenia. - Nie mam pojęcia o mojej przeszłości. Wiem tylko, że jestem adoptowana, a od czasu kiedy nosze ten mroczny energon mam dziwne wizje. W swoich snach widze katastrofe statku, a czasami sceny z życia kogoś zwanego Cloakmaster.. - powiedziała wszystko na jednym wdechu, po czym oglądnęła się na reakcje Knock Out'a. Bot przez chwile wyglądał na zaskoczonego.


- Czemu wcześniej nic nie mówiłaś ?
Mia spojrzała na niego tylko jak by chciała powiedzieć "Serio !?", a on od razu zrozumiał. Nie miała kiedy i komu.


- Ja powiedziałam wszystko co wiem, teraz ty. Co ci powiedział doktorek ?


- Mówił mi, że próbował sprawdzić czy ten kryształ to na pewno mroczny energon, ale to akurat wiesz.. - zamilkł by zebrać myśli - Ratchet ma hipoteze, że otacza cię jakieś pole maskujące przez co nie może cię nawet przeskanować. Podobne do tego, przez które na przykład nie można namierzyć tego statku... Cybertrońska technologia..


- To znaczy, że mogę pochodzić z waszej planety ? - spytała tylko by nie milczeć. Czuła się zagubiona, bo tak na prawdę nie wiedzizła czy cieszyć się z tej możliwości czy rozmyślać czy kiedykolwiek się by tego dowiedziała gdy by nie znalezła kryształu.


- Tak na prawdę nie wiadomo. To pole jest tak silne, że nie wiadomo czy da się je obejść... - zwiesił się po czym dodał - Ale wydawało mi się, że dzisiaj kiedy do mnie przyszłaś..


- Moje ręce dziwnie wyglądały ? - przerwała mu. - Zauważyłam. Podobnie się dzieje kiedy.... z resztą nie wiem. To wszystko wydaje się takie dziwne! - padła na kanapę i z niechcenia wzięła do ręki telefon na którym wyświetlone były już chyba setne próby dobicia się Xeny do niej. Westchnęła głośno. - Potrafił byś mnie przenieść w pobliże domu ?
Knock Out skinął głową i podszedł do jednego z panelów. Mia tym czasem wzięła swoje rzeczy i podeszła do niego czekajć na dalsze instrukcje. Zaraz tuż przed nią pojawił się jasny okrąg. Dziewczyna spojrzała ostatni raz na bota po czym weszła do niego.

środa, 4 listopada 2015

Po przerwie

Tak wiem nie było mnie od ok 3 tygodni. Niestety, ale mam mało czasu na pisanie, a weekendy już nie starczają. Jednak postanowiłam, że muszę pisać dalej więc będę się starać znaleźć na to czas. Tak więc oczekujecie bardzo opuźnionej części w najgorszym wypadku do połowy następnego tygodnia.
Nati

wtorek, 13 października 2015

Cz.6

Obiecałam więc jest bardzo, bardzo, bardzo.. (i tak dalej i dalej) spóźniona część. Jednak najważniejsze, że jest xd No, a więc od dzisiaj spróbuję regularnie pisać choć nwm jeszcze jak to wyjdzie w praktyce. Pozostaje więc się cieszyć, że ta część doczekała się skończenia.
Miłego czytania
Nati

Nastała chwila ciszy. Żadne z nich nic nie mówiło tylko patrzało na drugiego.

- Mia ! - zaragował spóźnioną reakcją Knock Out. Dziewczyna także już zdążyła się otrząsnąć.

- Czemu się nie odzywałeś !?
On spóścił głowę.

- Zostałaś porwana przez Deceptikony tylko ze względu na mnie. Teraz kiedy zniknęli nie chciałem żebyś była w jeszcze większym niebezpieczeństwie. Po za tym utknąłem w ciele Starscreama i nie wiem czy kiedykolwiek się od niego uwolnie.

- Ale to nie był powód by cały ten czas nie dawać choć znaku życia ! - krzyknęła. Mia nie uznawała w cale jego tłumaczeń. - Nie jedyny miałeś ciężkie chwile - dodała ciszej. Knock Out spojrzał na nią jak by chciał zwrócić uwagę, że i tak wszystko słyszał. Dziewczyna westchnęła i oparła się o ścianę.

- Kiedy ty miałeś swoje "problemy". Ja dowiedziałam się, że mam przyszywane rodzeństwo które teraz ze mną mieszka i to, że jestem adoptowana... - nadal ciężko jej było wspominać ten dzień, więc odwróciła głowę by ukryć swój wyraz twarzy.

- Ale to chyba nie tak źle ? Z tego co mi wiado... - Knock Out przerwał i złapał się za głowę. Jego optyki na zmiane migały to na fioltowo, to na czerwono.
Mia spojrzała na niego, a następnie szybko chwyciła swój naszyjnik który znów zaczął świecić jakąś dziwną energią.

- Niech to szlag.. - warknęła pod nosem próbując ukryć światło dobrze widoczne w tak ciemnym pomieszczeniu. W końcu szybko schowała go we własnych rękach zaciskając je na nim. - Knock Out ? - spojrzała w stronę srebrnego robota który siedział z zamkniętą optyką.

- Mroczny energon... z kąt ty go masz !? - warknął. Dziewczyna cofnęła się. - Zadałem pytanie ! - otworzył optykę była cała fioletowa.

- Jakoś wcześniej cię to nie interesowało! Nawet go nie zauważyłeś !

- Mia by ukryć lekki strach krzyczała i po woli cofnęła się do drzwi pomieszczenia. Knock Out wstał i spojrzał na nią, a dokładniej na jej dłonie, które teraz nie były ludzkimi. Były nieco większe i.... metalowe. Dziewczyna spóściła wzrok chcąc zobaczyć czemu bot się przypatruje. Widząc swoje dłonie puściła kryształ jak poparzona. W tym momencie przekroczyła próg pomieszczenia i wyszła na korytarz. Drzwi zamknęły się za nią. Mia była zdezorientowana. Co się właśnie stało ?! Spojrzała na swoje dłonie. Były normalne, ale co działo się z nimi wcześniej !? "Później nad tym pomyślisz ! Teraz ważne powiedzieć botom, że coś jest z Knock Outem" powiedziała do siebie w myślach. Następnie zerwała się do biegu.
Co dziwne bez problemu znalazła drogę powrotną na mostek i dosłownie wpadła na niego nie zwracając uwagi na to, że kryształ mrocznego energonu wiszący na jej szyji nadal zwraca na siebie uwagę świecąc. Na mosku jednak stał tylko Ratechet z Balkheadem i Smokescreamem.

- Ratchet! Knock Out świruje ! - krzyknęła jak najgłośniej potrafiła by zwrócić na siebie uwagę. Cała trójka spojrzała się w jej stronę. Jednak nie zaragowali jak by było to coś nadzwyczajnego.

- Choć młody pójdziemy go uspokoić.. - rzucił Balkhead po czym razem z Smokescreemem opuścili mostek.

- To takie naturalne u niego ? - spytała zdziwiona ich reakcją. Ratchet który jak na razie nie odrywał się od swojej aktualnej pracy odpowiedział dość niechętnie.

- Ostatnim zdaża mu się to dość czesto...

- A gdzie się wszyscy podziali ? - spytała już nieco spokojniej rozglądając się.

- Przed chwilą pojechali na misję.
Mia miała już się pytać o Miko, kiedy zdała sobie sprawę, że kto jak nie ta dziewczyna wkręcił by się w jakąś misję botów.

- Ratchet co z Knock Outem ? Nie potraficie go na powrót wrócić do swojego ciała ? - zagadała siadając przy ścianie. Nie czuła się ani trochę dziwnie na tym statku, choć w ręcz przeciwnie czegoś jej tu brakowało.

- To nie takie proste... - stwierdził po czym wetchnął gniewie bo najwyraźniej w czymś się pomylił przez jej gadanie. - Odeśle cię lepiej już mostem do... - zaciął się gdy się odwrócił i spojrzał na nią.
Mia przewróciła oczami. Wiedziała dokładnie o co chodzi medykowi.

- Tak.. noszę na szyi mroczny energon... - rzuciła. Nie miała ochoty wysłuchiwać kolejnej tej samej reakcji. Ratchet tym czasem stał w miejscu spraliżowany zdziwieniem. Po chwili jednak wszystko zaczęło mu się układać w całość. Te osłabnięcia Knock Outa, ale pytanie czemu na nią bezpośrednio nie odziaływał !?

- Nie to niemożliwe. Z kąt człowiek mógł wziąść mroczny energon... - powiedział sam do siebie nadal przyglądając się kryształowi na szyi dziewczyny. Faktycznie wyglądał podobnie, ale równie dobrze mógł być to nadzwyczajny kamyk.

- Starscream go tak nazwał dokładnie nawet sama nie wiem co to.. - odezwała się Mia. Następnie wzięła do ręki naszyjnik i energicznie pociągnęła - wiem jedno gdy bym mogła dawno bym go zdjęła.. - spojrzała na biało - pomarańczowego bota z nadzieją. Miała już gdzieś ukrywanie tych wszystkich rzeczy wydarzających się przez ten kryształ. Teraz była okazja by pogadać z kimś kto może jej pomóc... i jednak zamierzała z tego skorzystać.

- Starscream ci go dał ?!
Ona tylko uśmiechnęła się pod nosem.

- Doktorku od niego nic bym nie wzięła nie jestem głupia. Znalazłam ładny fioletowy kamyk to czemu nie zabrać ? - odpowiedziała po czym dodała ironicznie -Raczej rzako się zdążą by miał on powiązanie z robotami z kosmosu...
Ratchet zbliżył się do niej by lepiej obejrzeć kryształ. Następnie włączył coś co przypominało fale skanującą przejęchał po dziewczynie. Jednak w jakimś momencie promień zaczął zanikać jak by się zcinał, a po chwili całkowicie zanikł. Medyk uderzył w swoją  rękę.
- Nich to rdza... - powiedział pod nosem po czym próbował na nowo włączyć skaner.
Mia na to założyła na siebie ręce.

- Kiedy w końcu mam jak się dowiedzieć czegoś o tym już wkurzającym kamyku wszystko zaczyna szwankować ! To nazywa się mieć pecha! - krzyknęła pretensjonalnie po czym skierowała się do kanapy stojącej w rogu. Najwyraźniej przeniesionej przez boty z bazy. - Daj znać doktorku jak skończysz naprawiać sprzęt ! - krzyknęła do krzatającego się już Ratcheta po czym położyła się na kanapie, założyła słychawki i odcięła od otaczającego ją świata.

niedziela, 4 października 2015

Cz.5 - Spotkanie po miesiącach

Po wyjściu dyrektora - Franka, Mia jeszcze chwile odpoczywała po czym patrząc ze zdziwieniem na godzinę w try miga wybiegła z pomieszczenia. Miała tylko dwadzieścia minut do spotkania z Miko.

Nie mówiąc nikomu wybiegła z budynku, pędząc prosto przed siebie. Nie myślała teraz o niczym innym jak to, że musi powstrzymać Miko przed pokazaniem się mamie. Mia wiedziała dokładnie jak by to się skończyło. Przyśpieszyła. Owszem miała jeszcze lekkie zawroty głowy głowy, ale było po co je wytrzymać, została jej tylko jedna prosta do domu. 
Już za chwilę była na miejscu, ale co gorsza Miko też. Dziewczyna w czarnych włosach z różową pasemką stała przed drzwiami. Mia widząc to błyskawicznie znalazła się przy niej powstrzymując jej rękę od naciśnięcia dzwonka.
 
- Puszczaj ! - wyszarpnęła się zdezorientowana Miko. Jednak gdy zobaczyła sprawczynie tego zamieszania, dodała z uśmiechem - Zaczęłaś ćwiczyć ninja czy jak ? - po czym opuściła rękę na co Mia w końcu odetchnęła z ulgą.

- Chciałam cię wystraszyć to coś złego? - udała niewiniątko.

- A owszem ! - powiedziała po czym chwyciła ją za rękę i pociągnęła za sobą. Dziewczyna nie opierając się pozwoliła się prowadzić.

- Miko gdzie idziemy ? - spytała lekko zaniepokojona. Ciemne uliczki, latarnia co najmniej 5m nie wróżyły nic dobrego, a właśnie w tamtym kierunku była prowadzona.

- Czekaj jeszcze trochę ! Chcę widzieć twoją minę ! - powiedziała podekscytowana, po czym skręciła w prawo. Natrafiły na ślepą uliczkę.

- Jeśli o to chodziło Miko ślepa uliczka nie jest czymś nadzwyczajnym - zaśmiała się niezręcznie oglądając otoczenie.

- Ciii. To nie wszystko - uśmiechnęła się po czym wyciągnęła telefon i powiedziała. - No otwierajcie ! - W tym samym momencie przed dziewczynami pojawił się dawno zapomniany przez Mie widok - most ziemny. Miko od razu ruszyła skocznym krokiem w jego stronę.
- No choć ! - krzyknęła i zachęciła ją ruchem ręki. Ona na to miast nadal stała wpatrzona w zielono-niebieski okrąg. Zastanowiło ją czy po drugiej stronie nadal będzie ten dobrze znany jej widok robotów z kosmosu u których nigdy nie jest nudno. Uśmiechnęła się nawet na wspomnienia związane z Knock Outem, ale w końcu doszła do momentu w którym została sama. Ten czas był dla niej najgorszy, a nikt jej nie pomógł.
W końcu jej rozmyślania przerwała zniecierpliwiona Miko. - Ech.. - westchnęła i popchnęła ją w kierunku portalu.

- Dobra, dobra już idę - powiedziała Mia zapierając się. - Wiem gdzie iść - wskazała w stronę mostu. Miko tylko się zaśmiała.

- Jeśli tak zaatakowała na dawno nie widziany most ziemny to zaraz padniesz trypem! - krzyknęła i wyprzedzając ją wbiegła do portalu. Mia niepewnie podeszła do niego. Pierwszy raz od ostatniego czasu tak się zamyśliła. Bała się powrotu do przeszłości. Nagle Miko wyvhyliła się z mostu i chwyciła ją wciągając za sobą.

Jednak to co czekało ją po drugiej stronie było wielkim szokiem. Jej oczom ukazały się wielkie, ciemne, fioletowe korytarze. Była pewna, że jest na statku Deceptikonów ale czemu ?! Jak ?! Po co ?! Nagle otrząsnęła się przez lampkę z aparatu czarnowłosej dziewczyny.
- Twoja mina.. bezcenna ! - skomentowała Miko pokazując jej zdjęcie. Mia zaśmiał się patrząc na nie. Na serio komicznie wyglądała. Po chwili jednak "wróciła" na ziemię.
- Ale co my robimy na statku conów !? - odegrała spóźnioną reakcje. Miko tylko czekała na to pytanie.
- A więc mam zaszczyt cię powiadomić, że teraz to statek botów ! - krzyknęła podekscytowana - Ekstra co ?!
- W takim razie gdzie one się podziały? - spytała patrząc na koleżankę. Ta jednak nie zrozumiała zadanego pytania. - No Cony ? - dodała.
- A kto to wie. - machnął ręką. - Teraz mamy wielki statek jako bazę ! Jeśli się pojawią skopiemy im te ich metalowe tyłki ! - mówiła pewna pozytywów.
- Tia na pewno.. - odpowiedziała Mia nieco nieobecnie. Miko od razu zauważyła jej brak entuzjazmu.
- Hej co jest ? - spytała patrząc podejrzenie na nią.
- Wszystko ok... - zdążyła powiedzieć tylko tyle, bo Miko ponownie zaczęła ją gdzieś ciągnąć.
- W takim razie na co czekamy ? Idziemy do botów !

Mia ze zdziwieniem przyglądała się jak jej koleżanka dokładnie orientuje się w labiryncie korytarzy statku. W końcu musiała tu teraz spędzać dużo czasu.
Po niedługiej ilości czasu dotarły pod duże drzwi. Mia na ich widok stanęła jak wryta.
- Mostek oficerski - powiedziała cicho. Od razu przypomniała się jej ostatnia wizyta na tym statku. Miko przewracając oczami i widząc jej kolejną scine sama podeszła do drzwi które same się otworzyły. W wielkim pomieszczeniu były chyba wszystkie boty. Parę z nich w odwróciło się w ich stronę. To znaczy w stronę Miko bo Mia stała jeszcze przed wejściem.
- Miko gdzie tym razem byłaś ? - zwrócił się do niej Balkhead. - Miłem cię odebrać spod szkoły ! - dziewczyna na to zaśmiała się.
- Balk są wakacje ! Jeszcze nie pokapowałeś ? Brak szkoły ! - krzyknęła radośnie. Po czym cofnęła się po Mie. - A byłam po nią - wyciągnęła ją na środek.

Mia stanęła sama nie wiedząc co ma robić, powiedzieć. Docierało do niej mnóstwo sprzecznych uczuć. Radość na powrót w świat wielkich robotów, ciekawych przygód i wściekłość na ich wszystkich za to, że nikt nie powiadomił jej o niczym od paru miesięcy.
- Gdzie Knock Out ? - zdołała wybąknąć nie uwalniając emocji. Ratchet bez słowa wskazał jedne z drzwi. Mia od razu pobiegła w tamtym kierunku.

Kiedy zniknęła Miko udając obrażoną tupnęla nogą i uwaliła się pod ścianą.
- Nawet żadnego cześć ? - powiedziała sama do siebie. Po chwili podszedł do niej wcześniej ni zauważony starszy czarnowłosy chłopak - Jack.
- Musisz jej dać czas Miko. Widać, że jest zdezorientowana.

Tym czasem Mia była już prawdopodobnie na miejscu. Wzięła głęboki wdech i wkroczyła do pomieszczenia medycznego. Jednak zamiast czerwonego bota, zobaczyła tam siedzącego szarego cona. Dziewczynie od razy przypomniała się dziwna sytuacja z zamianą ciał. Powoli ruszyła w jego kierunku... kiedy była już obok stołu na którym ten siedział powiedziała cicho i nieśmiało.
- Knocn Out ? - robot odwrócił się w jej stronę i uśmiechnał się lekko.

piątek, 2 października 2015

Cz.4 - Pierwszy trening

Dziewczyny szły korytarzem śmiejąc się i rozmawiając. Miranda opowiedziała już chyba wszystko co wie o szkole Mii. Obie doskonale się rozumiały i nawet nie zauważyły kiedy minęły szatnie do której zmierzały. Dopiero po jakieś chwili skapneły się o tym. Cofneły się.
Mia weszła po swoją bluzę i telefon. Patrząc na ekran zobaczyła kolejne nieodebrane połączenia. Jednak mało ją obchodził w tym momencie. Schowała komórkę do kieszeni spodni i wyszła z powrotem do Mirandy.

- No to teraz migiem na drugi koniec budynku - powiedziała gdy ją zobaczyła. - Która pierwsza ? - dziewczyna uśmiechnęła się zachęcająco.

- Wyścigi ? - Mia narzuciła sobie bluze kapturem na głowe. Po czym natychmiast ruszyła przed siebie krzycząc -Będę pierwsza!
Zatrzymała się dopiero przy dużej sali. Patrząc na ciągnący się w nieskończoność korytarz widziała Mirande daleko w tyle.

Oparła się więc o ścianę i wyciągnęła telefon. Postanowiła wykorzystać czas i sprawdzić co chciała od niej Niko.
~ Hej. Sorry, że się nie odzywałam co chciałaś? ~ napisała do niej SMS-a. Co dziwne już po chwili dostała odpowiedź.
~ Musze coś ci pokazać ! Będę o 15 po ciebie i żadnych wymówek ! ~ Mia uśmiechnęła się. Tylko po Niko mogła spodziewać się takiej wiadomości. Napisała więc jej tylko.
~ Ok. Do zobaczenia ~ i wygasiła wyświetlacz. Następnie podniosła wzrok z nad telefonu. Przed nią stała nieco zziajana Miranda. Dziewczyna oparła się jedną ręką o ścianę i dyszała cicho. Mia nie mogła powstrzymać się od śmiechu.
- Widzisz ze mną się nie ściga.
- I dopiero teraz to mówisz ? - wydusiła z siebie oddychając głośno. - Nie mówiłaś, że ćwiczyłaś biegi.
- Bo nic nigdy nie trenowałam - powiedziała wstając.
- Jak to ?! Przecież to widać nawet nie jesteś zmęczona. - Miranda wyglądała na zdziwioną. Mia chcąc wybrnąć z sytuacji podeszła i otworzyła drzwi do sali treningowej.
- Teraz pewnie i tak nadrobie do ciebie zmęczeniem - dziewczyna uśmiechnęła się i skorzystała z otwartych drzwi wchodząc. Ona wzięła głęboki wdech i także weszła do pomieszczenia.
Na sali stało w rzędzie czterech chłopaków i jedna dziewczyna - Katrina. Przed nimi na to miast nauczyciel w tym wypadku Frank. Wszyscy ubrani byli w ubrania przypominające obcisłe czarne kostiumy, choć po dokładniejszym przypatrzeniu było widać, że są to po prostu najzwyklejsze, ale ciemne rzeczy.
- Punktualnie. - stwierdził odwracając się do niech Frank - Macie szczęście dziewczyny jeszcze parę sekund i było by spóźnienie, a dla niektórych już drugie. - spojrzał na najpierw na Mirande, a następnie na Mię. - Nie macie odpowiedniego stroju. Jednak dzisiaj wyjątkowo wam daruje, a teraz możemy zacząć trening. - powiedział po czym dał komendę. - Rozgrzewka ! - wszyscy uczniowie włącznie z Katriną ruszyli biegiem przy ścianach sali. Mia spojrzała na bezcenną twarz Mirandy widzącej typ rozgrzewki.
- Haha. Powtórka z wyścigu ? - spytała roześmiana.
- Daruj ! Proszę daruj będę mieć dość biegania na cały tydzień ! - krzyknęła rozpaczliwie patrząc w górę. Nagle do stojących jeszcze dziewczyn dołączyła Katrina z wredym uśmiechem na twarzy.
- Jesteście w tyle... - zaśmiała się - Trener szybko zmieni o tobie zdanie. - Mia nie zaragowała na to jednak złością.
- A zakład, że Cię dogonie ? - powiedziała pewna siebie. - Katrina ponownie się roześmiała.
- Jestem o pół okrążenia przed tobą. Nawet jeśli mnie dogonisz nie zdołasz wyprzedzić reszty - mówiąc to patrzał na Mię z której twarzy nadal nie znikła ta ogromna pewność. To popchnęło ją w stronę przyjęcia wyzwania. - W takim razie zakład stoi - powiedziała po czym wróciła do biegu. Miranda spojrzała się na nią jak na wariatke.
- Jesteś pewna, że ci się uda ?
- Pewna ? Ja to czuje - mówiąc wystartowała.
Biegła wszystko równym tepem nie męcząc się prawie w ogóle. Jednak nadal nie mogła dogonić Katriny, która robiła wszystko by nie przegrać.
- Ostatnie kółko ! - nauczyciel ogłosił końcówkę rozgrzewki. Mia słysząc to zaparła się. Spojrzała przed siebie na przeiwniczke. Musiała pokazać na co ją stać i nie dać za wygraną. Nagle w jedym momencie przyśpieszyła.
Zaraz była przy Katrinie.
- Cześć i Pa - powiedziała mijając ją. Ten grymas złości i bezradności jaki widziała na jej twarzy dał satysfakcję. Mia jeszcze bardziej przyśpieszyła wyprzedzając wszystkich uczniów. Przebiegła wszystko pierwsza. Przed końcem wychamowała w dość dziwny sposób bo ślizgając się po posadzce.
Znalazła się nieco dalej od reszty, przez cały czas czuła na sobie wzrok Franka. Spojrzała po sobie by upewnić się czy nie ma czegoś co mogło przyciągnąć uwagę. Rzecz tą znalazła bardzo szybko. Komień na jej szyji znów świecił, a błysk przebijał T-shirt. Co gorsze jej oczy także były już od pewnego czasu czerwone. Dziewczyna zarzuciła kaptur od bluzy mocniej na głowę i wróciła do grupy. Niestety stało się to czego chciała uniknąć stała się centrum zainteresowania.
- Mia coś się stało ? - Mir podeszła do niej widząc jak zwiesiła głowę.
- Nie... wszystko...do.d... - nagle potworny i nagły ból głowy zwalił ją na ziemię. Uderzyła głową o podłogę. Jednak nie straciła przytomności i siły by się ruszyć. Miała zamknięte oczy, ale wiedziała dokładnie co się wokół niej dzieje.

- Kim jesteś ? Zgubiłaś się. - przed oczami stanął jej widok kobiety w policyjnym mundurze. Wyglądało to jak kolejna część jej snu o katastrofie z lądowaniem, ale teraz Mia była pewna, że to wspomnienie. Choć nie miała pojęcia z kąt ono się znalazło w jej głowie.
Postać nadal stała nad nią. Ona na to miast leżała tak jak w tym momencie. Czuła strach i nie wiedziała co ma zrobić. - W takim razie choć pomogę ci i znajdziemy twoją mamę - kobieta zbliżyła się. Mia od razu ją rozpoznała, była to obecna szeryf miasta i jej matka.

Dziewczyna nagle odzyskała władze we wszystkich częściach ciała i podniosła się nagle. Nie była już w sali treningowej. Leżała na czymś przypominającym łóżko szpitalne bez pościeli.
- W końcu się ocknęłaś - Mia dopiero teraz zauważyła Franka stojącego w rogu pomieszczenia. - Myślałem już, że będę musiał wzywać rodziców. - powiedział wstając i podchodząc do niej.
- Nie nie wszystko w porządku. Tylko źle się poczułam - mówiła tak by brzmiało to jak najwiarygodniej. Jednak widziała po minie nauczyciela, że jej nie wierzy. Co dziwne mężczyzna skierował się do drzwi.
- W takim razie odpocznij jeszcze chwile. Jeśli będziesz gotowa, możesz iść do domu - stanął w drzwiach - Na dzisiaj masz koniec treningów. - wyszedł z pokoju.

sobota, 19 września 2015

Cz.3 - "Drugi dom.."

Tak wiem mówię i mówię, że postaram się szybciej pisać,  ale w praktyce to niestety nie  wychodzi. Więc info ostateczne jest takie: na 100% jeden post na tydzień, ale obiecuję, że jeśli będę mieć czas to będą one częściej ^^ . A teraz miłego czytania.
Nati

Mia szła od razu za tajemniczym mężczyzną. Niepokoiło ją gdzie jest prowadzona, ale z drugiej strony także ciekawiło. Znów wyszli na korytarz, jednak tym razem podążyli w przeciwną stronę. Po jakimś czasie białe otoczenie zmieniło barwę na ciemne. Mijali mnóstwo drzwi.
- Jesteśmy na miejscu - mężczyzna zatrzymał się przed ostatnimi drzwiami i otworzył je. Oczom Mii ukazało się olbrzymie pomieszczenie przypominające sale gimnastyczną. Wyróżniał ją tylko wielki ekran na jednej ze ścian. - To jest właśnie główna sala ćwiczebna, dostępna jest tylko dla uczniów na poziomie zaawansowanym. - powiedział po czym wszedł do środka i podążył do wejścia do kolejnego pomieszczenia. Mia poszła za nim. Tym razem trafili do małego pokoju z biurkiem do którego usiadł mężczyzna.
- Usiądź proszę - zwrócił się do niej wskazując na krzesło. Dziewczyna skorzystała z propozycji i siadając przysunęła się do biurka.
- A więc jesteś Mia Poster. W zgłoszeniu napisałaś, że nie uczestniczyłaś wcześniej w żadnych kursach. - wziął do ręki jakieś papiery i zaczął je przeglądać.
- Tak - przytaknęla.
- Ale pokonałaś dzisiaj moją najlepszą uczennice - uniósł wzrok i spojrzał się na nią.
-  Panie..
- Frank Bishop, kierownik tej szkoły i nauczyciel grupy zaawansowanej- przedstawił się. - Jednak jak zauważyłaś uczniowie zwracają się do mnie mistrzu.
- Mistrzu, nie umiem walczyć to było po prostu.... szczęście - stwierdziła. Frank wstał od biurka i podszedł do niej.
- Ja twierdzę,  że masz talent - uśmiachnął się przyjaźnie - będziesz od dzisiaj chodzić na moje zajęcia. Oczywiście jeśli zamierzasz zostać na stałe ?
- Oczywiście.. to znaczy tak, bardzo chętnie.
- Pokaże ci więc twój pokój. - Mia zdziwiła się.
- Pokój ?
- Wszystko ci wytłumaczę po drodze - stanął przy drzwiach i czekał aż ona wyjdzie. Dziewczyna wstała z krzesła i rzucając ostatnie spojrzenie na pokój wróciła do sali, a następnie na korytarz.
- Nasza szkoła organizuje różnego rodzaju obozy i kolonie, a za zgodą rodziców może być drugim domem. - zaczął tłumaczyć wychodząc za nią. - Jest tu wszystko co każdy potrzebuje. Taki bardziej aktywny internat.
- Czyli mogła bym tu zamieszkać ? - spytała z nadzieją. * W tedy nie musiała bym wracać do domu.
- Wszystko zależy od twoich rodziców. Nie chcemy mieć do czynienie z policją i sprawami zniknięć.
- Rozumiem - Mia dała znak, że słucha.
-  Jesteśmy bardzo nowoczesną i dobrze wyposażoną placówką, tylko najlepsi zostają tu na stałe, radzę o tym pamiętać - wrócili do "białej" strefy i stanęli przy jednych z drzwi. Mężczyzna zapukał.
- Prosze ! - Frank otworzył drzwi. Oczom Mii ukazała się drobnej budowy dziewczyna o jasnych włosach i radosnej buzi. Dziewczyna widząc mężczyznę wstała i od razu skłoniła się. - Mistrzu.
- Miranda to twoja nowa współlokatorka - Mia weszła powoli do pokoju. Frank tylko spojrzał na nie po czym powiedział. - Zapoznajcie się. Miranda wierze, że pomożesz Mii w pierwszych dniach i najbliższe zajęcia za godzinę. - po czym zamknął drzwi.

Dziewczyny zostały same. Nastała chwila niezręcznej ciszy. W końcu Mia postanowiła przełamać lody.
- Cześć jestem Mia - podeszła do niej z wyciągniętą ręką. Dziewczyna spojrzała na nią podejrzliwie, ale uściznęła jej dłoń
- Ja Miranda miło mi cię poznać, ale dziwne nie kojarzę cię z korytarzy. - powiedziała przyglądając się jej dokładnie.
- Ja tu jestem pierwszy raz - odpowiedziała Mia.
- Pierwszy ? To dlaczego jesteś... - przerwała - Aaaa to ty pokonałaś dzisiaj Katrine ?
- Tiaaa - nie chciała o tym rozmawiać. Zaczęła rozglądać się po pokoju. Wyglądał dość zwyczajnie. Dwa łóżka stojące po przeciwnych stronach pokoju. Duża szafa i drzwi do łazienki. Wszystko było w kolorze jasnego brązu, podobnie jak podłoga która była wyłożona jasnymi prawie białymi panelami. Ściany natomiast były koloru czarnego. Nagle uwagę Mii przyciągnęły dodatkowe drzwi. - A te drzwi do czego są ? - spytała wskazując na drugą stronę pokoju.
- Tam lepiej nie wchodź.. tam mieszka Katrina
- Ona? Nie ma osobnego pokoju?- Mia prawie dotykała klamki, kiedy drzwi momentalnie się otworzyły. Dziewczyna na szczęście w porę odskoczyła.
- Cześć Mir - do pokoju weszła Katrina z bandażem na nodze. Usiadła na skraju łóżka.
- Ale refleks ! - Miranda stała wpatrzona w Mie. Ciemno włosa dziewczyna także się odwróciła.
- Co ona tu robi ?! - powiedziała i spojrzała gniewie na Mie.
- Mieszkam i uprzedze pytanie od dzisiaj - odpowiedziała po czym podeszła do nich. Katrina tylko przewróciła oczami po czym wstała i mijając ją podeszła do drzwi swojego pokoju.
- Kat wiesz, że ona z nami trenuje. Powinnaś być dla niej milsza - zaproponowała spokojnie Miranda. Mia i Katrina spojrzały na nią po czym na siebie nawzajem.
- Dla niej miła ?! Prędzej zdechne! - krzyknęła czarno włosa i zatrzasnęła swoje drzwi. Druga natomiast wzruszyła ramionami.
- Spokojnie przejdzie jej - Mir uśmiechnęła się do niej. Mia podeszła do swojego łóżka i położyła się.
- Co do Katriny ona zawsze jest taka dla nowych ? - spytała.
- Powiedzmy, że zawsze była najlepsza ze wszystkich uczniów czy uczennic. Dla nowych owszem, ale po paru dniach odpuszczała pewnie tym razem też tak będzie - odpowiedziała i także się położyla. - No właśnie gadamy tak o niczym, a ja chcę Cię poznać - odwróciła się na brzuch i spojrzała w jej kierunku. Mia postanowiła się nieco rozluźnić. *Jeśli mam tu długo zostać, musze się zaklimatyzować *
- Pytaj o co chcesz - rzuciła. Miranda chwile siedziała w ciszy po czym zadała pierwsze pytania.
- Z kąt jesteś ? - Mia zamyśliła się. Tak na prawdę nie wiedziała co odpowiedzieć. Spojrzała na dziewczynę, która z ciekawości przyglądała się jej. Patrząc w jej ciemne oczy czuła, że może jej zaufać więc..
- Tak na prawdę jestem sierotą przygarniętą przez szeryf tego miasta.
- Jakieś rodzeństwo ?
-  Przyszywane tak. - odpowiedziała po czym podniosła się - A teraz twoja kolej.
- A więc jak już wiesz jestem Miranda, ale wole jak mówią do mnie Mir. Moją siostrę już poznałaś - mówiąc wskazała na drzwi do pokoju Katriny.
- To twoja siostra !? - Mia przerwała patrząc na nią ze zdziwieniem.
- Haha wszyscy tak reagują - zaśmiała się - tak bliźniaczka, jesteśmy z miasta niedaleko Jasper. Mieszkamy tu całe wakacje.  
- W takim razie czemu mieszkacie w osobnych pokojach? - spytała z ciekawości.
- Kat ma fioła na punkcie królowania umiejętnościami, po za tym zawsze narzekała, że jej przeszkadzam więc wprowadziła się do tamtego pokoju. - mówiąc to Mir wstała, rozglądając się. - Wiesz może która jest godzina ? - Mia uderzyła ręką w kieszenie spodni jednak nie znalazła swojej komórki.
- Do diabła zostawiłam komórkę w szatni z resztą bluzę tak samo.
- Za 10 min trening ! - krzyknęła z pokoju obok Karina.
- Mamy całe 10 min, więc choć pobiegniemy szybko po twoje rzeczy - powiedziała Mir już stojąc w drzwiach.
- Dobra, ale twoja wina jeśli znów się spóźnie ! - Mia podeszła do niej po czym razem wybiegły na korytarz.

środa, 16 września 2015

Cz.2 - Szkoła sztuk walki.

Mia szła szybkim krokiem by jak najszybciej oddalić się od miejsca którego nazywała kiedyś domem. Następnie wyciągnęła słychawki i włączyła muzykę. Oczywiście pamiętała, że powinna odzwonić do Niko,  ale w tym momencie nie miała na to najmniejszej ochoty. Przyśpieszyła i zaczęła biec w kierunku centrum miesteczka. Już po paru minutach była na miejscu. Stanęła przed wielką halą sportową zastanawiając się czy na pewno powinna tam wejść. Nagle obok niej przeszła brązowo własa dziewczyna, taranując ją przy okazji.
- Uważaj jak łazisz ! - krzyknęła Mia.
- Sorry nie zauważyłam cię. - stwierdziła ironicznie -  Zgubiłaś się ? - Mia zagryzła zęby i powstrzymała się od odpowiedzi. Dziewczynie najwidoczniej nie spodobało się to bo z groźną miną wróciła się do niej. - Mnie się nie ignoruje... - warknęła.
- Katrina znów się znęcasz nad nowymi ? - w drzwiach stał dobrze zbudowany ciemno włosy mężczyzna. Na jego głos dziewczyna zpojrzała jeszcze gniewnie na Mie po czym odwróciła się i powiedziała.
- Nie mistrzu. - po czym podeszła do niego i weszła do środka. Mia nadal stała patrząc na budynek.
- Pierwsze zajęcia zaraz się zaczną, lepiej byś zdążyła się przygotować.. - skinęła głową i podeszła do drzwi. Jednak nikogo już tam nie było. Dziewczyna przęłknęła ślinę i weszła do środka. Ujrzała białe korytarze. Nie miała pojęcia gdzie ma iść, ale zdała się na swój instynkt i poszła drogą w prawo. Czuła jak by stała w miejscu bo korytarz ciągnął się w nieskończoność. W końcu doszła do obszaru pełnego drzwi, otworzyła jedne z nich. Okazało się, że pomieszczenie za nimi było pokojem sypialnym. Mia szybko wróciła na korytarz i rozglądnęła się. * Niech to szlag nigdy się tu nie odnajdę *. Skupiła się i spojrzała w głąb korytarza. Jej oczy znów przybrały czerwony kolor i zobaczyła niedaleko wielkie drzwi z napisem szatnia. Podbiegła tam i jak najostrożniej otworzyła je i weszła do środka. Było to dosyć małe pomieszczenie z rzędami szafek i ławkami po środku. Mia bez zastanowienia zdjęła bluzę i rzuciła do jednej z szafek po czym ruszyła biegiem do drugich drzwi. Miała wielką nadzieję że za nimi jest sala treningowa.
Na jej szczęście właśnie tak było, jednak weszła tam w dość nietypowy sposób. Już spóźniona nie powinna zwracać na siebie uwagi, a ona potykając się o próg pomieszczenia poleciała jak długa przed siebie. Wszyscy obecni spojrzeli się na nią, a (prawdopodobnie) nauczyciel skarcił ją wzrokiem.
- Nie dosyć, że się spóźniłaś to przeszkadzasz w zajęciach, Mia Poster tak ?
- Tak - odparła podnosząc się.
- Teraz za karę będziesz jako pierwsza zaliczała. - mężczyzna wskazał mate po jego prawej stronie. Tłum dzieciaków, o ile można nazwać grupę 15 osobową tłumem doprowadził ją wzrokiem na miejsce dopełnienia kary. Mia przeszła obok wysokiego i chudego mężczyzny (nauczyciela) i z pokorą stanęła przy macie czekając na dalsze wskazówki.
- Katrina pozwolisz ? - z rogu sali wyszła prawie cała ubrana na czarno dziewczyna. Była to ta sama którą spotkała przy wejściu. Mia widziała w jej oczach, że została rozpoznana. * Ekstra gorzej już nie będzie * pomyślała, ale nie miała racji. Po krótkiej rozmowie z nauczycielem Katrina podeszła na miejsce po drugiej stronie maty.
- Chyba nie trzeba ci tłumaczyć co musisz zrobić by zdać ? - uśmiechnęła się złośliwie. Mia spojrzała się jeszcze raz na wgapioną w nią widownię, przełknęła głośno ślinę i przybrała nie zdradzającą uczuć mine. Po czym weszła na matę i wzięła głęboki wdech. Katrina na tomiast pewna siebie stanęła w pozycji gotowa do walki.
- Tylko jej nie poturbuj, pamiętaj tylko obrona - powiedział do dziewczyny nauczyciel stojący aktualnie między nimi. Spojrzał się jeszcze na Mię. - Jesteś gotowa ? - ona tylko skinęła głową. Następnie nauczyciel zszedł im z drogi. Ich wzrok się spotkał. Mia nie mogła odczytać emocji swojej przeciwniczki jednak była pewna, że ona jej już zna.
- Zaczynajcie - nauczyciel dał znak, że czas zacząć walkę, ale i tak nic się nie stało. Obie dziewczyny nadal stał w miejscu.
- Boisz się ? - spytała ze sztucznym współczuciem Katrina, po czym nie dostając odpowiedzi dodała - Strach jest tylko dla słabych... - Mia domyślił się, że ta chciała ją sprowokować. Niestety udało się to jej. Mia ruszyła z miejsca i zanim jej przeciwniczka zdążyła się zorientować była już przy niej. Nie miała jednak pojęcia o żadnych sztukach walki więc atakowała bez schematu. Próbowała kopnąć, uderzyć w twarz lub w brzuch dziewczynę. Niestety ta dokładnie blokowała jej każdy ruch, jak by z wyprzedzeniem wiedziała co zrobi Mia. Ona także zaczęła zauważać na jakiej podstawie walczy jej przeciwniczka i po woli kopiowała każdy ruch, używając go następnie do ataku. Była coraz bardziej pewna siebie widząc zdziwienie na twarzy Katriny. W końcu walka pochłonęła ją całkowicie, skończyła z kopiowaniem i atakowała różnorodnymi technikami, a w jej głowie było tylko pragnienie wygranej.  Nie miała pojęcia z kąt umie aż tyle, ale satysfakcję dawał jej każdy dobrze wyprowadzony cios który dosięgł przeciwniczki. Katrina wydawała się wielce zdziwiona takim obrotem sprawy, widać było jak traci cierpliwość, aż w końcu puszczają jej nerwy. Dziewczyna odsunęła się i zamachnęła nogą z pół obrotu. Mia natomiast idealnie uchylił się, a następnie błyskawicznie wstała i chwyciła za nogę przeciwniczkę. Jej oczy świeciły czerwienią.
- Strach jest po to by go przezwyciężać, na tym polega odwaga - powiedziała z nutą triumfu w tonie po czym przewróciła dziewczyne na mate. Katrina jednak nie dała za wygraną i szybko wstała.
- Nie pokonasz mnie tak ła... - spojrzała Mii prosto w oczy i nie dokończyła zdania. Ona nie zwracając na to uwagi podkosiła ją, a następnie szepnęła.
- Mówiłaś coś ? - po czym widząc, że ta się już nie podnosi odwróciła się w stronę zgromadzonych dzieciaków i nauczyciela. O których kompletnie zapomniała pod czas walki. Wszyscy patrzeli się na nią z widocznym respektem. Nagle z drugiej strony pomieszczenia dało się słyszeć ciche klaskanie.
- Gratuluję - Mia obejrzała się za siebie. Z cienia wyszedł ten sam mężczyzna, którego spotkała przed budynkiem. Miał na sobie ciemne rzeczy podobnie jak Katrina. Tym czasem reszta uczestników zajęć wzięła z niego przykład. Całe pomieszczenie wypełniło się falą oklasków. Ciemno włosy mężczyzna zbliżył się do niej spojrzał na nauczyciela, który skłonił mu się, a następnie na podnoszącą się z maty Katrine. - Katrina możesz już iść - powiedział lekko, nawet nie przejmując się jej stanem.
- Tak mistrzu - ona także skinęła i po woli ruszyła do wyjścia. Mia już zdążyła ochłonąć i choć nie przepadała za dziewczyną była na siebie zła, Katrina kulała.
- Więc nazywasz się ? - spytał się mężczyzna stojący obok.
- Mia Poster
- A więc panie Charles - zwrócił się do nauczyciela -  musze podebrać panu panią Poster.
- Oczywiście niech idzie - odpowiedział po czym odwrócił się i zaczął mówić coś do pozostałych.
- Gdzie idziemy ? - spytała odwracając się do mężczyzny idącego już w kierunku drzwi.
- Dowiesz się w swoim czasie. - Mię nie ucieszyła ta tajemnicza odpowiedź, ale ruszyła za nim.

niedziela, 13 września 2015

Początek sezonu II : Parę miesięcy później...

Udało mi się wyrobić z pisaniem tej części ! ^^ A szczerze wąpiłam w to. Mówię z przyjemnością że zaczynając nowy sezon przychodzi mi mnóstwo nowych pomysłów. Więc postaram się wrócić może do regularnego pisania czyli co dwa dni, więc kolejnej części oczekujecie około środy. A i możliwe że teraz poszczególne części będą mieć tytuły =P
Miłego czytania
Nati

Od czasu pamiętnej rozmowy i przedstawienia całej prawdy, minęły jakieś trzy miesiące. Był to niezbyt fajny okres dla Mii. Przez ten czas drastycznie się zmieniła. Nie rozmawiała już prawie w ogóle z mamą i robiła wszystko by ją unikać. Aktualnie dzieliła pokój z Xeną, więc choć ich pierwsze spotkanie nie należało do najmilszych, zaprzyjaźniły się. Charlie też okazał się fajnym przyjacielem. Jednak Mia postanowiła nigdy nie traktować ich jak prawdziwego rodzeństwa. Było to dosyć łatwe, bo i tak nie spędzała wiele czasu w domu. Często szwędała się tu i tam. Z botami nie spotkała się od tego czasu. Oczywiście próbowała kontaktu z Knock Out'em, ale po miesiący ciszy zrezygnowała. Deceptikony także zaszyły się gdzieś i słuch po nich zaginął  Teraz nastały wakacje. Mia nie miała, żadnych planów jak je spędzić, więc postanowiła znaleźć zajęcie. Dziwne bo udało się to jej bardzo szybko. Niedaleko otworzyli szkołę sztuk walki. Dziewczyna bez zastanowienia zapisała się, bez wiedzy mamy. Wiedziała, że będzie to miejsce idealne dla niej. Już jakiś czas temu nauczyła się panować nad swoimi emocjami i udało jej się zacząć dobrze korzystać z przewag nad innymi ludźmi które dawał jej mroczny energon wiszący na jej szyi. Był też czas w którym zastanawiała się nad swoim pochodzeniem, jednak teraz było jej wszystko jedno.

Było już dobrze po północy, a ona szła spokojnie ciemnymi ulicami. Miała na sobie tylko bluze z krótkim rękawem,kapturem który miała na głowie i długie ciemne spodnie jednak nie było jej w cale zimno. Nie przejmował się także w cale godziną czy ogarniającym ją mrokiem. Wszystko wokół siebie widziała wystarczająco dobrze. W końcu dotarła do domu. Jednak ona sama już go tak nie nazywała, bo nie czuła się w nim tak jak kiedyś. Bez problemu dostała się do okna w swoim pokoju.
- Znów tak późno ? - spytała Xena, która także jeszcze nie spała.
- Przeszkadza ci to ? - powiedziała dość pochmurnie. Po czym zdejmując bluzę dodała. - Sory nie jestem w humorze. A i pytała się o mnie? - czarno włosa dziewczyna odłożyła laptopa i położyła się na łóżku.
- Jak zawsze. Powiedziałam jej, że nie wiem gdzie jesteś, ale po woli przestaje mi ufać. - Mia rzuciła się na materac postawiony na podłodze.
- Od jutra zaczynam łazić na sztuki walki. Może tam się wyżyje - powiedziała, a następnie ziewnęła. - A ty jakieś plany na wakacje ?
- Niech zgadne znów sfałszowałas podpis ? -spojrzała się na nią. - A z resztą jeśli powiem, że wpadniesz w kłopoty to i tak mnie nie posłuchasz mam rację ? 
- Jak ty mnie dobrze znasz - uśmiechnęła się.
- Co do wakacji - zaczęła Xena - mama chce gdzieś jechać i chyba zabierze nas ze sobą.
- Nas czyli Charli'ego i ciebie mam rację?- podiosła się nagle patrząc w jej stronę.
- Nie chyba o ciebie też chodziło..
- Ja się z tąd nie ruszam ! Nie jest moją matką więc nie będzie o mnie decydować ! - powiedziała głośno, jednak nie zamierzała budzić Charliego więc w następnej wypowiedzi zeszła nieco z tonu. - Dobra nie psujmy miłej atmosfery. Wiesz co dzięki, że tu przyszliście. Bez was nigdy pewnie nie poznała bym prawdy.
- Nie ma za co. Wiesz, że nie mam ci już za złe rozstania rodziców. Zawsze możemy wrócić miłą atmosferę w domu.. - Mia przekręciła się na materacu i przykryła kołdrą po czym odpowiedziała.
- Xena mówiłam ci już. Nie zaufam osobie która  mnie tak długo okłamywała. Z resztą dobrze mi tak jak jest...
- Ale, chociaż...
- Dobranoc - nie dała Xenie dokończyć po czym zamknęła oczy.
- Dobranoc Mia - usłyszała tylko słowa przyjaciółki, a następnie natychmiast zasnęła.

I znów ten sam sen. Katastrofa statku i lądowanie awaryjne na Ziemi. Mia znała już scenariusz tego fragmentu na pamięć. Jednak za każdym razem sen przedłużał się o parę sekund dalej. Tym razem Mia zdążyła dostrzec jakąś osobę zbliżającą się do niej...

- Śniadanie ! - Mia obudziła się gwałtownie i spojrzała na Xene która także siedziała zdezorientowana na łóżku.
- Od kiedy ona nas woła na śniadanie ? - spojrzały zdziwione po sobie. Ciemno włosa dziewczyna tylko wzruszyła ramionami i wstała z łóżka przeciągając się.
- Nie mam pojęcia, ale wolę jej od rana nie wkurzać - powiedziała zaspanym tonem, a następnie stanęła w drzwiach. - Idziesz ? - Musze ? - spytała leniwie.
- Unikasz jej cały czas zrób chociaż raz wyjątek  - powiała po czym wyszła z pokoju. Mia została sama. Z flustracją rzuciła kołdrą i wstała.
- Pójdę tam, ale zacznie mi coś wytykać nie ręcze za siebie - postanowiła mówiąc na głos po czym zatrzaskując drzwi skierowała się na dół do kuchni. Przy stole siedział już Charlie i Xena.
- Hej Mia już wstałaś tak wcześnie ? - spytał żartobliwie chłopak.
- Taaa.. - odpowiedziała rozglądając się po czym usiadła obok dziewczyny - Gdzie ona jest ? - szepnęła.
- Mama ? Jest w kuchni zaraz przyjdzie - odpowiedziała po czym zaczęła jeść. Mia nie była głodna więc usiadła się wygodniej i wyciągnęła telefon. Na ekranie wyświetliło się mnóstwo nieodebranych połączeń. Co ją zdziwiło wszystkie były od Miko. Nagle Cena szturchnęła ją łokciemi, kobieta w mundurze policyjnym weszła do pokoju. Dziewczyna podniosła wzrok z komórki i schowała ją do kieszeni. Nastała kompletna cisza. Mama usiadła i zaczęła jeść na co Mia przewróciła oczami i sama postanowiła zacząć rozmowę.
- Co chciałaś ? Bo musze już iść - udała, że spieszy się gdzieś. Ona na to spojrzała na nią. Mia wiedziała, że nie podobało jej się jak do niej mówi, ale nawet jeśli zrobiła by z tego awanturę to nic by to nie zmieniło.
- Niedługo wyjeżdżamy na wakacje...
  - To znaczy wy bo ja zostaje - powiedziała krótko, a następnie wstała od stołu. - A i nie jestem głodna.
- Nie jesteś jeszcze pełnoletnia więc to ja decyduje, że jedziesz z nami na wakacje. - powiedziała jeszcze spokojnym tonem. Mia obejrzała się jeszcze
- Wychodze - powiedziała ignorując poprzednią wypowiedź mamy i wyszła z domu trzaskając drzwiami.

Knock Out tym czasem leżał nieprzytomny na stole operacyjnym na Nemezis. Autoboty po ucieczce Megatrona od razu przejęły statek. Niestety nie znaleziono na nim łączą korowo-hipokampowego więc nie można było odwrócić procesu zamiany umysłów u Knock Outa i Starscreama. Czerwony bot właśnie był gruntownie badany przez Ratcheta. Jednak nie było z nim najlepiej wspomnienia Starscream'a zaczęły nieco ingerować w jego zachowanie. Na szczęście Autoboty miały już plan jak sprawić by wszystko wróciło do normy. Muszą polecieć po łącze aż na Cybertron..

środa, 9 września 2015

84cz. Opowiadania

Mia stała jak wryta w podłogę przypatrując się osobom stojącym przed drzwiami.  Była to dwujka "dzieci", wyglądali jak brat i siostra. Wysoka ciemno włosa dziewczyna wzrostu Mii trzymała za rękę młodszego od niej chłopca.
- Wpuścisz nas do środka? - spytała lekceważącym tonem i patrząc na nią jak na wroga. Jednak ona nadal nic nie odpowiadała. - Mia mam rację ?
- Tak, ale skąd ty znasz moje imię ? - Mia kojarzyła obie postacie. Chociaż nie miała pojęcia z kąt. Nagle za jej plecami pojawiła się mama. Na jej widok chłopiec puścił rękę dziewczyny.
- Mama ! - krzyknął i omijając Mię rzuciła się w jej ramiona. Tym czasem dziewczyna stojąca na progu także weszła do środka po drodze potrącając Mie i mierząc ją wzrokiem.
- Charlie, Xena skąd się tu wzieliście ?
- Tata jest zbyt zajęty... - rzuciła podchodząc bliżej. - widzę, że ona nadal tu jest - następnie spojrzała się ostro w kierunku Mii.
- Hej ja mam imię, a ty je znasz ! A po za tym odczep się nic ci nie zrobiłam ! - otrząsnęła się i odwróciła zatrzaskując przy okazji drzwi. Następnie odwzajemniła spojrzenie. Dziewczyny stały na przeciw siebie piorunując się wzrokiem.
- Nic ? To przez ciebie rodzice się rozstali znajdo !
- Spróbuj mnie jeszcze raz tak nazwać, a... - mama wkroczyła między nie.
- Mia, Xena ! - spojrzała się na nie karcąco. - Xena masz się odzywać z szacunkiem do siostry, a ty Mia uspokój się - dodała rozdzielając oby dwie.
- Ona nie jest moją siostrą ! Jest tylko jakąś włuczęgą którą przygarnęłaś !
- Xena  ! -mama podniosła głos.
- Czyli.. - Mia zawiesiła głos po czym dodała głośniej - Okłamałaś mnie znowu !!!  - w przedpokoju zrobił się totalny haos. Tylko jedynastoletni Charlie milczał i przypatrywał się wszystkiemu. W końcu po  głośniej wymianie swoich poglądów przez obie dziewczyny kłótnia skończyła się przez zakończenie zasobów słów, obelg itp. Nastała cisza, a następnie obie dziewczyny równo opuściły pomieszczenie.
- Z powrotem ! - krzyknęła już zdenerwowana mama. Dziewczyny zatrzymały się nadal patrząc na siebie z byka. - Jesteśmy rodziną, więc musimy się szanować. - powiedziała już spokojniejszym tonem. - A teraz wszyscy idziemy do salonu. - wskazała miejsce gdzie znajdowały się dwie trzy kanapy i telewizor. Xena usiadła na jednej z nich, a Mia jak najdalej mogła z daleka od niej. Mama natomiast wraz z Charlie'm po środku. Mia miała dosyć już tych wszystkich kłamstw.
- Masz mi powiedzieć całą prawdę ! - wstała i podniesionym głosem zwróciła się do mamy. Ona spojrzała się na nią.
- Nie adoptowałam cię... to znaczy nie legalnie. Znalazłam cię w czasie pracy w terenie. Byłaś mniej więcej w wieku Charliego choć nie wiedziałaś niczego. Leżałaś na łące nieprzytomna, a niedaleko wybuchł pożar lasu. Moim obowiązkiem było Cię uratować... - na chwile się zawiesiła. - Jednak przez cały miesiąc nikt się po ciebie nie zgłaszał, a ja zdążyłam się z tobą zrzyć. Dlatego właśnie cię przygarnęłam. Tom mój mąż nie był tym zadowolony bo sądził, że poświęcam tobie więcej czasu niż Xenie czy Charlie'mu... dlatego się rozstaliśmy. - Mia usiadła osłupiała na kanapie. W jej głowie krążyło mnóstwo pytań na które nikt mógł nie znać odpowiedzi. Spojrzała na Xene i Charliego. Dziewczyna miała rację. To przez nią ich rodzice się rozstali, a ona i tak nic nie pamiętała. Zawsze czuła, że tu nie pasuje, a teraz była tego pewna. Wstała i zwróciła się do Xeny.
- Przepraszam - dziewczyna była zdziwiona i nic nie powiedziała. Mia tylko spojrzała jeszcze raz na osobę którą nazywała mamą i z pokerowym wyrazem twarzy skierowała się do swojego pokoju.

Hejka wszystkim. Tak wiem, że robię dosyć długie odstępy w pojawianiu się części,a ta jest dość krótka, ale postaram się teraz to zmienić. Postanowiłam, że w tym miejscu zakończę I sezon. Oczywiście będę pisać dalej  o tym samym.No nic to wszystko pierwsza część sezonu II pojawi się mam nadzieje najpóźniej w poniedziałek.
Nati

sobota, 5 września 2015

83cz. Opowiadania

Cześć wszystkim. Od razu przepraszam za tak długą przerwę, ale Catastropha męczyła mnie codziennym pisaniem naszego nowego bloga xD ( sama się o to prosiłaś) Chociaż robiłam to z przyjemnością tęskniłam za tym opowiadaniem. Nie zdziwie się, jak dzisiejsza część lekko się nie będzie kupy trzymać bo cały czas ktoś mnie od pisania odciągał. Następna mam nadzieje ukaże się pojutrze. Miłego czytania.
Nati
Mia gdy straciła przytomność miała dziwne... sny? Nie była pewna co to było, ale bardzo jej się podobało. Wyglądało to tak jak by oglądała film biograficzny o życiu pewnej fembotki. Była prawie pewna jej imienia. Cloakmaster? Luna? Nie wiedziała które z nich bo różne boty zwracały się do niej to raz tak raz inaczej. Gdy "seans" się skończył znów nastała ciemność. Mia czuła się na tyle dobrze by w końcu otworzyć oczy. Co dziwne obudziła się w swoim pokoju na podłodze.

- Do diabła ! co?! gdzie?! jak !? - powiedziała od reagując sytuacje. Powoli spróbowała wstać, jednak ciężko jej było ustać na nogach. Wydarzenia na Nemezis pamiętała dokładnie aż do momentu stracenia przytomności. - No właśnie ! Ja byłam w kosmosie ! - stała chwile chwiejąc się aż z rozłożonymi rękami padła na łóżko.

- Jak to możliwe ..? - zamknęła oczy, miała zamiar teraz trochę odpocząć.

- Gdzie Knock Out !!? - przed oczami stanął jej obraz wyświetlony przez Soundwava. Sięgnęła po telefon. Okazało się, że dostała wiadomość. Przeczytała ją i odetchnęła z ulgą. - Żyje... Ale on może myśleć, że mam kłopoty ! - zerwała się na równe nogi i zaczęła chodzić kółko po pokoju - Co robić ? Co robić ? A jeśli Starscream zabrał mnie na Nemezis by go zaszantażować ?! Do diabła ! - nagle wpadła na pomysł. Przypomniała sobie, że wymieniła się numerami telefonów z Miko. Szybko więc znalazła zapisany kontakt i wybrała go.

- Halo ? Miko musisz mi pomóc.. - powiedziała.

- Czekaj, czekaj. Mia ? Gdzie ty jesteś ?! - słychać było, że jest zaskoczona jej telefonem.

- U siebie w domu, ale nie chodzi teraz o mnie..

- Jak to ?! Przecież boty właśnie wybierały się by cię uratować z łapsk Conów !

- Tak jak myślałam - powiedziała ciszej po czym dodała głośniej - Miko mnie tam nie ma powiedz Knock Out'owi!

- Jest mały problem, bo ja nie jestem w bazie. Odesłali nas do domów. - Mia zastygła w miejscu. Nie miała pojęcia co teraz zrobić. Nie odpowiadając nic, odłożyła telefon. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.


- Mia otwórz ! Jestem zajęta - krzyknęła do niej mama z sypialni, wyrywając ją z bezczynności. W końcu chcąc nie chcąc. Dziewczyna po woli zeszła po schodach.


- Już idę ! - wrzasnęła już zdenerwowana od ciągłego hałasu. Następnie wzięła klucze i przekręcając je w zamku. Otwierając drzwi usłyszała jak by głos dziecięcy głos chłopca.


- Czy to na pewno tu ? -  otworzyła drzwi i na widok znajomych jej osób stanęła jak wryta.









Knock Out stał przygotowany przy moście ziemnym od jakieś godziny. Nie umiał się przyzwyczaić do spojrzeń co niektórych Autobotów. W końcu wyglądał jak Starscream, a kto by go lubił. Jak zawsze był jednak bot, który nigdy nie skreślił nikogo. Nawet Megatarona.


- Knock Out powinieneś przemyśleć jeszcze raz swój udział w tej misji. - do pomieszczenia wszedł właśnie ten bot. Optimus Prime.


- Idę. Tym razem nie dam się wykorzystać Megatronowi.


- Właśnie dlatego musisz to przemyśleć. Zaślepia cię złość... - w tym momencie do pomieszczenia weszła reszta botów.


Knock Out wiedział, że już przyszedł czas na odsiecz.


- Optimusie nie zrozum mnie źle, ale wziąłem na siebie odpowiedzialność za jej bezpieczeństwo i zamierzam zachować się tak jak powinienem.


W końcu po chwili przygotowań wszyscy weszli do mostu i znaleźli się na jakimś odludziu. Teraz musieli czekać aż pojawi się most Deceptikonów. Megatron nie był by tak głupi by podawać współrzędne, a w ogóle Knock Out teoretycznie miał być sam. W końcu na tle zachodzącego słońca pojawił się zielony okrąg. On jako pierwszy wkroczył do niego. Zaraz za nim szła cała reszta.


Wyszedł na terenie mostku oficerskiego rozglądając się. * Starcream miał racje żadnego Vechicona*Nagle jego optyce ukazała się Megatron. Lord Deceptikonów podszedł do niego, chwycił za kark i podnosząc go w góre powiedział.


- Zmieniłem zdanie dziewczyna jest warta więcej niż sam Starscream.. - powiedział z złośliwym uśmiechem na twarzy - masz jakąś propozycje ? - - Knock Out milczał - Nie ?? Sądzę, że iskra Starcreama będzie w sam raz. - bot w normalnej sytuacji nawet by wydał komandora. Jednak teraz on był w jego ciele.


Na szczęście w tym momencie jak na zawołanie z już prawie zamkniętego portalu wyszły Autoboty z Optimusem na czele.Megatron spojrzał wkurzony na Knock Out'a, a następnie na Prima, który razem z botami mierzył w niego.


- Puść go Megatronie !


- Jak cię dobrze znowu widzieć Optimusie - powiedziała sarkastycznie - Niestety nic ci do tego jak traktuje swoich podwładnych !


- Wypuść człowieka. On ci w niczym nie zawinił - Megatron przysunął swoje działo naramienne do piersi Knock Out'a - W taki razie wybieraj Prime. Zdrajca albo dziewczyna. Wszystkie Autoboty patrzyły na Prima, a Knock Out przygotowywał się na najgorsze.*Przynajmniej zginę poświęcając się* pomyślał.Gdy nagle.

- Optimusie ! Mia jest bezpieczna ! - Balkhead wyłonił się z grupy i podszedł bliżej Optimus. Prime nawet nie musiał upewnić się czy to prawda. Mina Megatrona mówiła wszystko. Wiedział, że stracił kartę przetargową w postaci dziewczyny, ale nadal miał w swoich rękach życie Knock Out'a. Lord Deceptikonów widział tylko jedne wyjście z tej sytuacji. Niestety nie miał wyboru, gdy by teraz zgasił Knock Out'a, sam mógł by nie ujść z życiem.

- Więc po zmianach proponuje prosty układ. Starscream za Knock Out'a. - Optimus powiedział coś do reszty, a następnie Starcream w ciele Megatrona wyłonił się z ich grupki i wraz z pilnującym go Wheelljackiem podszedł do połowy odległości dzielących ich od Megatrona. W tym momencie Deceptikon w końcu puścił zakładnika, który wylądował z hukiem na podłodze. * Nie daruje..* Knock Out był wściekł. Podniósł z trudem rękę i zaginając wystrzelił rakiete. Starscream spojrzała się na to wydarzenie z nadzieją w optyce.

- uczysz się Knock Out - powiedział po cichu. Wszytkich obecni patrzyli jak rakieta uderza w Megatrona powalając go na ziemie. Knock Out'a też lekko odrzuciło. Moment dezorientacji wykorzystał Starscream i wykręcił się Wheeljackowi. Podszedł do Megatrona i oczywiście sprawdził czy jego pan przeżył. Tym czasem Autoboty zinteresowały się Knock Out'em, który na szczęście był przytomny. Następnie wszyscy popatrzeli się ponownie w stronę leżącego Megatron, nad którym Starscream już wygłaszał monologi

- Starscream !!! - ten krzyk od razu wyprowadził go z błędu. Lord Deceptikonów machnął ręką tak, że znalazł się on parenaście metrów dalej. Po czym podniusł się. Po Optimusie było widać, że spodziewał się takiego obrotu sprawy. Odszedł od Knock Outa i stanął na przeciw Deceptikona

Wyglądało to tak jak by zaraz mieli zacząć kolejną ze swoich walk, jednak tym razem ktoś im przeszkodził. Do pomieszczenia wszedł najlojalniejszy podwładny Megatrona. Soundwave rozglądnął się po pomieszczeniu, a następnie na jego ekranie zaczęły pojawiać się różne współrzędne. Łatwo było się domyślić co zaraz się stanie. Na środku pomieszczenia pojawił się portal z którego zaczęły wychodzić Vechicony.

- To jest mój teren Optimusie - powiedział, a następnie strzelił w jego stronę. Optimus jednak zrobił unik, a następnie stransformował ręce w sztylety i ruszył na niego. Jednak patrząc na brak reakcji ze strony Megatrona zatrzymał się. Idealnie przed tym jak kawałek dalej Soundwave otworzył portal. Optimus spojrzał się za siebie. Okazało się, że wszystkie Vechicony zostały już wyeliminowane.

- Megatronie poddaj się ! - powiedział gdy reszta Autobotów zaczęła się do niego schodzić.

- Nigdy! - Megatron był w pułapce, jednak jak zawsze miał wyjście awaryjne. Spojrzał na Soundwava, a następnie stransformował się, w tedy tuż przed nim pojawił się portal mostu do którego wleciał. Portal zniknął, ale ten kto go otworzył także




wtorek, 1 września 2015

82cz. Opowiadania

Hejka wszystkim ^^. Dzisiaj nareszcie wróciłam do Polski. Niestety wakacje dobiegły końca i muszę wracać do szkoły. Od razu uprzedzam, że posty mogą pojawiać się nieregularnie, ale na pewno jeden na tydzień będzie na 100%. A i news na koniec dnia. Wraz z Catastrophe założyłam dzisiaj nowego bloga. Jak na razie wstawiłyśmy już postacie, a pierwsza część pojawi się już za chwile. Jest to opowiadanie o TFP. Jak kogoś ciekawi owoc naszej współpracy daje linka: http://tfpcrazystory.blogspot.com/  Komentarze mile widziane =P
Miłego czytania
Nati

Mia pierwszy raz od kąt poznała boty na prawdę się przestraszyła. Właśnie wbrew własnej woli opuszczała ziemię, nie mając żadnego kompinezonu czy jakieś butli z tlenem. Jednak na chwile się zastanowiła. * Może to jest tylko by mnie przestraszyć*

- Czy my jesteśmy w kosmosie !? - chciała powiedzieć jednak nie mogła nawet złapać oddechu. Zaczęła panikować, jednak już po krótkiej chwili poczuła się zbyt słabo by nawet ustać na nogach. Megatron patrzał się na nią z złośliwym uśmiechem na twarzy.
- Wy ludzie jesteście tacy słabi, bez waszego cennego gazu (tlenu) nie wytrzymujecie za długo. - Mii powoli rozmazywał się obraz przed oczami. Najchętniej odpowiedziała by coś Megatronowi jednak nie dawała rady wydobyć z siebie słowa. Chociaż i teraz nie czuła strachu. Była zbyt słaba by myśleć o czymś innym niż to, że zachciało jej się spać. Powstrzymywała się by nie zamknąć oczu. Niestety po krótkiej chwili jej walka z samą sobą się zakończyła. Zamknęła oczy i straciła przytomność.

Megatron patrzał się jak Mia po woli osuwa się na podłogę, a następnie całkowicie traci przytomność. Tak na prawdę nie obchodziło go czy ona zginie cz nie . Był jednak ciekaw jednej rzeczy. Mianowicie działania mrocznego energonu na człowieka, a dokładnie na Mie. Widział jak się zachowała gdy ruszył na Starscream'a. Widział jak zareagował, kiedyś pupilek Autobotów gdy został "napromieniowany" mrocznym energonem, ale nigdy nie spotkał się by człowiek nosił go jak ozdobę na szyi. Do tego jeśli Starscream nie kłamał nie da się go zdjąć. Zaskoczył go też bardzo wygląd oczu dziewczyny, gdy broniła komandora. Nie wyglądały jak ludzkie, przeciwnie przypominały optykę? Podszedł bliżej do leżącego człowieka i także spróbował zdjąć kryształ z jej szyi. Jednak i mu się to nie udało. Gdy dotknął mrocznego energonu ten zaświecił się. Megatron na chwile znieruchomiał, jego oczy przybrały barwę fioletu. Deceptikon stał nachylony wpatrując się w leżącą dziewczynę. Bo sam nie mógł uwierzyć w to co widzi. Mia nadal żyła, a co dziwne przystosowała się do panujących warunków. Jej klatka piersiowa w cale się nie unosiła. Megatron widział jakąś powłokę którą była okryta. Nagle cała wizja zniknęła, a on lekko otrzęsiony wstał.
- Soundwave każ ją zabrać do Shockwava. - Deceptikon bez słowa wykonał rozkaz. Megatron tym czasem wszedł na mostek i spojrzał się w przestrzeń. Lecieli w stronę ciemnej strony Księżyca.
~ Lordzie Megatronie wystąpiła mała komplikacje... - Starscream przerwał tą krótką, cichą chwile. ~ Autoboty już chyba wiedzą kim jestem.
~ Starscream !!!! - Megatronie wydarł się na głośno, że było go chyba słychać na całym statku.
~ Ppp.. panie, ale to nie moja wina.. więc jak bym mógł coś jeszcze zrob...
~ Milcz ! - Megatronie na chwile zamilkł. Musiał zebrać myśli po tym jak jego plan legł w gruzach.
~ Wracaj na statek. Później się z tobą.. - nagle kontakt się urwał i wystąpiły zakłócenia. Megatron uderzył ręką w konsole.
~ Jeśli chcesz jeszcze odzyskać komandora w jednym kawałku oddaj łącze korowo-hipokampowe ! - w komunikatorze dało się słyszeć orginalny głos Starscream'a. Megatronowi gdy to usłyszał natychmiast zmienił się humor.
~ Knock Out słyszę, że jeszcze żyjesz. - powiedział w złośliwym tonie. ~ Łącze ? Zaraz zmienisz swój piorytet.. - nastała chwila ciszy. ~ Nie wiesz o co mi chodzi ? To zastanów się kiedy ostatnio widziałeś swojego ludzkiego pupila, a dopiero potem pomyśl kto tu stawia warunki.
~ Co zrobiłeś Mii !?
~ Wymiana odbędzie się na Nemezis. Masz być sam i zakaz kontaktu z Autobotami o ile chcesz zobaczyć Mie żywą. - kolejna chwila ciszy. Megatron był jednak pewny swego Knock Out na pewno ulegnie.
~ Zgadzam się - Deceptikonowi tylko tyle wystarczyło. Zakończył rozmowę. Następnie skierował się do laboratorium. Musi sprawdzić czy dziewczyna warta jest zainteresowania.

- Niech to rdza - Knock Out krążył w kółko myśląc o rozmowie z Megatronem. - A ty co się tak szczerzysz !? - spojrzał się na Starscream'a. Temu najwyraźniej odpowiadała aktualna sytuacja. Chciał już coś powiedzieć, ale Knock Out kontynuował swoją kwestie.
- Tak, wiem Megatron jest zawsze o krok do przodu. Pewnie dlatego nigdy nie udało ci się go obalić. - nagle wpadł mu do głowy pewnie pomysł. - A z resztą nie wyobrażam sobie kogoś takiego jak ty dowodzącego armią Deceptikonów.
- Jak śmiesz ! Deceptikony będą jeszcze moje, a Megatron będzie mi służyć ! - Knock Out uśmiechnął się Starscream dał się sprowokować. * Zaraz zacznie gadać o jakimś planie* bot miał rację. - A gdy by tak wykorzystać małą liczebność armii na statku i zaatakować go z pomocą zaproszonych podstępem Autobotów.
- Starscream to jest ge... genialne ! - Knock Out nigdy nie sądził, że to powie. Bot nie miał zamiaru oczywiście okłamywać Autobotów.* Ale pomoc Starscream'a też by się przydała. Musi do końca myśleć, że on dostanie statek.* Jednak czekała go teraz najtrudniejsza cześć planu. Przekonać do siebie Autoboty. Starscream myślał, że już wszystko wiedzą bo nie mógł się z nimi skontaktować, a to Knock Out po prostu zakłócał sygnał. Znał częstotliwość ich kanału komunikacyjnego, ale dla niego było najgorsze. Z kim go połączy ? ````Jednak musiał zaryzykować. Dla Mii.

czwartek, 27 sierpnia 2015

81cz. Opowiadania

Starscream jechał w ciszy. Dziewczyna mówiła coś do niego, a na początku nawet próbowała się wydostać, ale on się tym nie przejmował. Kiedy zobaczył Mie przed jej domem myślał, że widzi koleżankę z dawnych lat, a potem ta rozmowa. Tylko ona zdrabniała jego imię. Jednak to był człowiek, mógł sobie coś wymyślić, ale ten sposób w jaki się skrada i mówi. Musi to sprawdzić. Cloakmaster była mu bliska w czasach wojny i potem gdy razem służyli w Deceptikonach. Ona umiała go wysłuchać, a czasami nawet umożyć mu karę przed Megatronem. Potem jednak przyjęła misję na Ziemi i ją stracił. Jednyną osobę która wytrzymała z nim przez tak długi czas i jeszcze go lubiła. Dał jej nawet kiedyś kryształ mrocznego energonu. Były to czasy w których był on bronią przeciwko Autobotom, więc wszystkie Deceptikony musiały być na niego uodpornione. Właśnie ten odłamek na szyi nosiła Mia. * Ale jak to możliwe, że znalazł się dopiero po 3 latach ? Sam przecież dopilnowałem usunięcia wraku jej statku i czemu nie można go jej ściągnąć. Cloakmaster była mistrzynią kamuflażu, więc może to możliwe..* myślał. Jednak nie chciał sobie robić nadzieji.

~ Soundwave otwórz most ziemny i przekaż Megatronowi, że będzie mieć gościa ~ powiedział przez komunikator, a chwilę później przejeżdżał przez most ziemny.

Mia przestała próbować wydostać się z samochodu już po krótkim czasie jazdy. Liczyła na to, że Starscream tylko żartował z wizytą u Megatrona. Jednak gdy usłyszała co powiedział to wiedziała, że wpadła w niezłe tarapaty. Choć w ogóle się nie bała. Wiedziała, że tym razem zobaczy autentyczny wygląd Megatrona, ale była po prostu ciekawa tego co zobaczy. W końcu most się skończył Mia przywarła do szyby i oglądała widoki. Pierwsze co poczuła to dejawi. Była pewna, że widziała już te ciemne fioletowe korytarze. Nagle wypadła z wozu i wylądowała na podłodze.

- Ej mogłeś uprzedzić ! - Starscream stransformował się i wzruszył ramionami. Po czym ruszył w głąb statku. Mia oczywiście poszła za nim. Mijające Vechicony nawet jej nie zauważały, a  ona obejrzała się raz po czym szła patrząc przed siebie. Starscream przez cały czas bacznie się jej przyglądał.

- Nie boisz się ? - spytał.

- Tym razem ty zacząłeś rozmowę, robisz postępy Scream. - zaklaskała w dłonie -Bać się ? Przerośniętych robotów z kosmosu ? Po co ! -  uśmiechnęła się. Nie wiedziała czemu, ale na tym statku czuła się jak w domu. No wyjątkiem było to, że wszystko było robione jak dla wielkoludów. Dalej szli w ciszy. Mia dokładnie przyglądała się wszystkiemu co mijali. W końcu stanęli przed wielkimi drzwiami. Dziewczyna od razu rozpoznała miejsce ze snu.

- Ej tam jest mostek oficerski mam rację ? - Starscream spojrzał zdziwiony na nią.

- Tak, ale z kąt ty to wiesz ?

- Sama nwm przyszły mi na myśl te słowa to strzelam. - con jeszcze chwile się na nią patrzył po czym zaczął udawać, że zrozumiał to co powiedziała. Stali chwile w miejscu. - Halo Starscream !!

- Powiedziałaś do mnie Starscream teraz ty robisz postępy - tym razem on się lekko uśmiechnął. Mia stanęła jak wryta, bo uświadomiła sobie co robi. Po pierwsze jest na statku Nemezis ( jak ktoś nie wie jak wygląda to zdj pod postem), po drugie właśnie traktuje STARSCREAMA jak jakiegoś przyjaciela którego zna od lat, a po trzecie i najgorsze za tymi drzwiami czeka na nią dowódca całej armii znajdującej się na tym statku i przeciwnik Autobotów. * Może po prostu przyzwyczaiłam się do wyglądu i traktuje Scream'a jak Knock Out'a* próbowała sobie to jakoś wyjaśnić.

- Mam nadzieje, że wiesz jak powinnaś się zachowywać - i kolejne zaskoczenie * Starscream daje mi rady ??!! Co się tu dzieje !? * Jednak pokiwała głową. Starscream zrobił krok w przód, a drzwi się otworzyły. Mia przełknęła głośno ślinę i wraz z conem weszła na mostek. ( pod postem macie zdjęcie pustego mostku z perspektywy wchodzącego. I takie tam drugie z innej ) Dziewczyna bacznie się rozglądała. Pomieszczenie wyglądało dokładnie jak w jej śnie. Na środku znajdowało się coś w stylu mostu, a po bokach różne konsole i komputery. Pozostały przedni obszar znajdowało duże jak by okno. Na końcu mostku stał odwrócony do nich plecami wielki srebrny robot.

- Lordzie Megatronie - Starscream ukląkł. Widać było, że czuje wielki respekt do przywódcy.

- Starscream miałeś zinfiltrować bazę Autobotów. Czy nie wyraziłem się dość jasno !? - odwrócił się w ich stronę. Mia właśnie tak wyobrażała sobie lidera Deceptikonów.

- Tak panie, ale...

- Nie ma żadnych "ale" Starscream nie wypełniłeś rozkazu ! Może popełniłem błąd zostawiając cię przy życiu. - Megatrona był coraz bliżej, a Starscream już się bał co go czeka. Mi było go bardzo żal. Nagle kryształ ponownie zaczął świecić, a jej oczy stały się czerwone. W tej chwili napłynęło do niej mnóstwo wspomnień z Starscream'em. Była gotowa pomóc mu. Zagrodziła drogę Megatronowi.

- To nie jego wina. Ja zadzwoniłam, a on udawał Knock Out'a, więc musiał przyjechać. - Megatron dziwnie na nią spojrzał po czym cofną się.

- Człowiek broniący Starscreama... - skierował się do panelu na mostku. Mia oglądnęła się na boki jednak mostek był pusty. - Witam ponownie Mia, tym razem jednak spotkanie przebiegnie na moich warunkach. - Dziewczyna przypomniała sobie ostatnie spotkanie z Megatronem. Przeszły ją lekkie ciarki. - Starscream możesz już iść. Masz ostatnią szansę! Chcę usłyszeć raport, jak najszybciej ! - con wstał i spojrzał się na dziewczynę stojącą obok niego. Patrzył się na nią z jakąś dziwną nadzieją i obawą. Mia doprowadziła go wzrokiem do wyjścia. Zauważyła, że nagle widzi lepiej niż zazwyczaj bardziej wyraźnie. Z tej odległości doskonale potrafiła stwierdzić co jest wyświetlane na monitorze konsoli na drugim końcu pomieszczenia.

- A co do ciebie... - Megatron stanął na końcu mostku twarzą do niej. - Zdajesz sobie sprawę z tego co nosisz przy sobie ?

- Mia spojrzała na fioletowy kryształ.

- Ten kamyczek? Mroczny energon... tak przynajmniej mówił Scream.

- Tak, ale może wiesz, że to co nazywasz "kamyczkiem" było wykorzystywane jako broń przeciwko Autobotom eony temu ? - Mia słysząc to skojarzyła fakty.

- To znaczy, że...

- Długi kontakt z nim wystarczył by boty nieuodpornione na niego zaczęły czuć się słabo. - na mostek wkroczył Soundwave, który wyświetlił na ekranie ciało Knock Out'a po tym jak Megatron dał upływ złości na Staracrea'mie który w nim przebywał. - Biedny Knock Out nie zdążył się do niego przyzwyczaić.. - stwierdził ironicznie.

- Ale jak to ?! Przecież Starscream jest cały, a wygląda jak Knock Out. Gdzie jest Knock Out ?! - Megatron zignorował ją. - Gdzie jest Knock Out jak mi nie odpowiesz to..

- Soundwave jesteśmy już na miejscu ? - przerwał jej. Deceptikon skinął głową, a następnie cały obszar "okna" na mostku odsłonił się i pokazał obszar przed nimi...